4

5.9K 166 3
                                    

Scott
- Jesteś pewien?
- Jak niczego innego. Straciłem z nimi, już dwa lata. Chce być przy nich narazie tylko, ja. Wiem, że tego nie nadrobię, ale...
- Rozumiem. Spoko, zajmę się twoim domem, znaczy będę zaglądać, bo zajmie się ktoś zaufany. Możesz wziąść też samolot, a gdzie chcesz lecieć?
- Nie wiem, może Berlin. Nie chcę siedzieć już w pokoju, tylko chce pozwiedzać z dziećmi.
- Nie ma sprawy, tylko dzwon od czasu, do czasu, byśmy wiedzieli, że wszystko w porządku.
- Na pewno będę dzwonił. - mówi i wychodzi. Wzdycham, może dobrze mu zrobi, jak wyjedzie z dzieciakami. Wyciągam telefon i wybieram numer.
- Halo? - słyszę po drugiej stronie.
- Kiedy mi ją dostarczycie? - warczę. Nie lubię obiboków, tacy dostają karę i bana.
- Szefie, jest południe, a ona jeszcze nie wyszła z domu. - tłumaczy się.
- A praca? Powinna wyjść, godzinę temu.
- Ma dziś wolne.
- Obserwujcie cały czas dom. Macie godzinę. Jeśli nie wyjdzie z domu, wy macie wkraczać do akcji. Nie ważne czy wyjdzie czy nie.
- Dobrze Boss. - rozłączam się. Nie nawidzę ludzi, którzy próbują przeciągnąć akcje. Patrzę na zdjęcie, na moim biurku. Kiedyś stało tam zdjęcie mojej dziewczyny, która nie żyje. Teraz stoi tu jej zdjęcie. Kiedy, przyszła tu do mnie, nie wiedziałem, co się ze mną stało. Od roku mieszkam w tym domu, i mam te biuro. Miałem je, już wtedy kiedy, przygotowałem się, i byłem zwykłym żołnierzem. Czyli normalnym, pracownikiem. Cztery miesiące. Cztery miesiące temu, pojawiła się tutaj donosząc, na męża, choć tu najlepiej pasuje chuj, a nie mąż. Jak można każąc się swojej żonie puszczać, za kasę w jednym ze swoich, burdeli. To jest nie pojęte. Dobrze, że skurwiel więcej jej nie tknie. Nawet gdyby żył, urwałbym mu łapy. Ta myśl, że ktoś inny dotykał, tego seksownego ciała, to szlag mnie trafia. Nalewam do szklanki, cholernie drogiej nalewki, przywiezionej z Włoch. Upijam łyk. Przyjemny smak wiśni, roznosi się po gardle, i przyjemnie piecze. Wyciągam cygaro z kieszeni, w środku marynarki. Odpalam swoje brązowe cygaro, i się zaciągam. Patrzę się na zdjęcie, wiedząc, że nie długo będzie moja. Uśmiecham się na tę myśl. Nie ma innej opcji, by mi odmówiła. W sumie dużo, mi pomogła. W końcu dowiedziałem się, gdzie moja była dziewczyna. Przez rok nie byłem skóry, do uczuć, co zostało do tej pory, bo myślałem, że mnie zostawiła, dla innego. Nie ma szans, że jeszcze kogoś pokocham. To uczucie zdaża się raz, na całe życie. Nie ma drugiej, identycznej miłości. Jest jedna jedyna. Słysząc dźwięk telefonu, patrzę na zegarek. Minęła godzina. Odbieram telefon.
- Szefie, mamy ją...

Celeste
Moje oczy stawały się coraz lżejsze, aż mogłam je w końcu otworzyć. Moja głowa, bolała mnie, niemiłosiernie. Było mi słabo, ale z sekundy, na sekundę lepiej. Niestety, byłam wciąż daleko, do tego bym czuła, się dobrze. Nie miałam siły, by choć trochę się podnieść i zobaczyć, gdzie się znajduję. Podnoszę głowę, ale w końcu rezygnuję, z prób, wstania. Postanawiam znów iść spać, ale nagłe wspomnienie, uderzyło mnie, w głowę, niczym młot.

Siedzę sobie w domu, prawie cały dzień. Rano wzięłam tylko prysznic, i ubrałam się w całkiem inną piżamę, a teraz zajadam się pizzą, zawinięta w koc, przed telewizorem. W telewizji, leci jakiś, kabaret. Był dosyć śmieszny, i nie mogłam przestać się śmiać. Mężczyźni robili, z siebie, totalnych idiotów. Za swoimi plecami, usłyszałam jakiś, szelest. Odwróciłam się, ale nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami, i wróciłam do dalszego oglądania. Nagle, ktoś złapał, mnie od tyłu, przyciskając, jakąś szmatkę do ust. Szarpałam, się i wierzgałam, ale to nic nie dało i zapadłam w ciemność.

Cholera, jestem w czarnej dupie. Przecież jeśli, to ludzie mojego, brata? Jak mnie znaleźli, do cholery. Ale gdyby to byli oni, to nie leżałabym, na czymś, co jest tak wygodne. Szybko zerwałam się, na równe nogi, przez co ból głowy się nasilił. Zaczęłam się rozglądać. Teraz widziałam, bardzo dokładnie, to co mam przed oczami. Wielkie łóżko, na którym leżałam, było niczym z bajki. Sam pokój był, pieprzoną komnatą. Były trzy pary drzwi. Jedne, jak zgaduje, od wyjścia, a dwie kolejne, nie obchodziły mnie. Podbiegłam do drzwi, których łomem, by nie wyważyli. Pociągnęłam za klamkę, ale ani drgnęły. Chyba, że ja nie miałam, siły. Podeszłam, do okna, a moim, oczom ukazały, się piękne polany, za ogrodzeniem, domu. Pierwszy raz, widziałam coś tak, cudownego. Wszędzie piękne mąki. Było też, wyjście bramką, od tyłu. Dobrze wiedzieć. Będę, musiała sobie to, zakodować. Ruszyłam do, pierwszych drzwi. Uchyliłam drewnianą powłokę. W środku, znajdowała się, dużą i przestronna, łazienka. Płytki, miała czarne. Za kolejnymi drzwiami, znajdowała się, pietrowa garderobą. Była wypełniona, po brzegi, ciuchami damskimi, i męskimi. Wróciłam do pokoju, po tej całej wycieczce krajoznawczej i siadłam ma łóżku. Powoli zaczynam, się bać, choć gorzej być, nie może. Gdyby to byli ludzie mojego brata, nie trzymaliby, mnie w takich luksusach. Na samą, myśl, że może to być ktoś, kto może zrobić mi krzywdę, serce bije mi z szybką prędkością. A co jeśli, ten ktoś chce mnie dla swoich potrzeb? Przecież burdel, który prowadził mój mąż, dużo osób odwiedzało, z grona mafii. Przeważnie, byli to, członkowie mafii. Już nie jeden próbował, mnie porwać. Zapłacił, za to życiem. A co jeśli mnie zgwałci? Nie chcę znów. Łzy stanęły mi w oczach, na myśl, że znowu będę gwałcona, że nie zrobię tego, bo chcę, ale z przymusu. Wytarłam oczy. Nie mogę pokazać, że jestem słaba psychicznie. Dosyć płakania, po kontach. Przez dwa lata, żyłam w Mafii, i nauczyłam się maskować uczucia. Idę do łazienki, i opłukuje twarz. Wycieram ręcznikiem, tak by zmazać wszystko, ale na mojej twarzy, zostają czarne plamy, tak jak, na ręczniku. Cholera, makijaż. Zauważyłam, że są tu moje kosmetyki. Zaczęłam szukać, płynu do demakijażu. Kiedy miałam, już to co chciałam, zaczęłam zmywać. Po zmyciu dokładnie, postanowiłam, że nie będę się malować. Skoro, jestem porwana, to tak będę się zachować. Mogli mnie nie porywać, jestem tylko ciekawa, kto to. Czy, ja nie mogę, mieć normalnego życia? Zawsze musi się coś spieprzyć. Chyba, już taki mój los. Nigdy, nieudolnie, się od mafii. Już, zawsze będę skazana, na to wszystko. Czemu, nie mogę być, już wolna, na zawsze? Jest tyle pytań, ale ani jednej, odpowiedzi.

Mafia Boss Tom lV •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz