- Możesz to tam zanieść mały? - Spytał łagodnie Czkawka, drapiąc delikatnie brodę Straszliwca Straszliwego.
Ten tylko pisnął i po chwili wyleciał przez otwarte drzwi twierdzy. Do jeźdźca wciąż łasił się Szczerbatek, który bardzo tęsknił za swoim przyjacielem. Mężczyzna spojrzał mu w oczy, uśmiechnął się i po przejechaniu ręką po jego zimnych łuskach udał się w stronę wodza, w którego oczach gościły łzy. Czkawka spojrzał na niego niepewnie.
- Synu... - Powiedział cicho Stoick zamykając go w szczelnym uścisku.
- Też się stęskniłem. - Zaśmiał się odwzajemniając gest ojca.
Astrid przyglądała się tej scenie w ciszy. Oczywiście, cieszyła się z tego, że Czkawka wrócił , ale z drugiej była zawstydzona. Powiedziała przecież Rakibowi, że jest w nim zakochana. Wróć. Powiedziała Rakibowi, który był Czkawką, że jest w.nim.zakochana. Czuła na twarzy gorącą i była pewna, że jej przyjaciele to zauważyli i teraz się z niej naśmiewają.
********
Stoick zwołał naradę. Gdy wszyscy usiedli wygodnie przy okrągłym stole, wódz zwrócił się w stronę swojego syna.
- Więc uh.. - Powiedział zmieszany. - Jak to wszystko się wydarzyło.
- Och! O to chodzi. - Roześmiał się mężczyzna. - Kiedy wpadłem do wody wraz z Szczerbatkie nie mogłem się ruszać. Jakby to powiedzieć. Moje ciało dostało chyba szoku? Tak myślę. Wtedy zauważyłem Neptuna, Cracka i Riv'a. Crack złapał mnie za nogę i próbował mnie wyciągnąć, ale moja proteza niestety odpadła. Wtedy Neptun wziął mnie w swoje łapy. Straciłem przytomność. Kiedy się później obudziłem, znajdowałem się na nieznanej mi dotąd wyspie. Tam przywitały mnie wrzeńce wraz z innymi odmianami smoków, których nigdy nie widziałem. Prze następne lata zaprzyjaźniłem się z nimi i podróżowałem u ich boku. Często byłem wraz z nimi zauważany przez osadników, dlatego zostałem nazwany Władcą smoków. Próbowałem oczywiście wrócić na Berk, ale w żaden sposób nie mogłem znaleźć prawidłowej drogi. Raz kiedy byłem z moimi wrzeńcami na łowach wpadliśmy w zasadzke łowców smoków. Zaczeliśmy uciekać i tak znaleźliśmy się na tej wyspie. Przez te dwa lata narobiłem sobie wielu wrogów. Jednym z nich był Krogan, którego już poznaliście. Resztę chyba już znacie?
Wandale kiwnęli głową.
- Ale dlaczego szukasz Vigo i Rykera? - Wtrącił się nagle Śledzik. - Przecież oni próbowali nas zabić!
Czkawka spoważniał.
- Mówiąc szczerze spotkałem ich przez przypadek. Było to dziwne. Ale niechcący dowiedziałem się co zmuszało ich to tego postępowania. Ich żony i dzieci zostały porwane, by ich zaszantażować i zmusić do współpracy. Postanowiłem im pomóc odzyskać rodziny. Niestety łowcą udało im się ich schwytać, gdy wdrążaliśmy nasz plan w życie. Kazali mi uciekać. Obiecałem im, że po nich wrócę i wszystko znowu będzie dobrze... - Mężczyzna zacisnął pięść i wbił wzrok w stół.
- Pomożemy ci. - Powiedział nagle Sączysmark wstając.
- Ale- Czkawka spojrzał na niego pytająco.
-Żadnych ale. Wciąż przecież jesteśmy drużyną, co nie? Nie zostawimy nikogo samego. - Powiedział pewnie, a syn wodza spojrzał z uśmiechem w jego stronę.
- Zgadzasz się wodzu? - Zapytał.
Stoick tylko kiwnął głową.
- Dobrze więc. Za niedługo przybędą tu moi przyjaciele i rozegra się prawdziwa wojna, której nikt jeszcze nigdy nie widział. Plan jest taki. - Powiedział Czkawka wbijając sztylet w mapę.
**********
Hej kochani!
Oto kolejna część nieznajomego! Cieszycie się?
*cisza*
..... *kaszle* Jak już mówiłam, powoli zbliżamy się do końca tej książki. Dla tych, którzy nie przeczytali informacji na moim profilu, lub zobaczyli ją i nie rozumieją dlaczego nie ma dzisiaj kolejnej części: Chodziło mi o to, że dwa nowe party opublikuje w następną sobotę
Nie martwcie się więc bo wszystko jest okej!
Miłego dnia/nocy!
CZYTASZ
Nieznajomy
FanfictieCzkawka znika i zostaje uznany za zmarłego. Całe Berk jest w żałobie, po utracie przyszłego wodza. Stoick nie może się po tym otrząsnąć. Po kilku latach do wioski przybywa dwóch nieznajomych. Kim oni mogą być?