Atak śmierciożerców został odparty.
Młode ciało runęło na drewianią podłogę.
Wszystko zabrudzone było krwią. Włącznie z twarzą mistrza eliksirów.
-nie wierć się tak Potter.
Syk przepełniony bólem wypełnił powietrze, kiedy koszulka Harrego odsłoniła poranioną skórę.
-nie wygląda dobrze. - mruknął Snape.
-zdziwiłbym się, gdyby wyglądało.
Od pępka, aż do lewego żebra widniała ziejąca rana, z której strumieniem leciała krew.
-wiesz, że nie mogę użyć magii.
-Bierz się do roboty, zanim wykituje.
Metalowa igła zabłysnęła między palcami mężczyzny. Jeszcze jeden rzut oka na tors młodzieńca. Ran było sporo, lecz wybrał tą największą.
Ostry czubek narzędzia gładko przeszedł przez bladą skórę. Równie gładko z gardła Pottera wyrwał się niewyraźny jęk.
Jedna ręka Severusa wprawnie manewrowała, między rozdartymi płatami, a druga ściskała pozostałą część rany w celu zatamowania wycieku.
Każde kolejne przebicie małej metalowej końcówki, niosło szeroką gamę jęków i westchenień Gryfona.
-jęczysz jak panna.
Potter nie raczył skomentować zaczepki.
Severus nasilił nacisk na ranę.
-kurwa...-wysyczał chłopak przez zaciśnięte zęby.
-czyżby bolało? - pytanie zawierało nutkę kpiny.
-skądże, jest cholernie przyjemnie.
Przezroczysta nić złączyła ostatni fragment.
-Najgorsze za tobą.
Teraz Severus zabrał się za opatrywanie mniejszych ran.
Jedna z nich była wąska, lecz wyjątkowo głęboka. Palec mężczyzny znalazł się w środku, aby zbadać jak bardzo.
-aaach. - przeciągłe westchnienie wyrwało się z ust chłopaka, który momentalnie zacisnął zęby na rękawie bluzy.
Jedna brew Snape'a powędrowała do góry.
-twoje jęki, brzmią jakbyś był pieprzony, a nie opatrywany.
Potter mocniej zacisnął zęby.
-tę ranę także muszę zszyć.
Kiwnięcie głową.
Metalowe narzędzie znów scalało pociętą klatkę piersiową Gryfona.
Severus spojrzał na jego twarz. Zęby zaciskał tak mocno, że aż wyskoczyła mu żyła na szyi, a oczy zamknięte miał szczelnie.
Mężczyzna kontynuował badanie. Ręce wydawały się w porządku, ale jedna noga musiała oberwać. Spodnie w okolicy prawego uda nasączone były czerwoną wydzieliną.
Długie palce wprawnie rozpięły klamrę od paska.
-zaczekaj.
-oczywiście mogę to zrobić, jeśli życzysz sobie dzisiaj umrzeć.
Gryfon machnął ręką i schował twarz w zgięciu łokcia.
Spodnie z dużą ostrożnością zostały zsunięte, a czarne oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Pod czerwonymi bokserkami widać było zarys dumnie naprężonego członka.
CZYTASZ
Nasz Własny Świat
FanfictionOpowiadania z rodzaju tych niecodziennych. Historie na jeden rozdział. Wszystkie nietypowe, brutalne i obsceniczne. Czytasz na własną odpowiedzialność. Sceny 18+ Przemoc, wulgaryzmy. Snarry