Mam nadzieję, że wasze głowy nie wybuchną, a mózgi nie wyparują.
Xxxxx
Harry wymknął się z pogrążonego we śnie dormitorium. Owinięty szczelnie peleryną niewidką, przemierzał korytarze Hogwartu. Jego celem była sala numer 312 w dawno nieużywanym skrzydle. Drogę znał na pamięć. Odwiedzał to miejsce od dobrych 2 miesięcy w prawie co drugą noc.
Dźwięki jego kroków rozchodziły się w opustoszałych murach. Słuch wytężony był bardziej niż zwykle. Nikt nie mógł go nakryć.
Ogarnęła go ulga, kiedy skręcił we właściwy korytarz i ujrzał cel swojej nocnej wędrówki.
Złapał za klamkę i wślizgnął się do środka. Pusto. Dzisiaj był pierwszy.
Rzucił pelerynę na najbliższy blat. Sala była prawie pusta. Było tu tylko kilka ławek, dwa stare fotele, stolik i kilka krzeseł. Harry złapał za różdżkę i po wyszeptaniu kilku zaklęć, w rogu sali pojawił się materac, a na nim mnóstwo poduszek. Była też szkatułka ze specyfikami potrzebnymi na tę noc.
Gryfon ułożył się wygodnie na posłaniu i czekał. Przymknął oczy. Po kliku minutach usłyszał skrzypnięcie drzwi i cichutkie kroki. Szeroki uśmiech wpłynął na jego twarz.
-spóźniłeś się.
Zamiast usłyszeć odpowiedź, poczuł jak materac ugina się nieznacznie, a na jego ustach zostaje złożony delikatny pocałunek.
-wybacz. Musiałem coś załatwić w pokoju wspólnym.
Harry wyciągnął ręce i wplótł je we włosy swojego towarzysza.
-lepiej późno niż wcale. Teraz musisz mi to wynagrodzić. - zadowolony uśmieszek nie schodził z jego twarzy.
-co mam zrobić?
-na początek zrzuć z siebie te niepotrzebne ubrania.
Smukłe palce pozbyły się najpierw guzików koszuli, a następnie zabrały się za usuwanie dolnej części garderoby.
-dobrze, teraz odwróć się i wypnij swój apteczny tyłek.
-czyli chcesz być dzisiaj na górze?
-zgadłeś.
Harry nachylił się nad mlecznobiałą skórą. Rozchylił krągłe pośladki, a jego język wyczyniał cuda, wokół wejścia do słodkiego, ciepłego wnętrza.
Salę wypełniły westchnienia i pomruki rozkoszy.
Dwaj kochankowie byli tak pochłonięci sobą nawzajem, że nie zauważyli, że drzwi otworzyły się, a para zaskoczonych oczu przygląda im się uważnie.
-Potter, Malfoy?
Obaj chłopcy spłonęli ognistym rumieńcem. Malfoy odskoczył gwałtownie w poszukiwaniu czegoś, czym mógłby zakryć nagość, natomias Harry wpatrywał się w intruza w oczekiwaniu.
-to chyba ostatnia rzecz, jaką spodziewałem się tutaj zastać.
Kto by pomyślał. Cały świat sądzi, że się nienawidzicie, a tu proszę, gdy nikt nie patrzy, wylizujecie sobie nawzajem tyłki.-profesorze to nie tak.. - Ślizgon zaczął plątać się w słowach.
-ależ dokładnie tak. - Harry nie spuszczał wzroku z pary chebanowych oczu.
-powinienem dać wam szlaban.
-ale pan tego nie zrobi? - ton Harrego brzmiał wyjątkowo stanowczo.
-zastanawiam się.
Snape wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi.
Malfoy w międzyczasie odnalazł swoją bieliznę i zaczął ją zakładać.

CZYTASZ
Nasz Własny Świat
FanfictionOpowiadania z rodzaju tych niecodziennych. Historie na jeden rozdział. Wszystkie nietypowe, brutalne i obsceniczne. Czytasz na własną odpowiedzialność. Sceny 18+ Przemoc, wulgaryzmy. Snarry