Telewizor śnieżnył. Białe i czarne plamki podskakiwaly żwawo na ekranie. Czarne oczy śledziły je uważnie.
1:55. Czekał 2:02, 2:11, 2:21.
Delikatny szelest otwieranych drzwi. Nareszcie. Cichy klik dobiegł uszu mężczyzny kiedy drzwi się zamknęły.
24:00. O tej miał być.
Ciche kroki. Zbyt delikatne. Myśli że już śpi. Że się nie dowie. Że go wykiwa. Nie.
Severus wstał gwałtownie i stanął oparty o futrynę. Harry prawie krzyknął ze strachu kiedy niespodziewanie na niego wpadł. Zdecydowanie się go tu nie spodziewał.
-nie śpisz?
W jego głosie było słychać nutkę strachu.
Wybornie. Może chociaż wie że źle zrobił.
-wyglądam jakbym spał? - w odpowiedzi otrzymał kąśliwe pytanie.
-nie.
Stali naprzeciw siebie. Jeden bał się ruszyć drugi napawał się strachem tamtego.
-wiesz która jest godzina? - zapytał Snape.
-wiem. - Harry wbił wzrok w podłogę.
-zatem masz pewnie świetny powód dla ktorego nie pojawiłes się tu wcześniej.
Milczenie.
-zamierzasz mnie ignorować? - teraz w jego głosie była nuta gniewu.
-nie. Ja przepraszam. Zasiedzialem się. Nie powinienem. Przepraszam...
-pewnie ten rudzielec cię tak zatrzymał. Tak ci było miło w jego towarzystwie że zapomniałeś o starym dupku z lochów?
-severusie co ty wygadujesz. - Harry chciał załapać Snape'a za ramię ale ten wyrwał się gwałtownie.
-jak nie on to na pewno jakiś inny fagas cię zatrzymał. No powiedz, ilu ich dzisiaj było?
-przecież wiesz że nigdy bym cie nie zdradził. Ja naprawdę zagadałem się. Straciłem poczucie czasu. Przepraszam. Wybacz mi.
-kłamiesz.
Silna dłoń złapała byłego Gryfona i pociągnęła tak że chłopak wylądował na ścianie i upadł na ziemię.
-łżesz jak pies. Wstań kiedy do ciebie mówię.
Wstał. Plask.
Harry przyłożył dłoń do pulsujacego policzka. Bolało.
-odpowiedz coś. Już dostatecznie mnie dzisiaj zignorowałes.
-przepraszam. - wyszeptal cicho patrząc w podłogę.
Plask. Drugi policzek się zaczerwienil.
-severusie proszę.
Silna dłoń złapała go za szyję i uniosła lekko do góry.
-gdybyś nie zrobil nic złego nie musiałbyś przepraszać.
Czarne oczy patrzyły jak te za okularami zachodzą mgła kiedy powietrze uszło z ust chłopaka. Próbował poruszać ustami ale żaden dźwięk się nie wydobywał.
-chcesz coś jeszcze dodać?
Puscil go a chłopak upadł na podłogę.
Łapał łapczywie powietrze. Gdy poczuł jak twarda pięść ląduje na jego twarzy.
Bolało. Strużka krwi wpłynęła z rozcietego łuku brwiowego.
Drugie uderzenie trafiło w jego nos. Trzecie również.
Czwartego już nie zarejestrował.
Odplynal w ciemność.
CZYTASZ
Nasz Własny Świat
FanfictionOpowiadania z rodzaju tych niecodziennych. Historie na jeden rozdział. Wszystkie nietypowe, brutalne i obsceniczne. Czytasz na własną odpowiedzialność. Sceny 18+ Przemoc, wulgaryzmy. Snarry