4

1.2K 36 2
                                    

Telewizor śnieżnył. Białe i czarne plamki podskakiwaly żwawo na ekranie. Czarne oczy śledziły je uważnie.

1:55. Czekał 2:02, 2:11, 2:21.

Delikatny szelest otwieranych drzwi. Nareszcie. Cichy klik dobiegł uszu mężczyzny kiedy drzwi się zamknęły.

24:00. O tej miał być.

Ciche kroki. Zbyt delikatne. Myśli że już śpi. Że się nie dowie. Że go wykiwa. Nie.

Severus wstał gwałtownie i stanął oparty o futrynę. Harry prawie krzyknął ze strachu kiedy niespodziewanie na niego wpadł. Zdecydowanie się go tu nie spodziewał.

-nie śpisz?

W jego głosie było słychać nutkę strachu.

Wybornie. Może chociaż wie że źle zrobił.

-wyglądam jakbym spał? - w odpowiedzi otrzymał kąśliwe pytanie.

-nie.

Stali naprzeciw siebie. Jeden bał się ruszyć drugi napawał się strachem tamtego.

-wiesz która jest godzina? - zapytał Snape.

-wiem. - Harry wbił wzrok w podłogę.

-zatem masz pewnie świetny powód dla ktorego nie pojawiłes się tu wcześniej.

Milczenie.

-zamierzasz mnie ignorować? - teraz w jego głosie była nuta gniewu.

-nie. Ja przepraszam. Zasiedzialem się. Nie powinienem. Przepraszam...

-pewnie ten rudzielec cię tak zatrzymał. Tak ci było miło w jego towarzystwie że zapomniałeś o starym dupku z lochów?

-severusie co ty wygadujesz. - Harry chciał załapać Snape'a za ramię ale ten wyrwał się gwałtownie.

-jak nie on to na pewno jakiś inny fagas cię zatrzymał. No powiedz, ilu ich dzisiaj było?

-przecież wiesz że nigdy bym cie nie zdradził. Ja naprawdę zagadałem się. Straciłem poczucie czasu. Przepraszam. Wybacz mi.

-kłamiesz.

Silna dłoń złapała byłego Gryfona i pociągnęła tak że chłopak wylądował na ścianie i upadł na ziemię.

-łżesz jak pies. Wstań kiedy do ciebie mówię.

Wstał. Plask.

Harry przyłożył dłoń do pulsujacego policzka. Bolało.

-odpowiedz coś. Już dostatecznie mnie dzisiaj zignorowałes.

-przepraszam. - wyszeptal cicho patrząc w podłogę.

Plask. Drugi policzek się zaczerwienil.

-severusie proszę.

Silna dłoń złapała go za szyję i uniosła lekko do góry.

-gdybyś nie zrobil nic złego nie musiałbyś przepraszać.

Czarne oczy patrzyły jak te za okularami zachodzą mgła kiedy powietrze uszło z ust chłopaka. Próbował poruszać ustami ale żaden dźwięk się nie wydobywał.

-chcesz coś jeszcze dodać?

Puscil go a chłopak upadł na podłogę.

Łapał łapczywie powietrze. Gdy poczuł jak twarda pięść ląduje na jego twarzy.

Bolało. Strużka krwi wpłynęła z rozcietego łuku brwiowego.

Drugie uderzenie trafiło w jego nos. Trzecie również.
Czwartego już nie zarejestrował.
Odplynal w ciemność.

Nasz Własny Świat Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz