#1

754 27 2
                                    

Kolejny dzień coś około 7:50 szykuje się właśnie do tego jakże ukochanego budynku zwanego szkołą. Wziełam jabłko, a do butelki napuściłam przegotowaną wode dobrze, że mój tata jeszcze śpi, bo zawsze robi awantury o nic i oczywiście przy tym krzyczy czego nienawidzę. Wychodzę do szkoły, a dojście do niej zajmuje mi chyba 10minut więc wyszłam prawie idealnie biorąc pod uwagę że lekcje zaczynam na 8 rano. Mimo wiosny, ponieważ jest marzec ubrałam długie spodnie, krótki luźny rękaw, tramoki i czapkę, tak czapkę żeby nie dawać ludziom obiektu kpin kiedy wejdę do szkoły, chociaż i tak pewnie te typowe popularne nastolatki niczym z filmów młodzieżowych znajdą jakiś powód żeby mi dokuczyć. Nie lubię swojego ciała myślę, że jestem gruba dlatego staram się nosić luźne rzeczy...
No i jestem przed tym jakże wspaniałym budynkiem. Wchodzę do środka i pierwsze co to słyszę to żarciki w moją stronę i pytania czy ojciec ze mną jeszcze wytrzymuje i nie wymiotuje na mój widok. Podeszłam do szafki odłożyć nie potrzebne rzeczy i wziąć dobre książki mimo napływających do moich oczu łez, które po chwili mimo tego, że nie chciałam spłynęły po moich polikach jedna po drugiej. Jednak nie trawło to długo. Nauczyciele niestety są "ślepi" prawie nigdy nie widzą tego co ważne, zawsze widzą tylko błahostki typu ktoś czymś rzuca lub przeklnął. Oczywiście kiedy ktoś jest gnębiony nagle stają się ślepi. Włożyłam słuchawki do uszu i usiadłam obok klasy czekając na dzwonek, dzisiaj zaczynałam lekcje plastyką akurat tę lekcje lubię w sumie mogę powiedzieć, że wręcz kocham. Plastyki uczy miła, średniego wzrostu szczupła pani w wieku około 32-33lat o imieniu Dong Jisoo jest mi bliższa niż rodzina i jako jedyna nie jest taka "ślepa" jak inni nauczyciele w tej szkole. Chodzę też na dodatkowe zajęcia właśnie z plastyki żeby rozwijać swoje umiejętności malarskie, ale też żaby zapomnieć na chwilę o ojcu i powrocie do domu. Ogólnie zajęcia kończę o 15, potem idę do parku nie daleko szkoły i czekam 20minut nie chce iść do domu im dłużej poza nim tym lepiej siadam na ławce i słucham muzyki nie wiem co bym zrobiła bez niej. Chyba się uzależniłam, można powiedzieć, że to moja ucieczka od rzeczywistości. Akurat dziś przypadają zajęcia plastyczne które zaczynają się o 15:20 i kończą o 16:40. Dzisiaj był jeden z tych dni, w których nie jesteśmy w sali przeznaczonej właśnie do zajęć dodatkowych, ale wyszliśmy na szkolny ogródek i mieliśmy namalować znajdujące się tam wiśniowe drzewo z chuśtawką. Swoją drogą jest to chyba najpiękniejsze miejsce jakie widziałam do tej pory. wzięłam się za pracę, zdawało mi się, że przez cały czas ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się już kilka razy i niczego ani nikogo nie zauważyłam, więc uznalam, że pewnie mi się zdaje. Wróciłam do malowania, po skończonej pracy która swoją drogą wyszła bardzo dobrze nauczycielka pochwaliła mnie i możliwe, że mój obraz zostanie powieszony w klasie. Ucieszyła mnie informacja, że obraz wyszedł aż tak dobrze, z drugiej storny trochę bałam się że ktoś go zniszczy. Po prostu żeby być złośliwym. Po jakimś czasje wszyscy wzięliśmy krzesła i płótna po czy wróciliśmy do klasy, odrazu wzięłam swoje rzeczy i żegnając się z nauczycielką opuściłam teren szkoły.

***

Odkąd tylko wyszłam ze szkoły znowu czuję jakby ktoś mnie się na mnie patrzył trochę się tym przeraziłam, ale szłam dalej, muszę przecież w końcu dojść do domu zanim będzie ciemno. Niestety żeby dojść do domu muszę przejść przez jakby szparę pomiędzy dwoma blokami. Długa nie jest, ale napewno kilka metrów ma i w dzień jest naprawdę ładna, ściany są pokryte grafity jest tam też dużo kotów niestety bezdomnych którym nie mogę dać domu...
W końcu nadszedł ten czas w którym muszę przejść przez tą "uliczkę bez końca" w czym nie pomaga mi uczucie, że ktoś na mnie patrzy, nocy jeszcze nie ma ale słońce zachodzi, a budynki zasłaniają dojście światła do tej uliczki przez co wygląda to jakby było już po zachodzie. Patrzac na to teraz, jest tu trochę strasznie.
Kiedy już chwilę szłam usłyszałam dźwięk hamulców nie odwróciłam się no bo to przecież normalnie, niedaleko znajduje się ulica. Nagle kiedy usłyszałam otwarcie i zamknięcie drzwi od samochodu odwróciłam się z ciekawości i momentalnie coś mi mówiło żebym uciekała jak najdalej, nie ruszyłam się, bo nie widziałam jeszcze nic podejrzanego, i czekałam/obserwowałam co będzie dalej. Mianowicie po jednej stronie wejście do uliczki zajechało czarne auto z którego wyszedł dosyć spory i sądząc po posturze umieśniony mężczyzna. Szedł w moim kierunku dość szybko, a ja stałam i przez strach nie mogłam się ruszyć. Kiedy jednak zdobyłam się na to żeby ruszyć chociaż głową odwróciłam się jeszcze raz i zobaczyłam kolejne czarne auto które zajechało wyjście z uliczki i w tamtym momencie bardziej ode mnie bać się nie dało. Włoski na moim ciele stanęły dęba, po plecach przebiegły mi nieprzyjemne ciarki, myślałam, że zaraz zemdleje, moje nogi były jak z waty. Czułam się okropnie, co chyba można zgadnąć.
W tym czasie mężczyzna jak gdyby nigdy nic chwycił mnie mocno za ramię, przez co nie zdziwię się jeśli jutro będę mieć spory siniak i zaczął mnie ciągnąć w stronę samochodu. Chyba w tej chwili wszystko się skumulowało i zaczęłam wyrywać się z całych sił i krzyczeć, ale mężczyzna szybko zakrył mi ręką usta i groźnie powiedział, że mam być cicho, bo źle się to dla mnie skończy i powoli odkrył mi usta

-Pan myśli, że będę cicho w momencie kiedy ciągnie mnie pan do samochodu?! Niech pan pomyśli! Niech mnie w ogóle zostawi!-Zaczełam się znowu wyrywać.

-Przykro mi, ale to nie moja wina że ojciec cię sprzedał, po twoim wychowaniu nawer się nie dziwę. Mam tylko jedno zadanie i zamierzam je wykonać, a teraz się zamknij. I dobranoc-uśmiechnał się chytrze, a ja próbowałam sobie wszystko poikładać, dlaczego powiedział mi dobranoc. Chwilę później przekonałam się o co chodziło, przyłożył mi chustkę nasączoną jakimś płynem i zasnęłam...

***

No i na pierwszy rozdział to tyle.
Nie mam zabardzo po co się tu rozpisywać

Bye.

(Nie sprawdzony)

Mr. Kim // k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz