— Jesteś teraz praktycznie na moją własność, nie? — Eacker się podle uśmiechnął.
Philip załkał. Czuł się jak śmieć. Co to była za ironia, kiedy wyzwał kogoś na pojedynek, a zamiast się z nim strzelać, ten drugi wykorzystywał go seksualnie.
A stamtąd nie było drogi ucieczki.
Eacker kucał obok niego, co sprawiało w nim jeszcze większy dyskomfort. Młodszy klęczał bezwładnie, nawet nie mając siły otworzyć oczów, które skierowane były na jego dłonie ściskające materiał na kolanach.
W tle odbijało się echem jego ciche łkanie.
Chociaż, musiał przyznać, że te emocje, choć negatywne, go pobudzały. Nie umiał nazwać tego co czuł, ale było to na swój sposób miłe. Może chodziło o adrenalinę?
Już zaczął rozmyślać o tym, by napisać nowy wiersz o tym uczuciu, gdy poczuł, jak go coś popycha. Wylądował na ziemi praktycznie leżąc na brzuchu.
Nie zdążył zareagować, a jego oprawca złapał go za ręcę i przycisnął je do jego pleców. Przetrzymał je jedną ręką, a drugą uniósł jego tył do góry, by był bardziej wypięty. Zaczął ściągać mu spodnie.
— H-Hej! — Philip krzyknął zszokowany.
— Słucham? — Eacker złapał go za włosy i pociągnął jego głowę do góry. Gdy się pochylił i miał jego twarz na widoku, zaczął mówić dalej. — Chcesz coś powiedzieć? Jeśli tak, to śmiało, ale może cię to zaboleć mocniej niż to, co zaraz poczujesz.
Piegowaty bez zastanowienia machnął przecząco głową z jednoczesną rozpaczą w oczach. Mężczyzna na ten znak go puścił i pozwolił opaść z powrotem na ziemię.
— Masz nie wydawać żadnych odgłosów.
Philip zaczął się martwić, co się zaraz stanie. Niemożliwe, czy tu chodziło o to? Nie, niemożliwe. Chociaż wszystko na to wskazywało.
Nie czuł już na sobie nic, co by zakrywało wiadomo co. Był to dla niego okropny wstyd, ale zbyt się bał, by się sprzeciwić.
Wtem Eacker włożył swoje trzy palce do jego ust. Nie spodziewał się tego, więc odruchowo zacisnął szczękę i je ugryzł.
— T-Ty — stęknął. — Czy kazałem ci kurwa gryźć?!
— N-Ni-!
Przerwało mu uczucie, że coś gwałtownie w niego weszło. Na początku nie mógł zidentyfikować, co to było, ale potem do niego dotarło, że chyba właśnie jeden z palców.
— Nie chciałeś łagodnie z nawilżonymi palcami, a więc masz tak.
Po chwili poczuł w sobie jeszcze kolejny palec. Zaczęły się w nim poruszać, co było nieco bolesne. Mimo wszystko, starał się nic nie mówić, by więcej nie złościć swojego oprawcy.
W końcu, nie mogąc wytrzymać i mając w sobie trzeci z kolejności palec - głośno jęknął.
Nie mógł dłużej tego znieść. Może i go to bolało, ale coś jeszcze. Nie wiedział dokładnie co. Kolejne nowe uczucie. Jednocześnie chciał i nie chciał tego przerywać.
🌸🌸🌸
CZYTASZ
Fapacz Wieloręki [Hamilton]
FanficStatus: zakończone ¶¶ W dzień pojedynku, Philip i Eacker pojawiają się w jednym miejscu w celu zakończenia tego konfliktu raz, a dobrze. Dzień, w który obaj wiedzą, że któryś z nich straci życie. Sprawy przybierają niespodziewalny zwrot, gdy Eacker...