— Słuchaj, no co ja mam zrobić? Co ja mam zrobić? — Eacker kręcił się w kółko.
— Uspokój się — Philip rozkazał, choć sam był bliski łez.
Obaj schowali się w innym pokoju, podczas gdy dwójka ich gości siedziała na kanapie w salonie.
— Nie znam ich, no i poza tym przyłapali nas! — Eacker dalej mówił. — Kurna, zwierzak!
— Fapacz wieloręki!
— Błagam, nie w tej chwili!
Obaj spojrzeli na Elizę i Alexandra zza rogu. Ci siedzieli na kanapie i bacznie obserwowali teren.
— Widzisz ich? To są typy osób, które jak wyczują snickersa, będą się ślinić do ciebie, to są psy! — Philip oznajmił z emocjami.
— Co to ma kurwa do rzeczy? — Eacker na niego spojrzał zażenowany.
— Do tego trzeba podchodzić z wyczuciem — piegowaty się szarmancko uśmiechnął do swojego partnera, po czym do nich podszedł. — Słuchajcie! Nazywam się Philip, jestem poetą, który w końcu znalazł sobie kogoś!
Zobaczył ich pełne podziwu miny. Oboje mieli oczy pełne łez. I zaczęli klaskać.
— Philip! To był piękny wiersz! — zaczęli wiwatować.
— Dzięki! Pisałem pare godzin!
— Co z tymi ludźmi jest nie tak? — Eacker opuścił głowę.
— Więc pozwolicie mi z nim być? — Philip zapytał z nadzieją.
— Nie.
Takiej odpowiedzi to się nie spodziewał. Myślał, że wywarcie na nich szantażu emocjonalnego coś da. No ale nie dla psa widocznie. Spojrzał zaskoczony na Eackera, który tylko wzruszył ramionami.
— Chcemy z nim pogadać — Eliza odrzekła zgorzkniałym głosem.
Młoda para zaczęła się wymieniać zakłopotanymi spojrzeniami. W końcu Eacker zdezydował się do nich podejść.
— Jestem prawnikiem. Zarabiam fortunę. Mogę utrzymać z łatwością waszego syna.
— Ale wy to sado-macho — Alexander zmarszczył brwi.
— A my wolimy delikatnie — Eliza dokończyła.
— A my lubimy ostro! — Philip i Eacker się oburzyli.
— Serio, ludzie poza tym co wam do tego co robimy w łóżku? — George zapytał.
— Ale wy to robicie na podłodze! — krzyknęli razem.
— Co?!
— Ja widziałam wszystko z drzewa! — Eliza wyznała.
— Matka, pls, siarę robisz — Philip wzdechnął.
— No dobra, a co masz jeszcze do powiedzienia? — Alexander zmarszczył brwi. — Wyzwałeś go na pojedynek!
— No ale to był pretekst do zaruchania.
— Też miałem wiele facetów, ale żeby kogoś wyruchać, nie wyzywałem na pojedynek, wtf!
— Tate, co? — Philip się zdziwił.
— Bo wiecie, heheh, raz dziewczynka, raz chłopaczek. — Alexander starał się usprawiedliwić.
Spotkał na sobie zszokowany wzrok całej reszty.
— Nie, nie wiemy — Eliza, Philip i Eacker powiedzieli w równym czasie.
— Dobra, jak zwykle sprowadziłem na siebie wstyd — mężczyzna machnął ręką.
— Wracając, oprócz bogatego życia seksualnego, mamy również głębokie względem siebie uczucia! — Eacker kontynuował.
— To prawda! Prawda! — Philip machał głową.
Zauważyli jego rodziców obrażone, acz zamyślone miny. Czuli aż na sobie ich wkurzony wzrok.
— Słuchaj, może damy im szansę? — Alexander wyszeptał do Elizy.
— Bo?
— Wiesz, młodzi są. Też zasługują na miłość.
— Dobrze, ale muszą dać ostateczny dowód miłości.
Philip i Eacker obserwowali, jak ci szeptają między sobą, zastanawiając się o co chodzi.
— Dzisiaj o piętnastej w parku! — Eliza wykrzyknęła dumnie.
🌸🌸🌸
CZYTASZ
Fapacz Wieloręki [Hamilton]
FanficStatus: zakończone ¶¶ W dzień pojedynku, Philip i Eacker pojawiają się w jednym miejscu w celu zakończenia tego konfliktu raz, a dobrze. Dzień, w który obaj wiedzą, że któryś z nich straci życie. Sprawy przybierają niespodziewalny zwrot, gdy Eacker...