Poczuł jak trzy palce z niego wychodzą. Bez zahamowań jęknął kolejny raz.
— Słodko jęczysz — dostał komplement od drugiej strony.
Philip ciężko oddychał i był niemal cały obśliniony oraz obsmarkany. Jednak nie mógł nic z tym zrobić, a chciał jedynie więcej i mocniej.
Fakt, że ręcę miał przyciśnięte do pleców, podniecał go stokroć bardziej. Czuł się bezwładnie.
W końcu coś wielkich rozmiarów w niego weszło bez ostrzeżenia. Wydał z siebie podniecony krzyk.
— Ćśśś! — Został pogłaskany po głowie. — Przecież nikt nie może usłyszeć!
Philip, słysząc u Eackera ponownie ten sam łagodny ton, poczuł się jakby to na powrót była inna osoba. To, jak ten człowiek szybko zmieniał swoją "tożsamość" było przerażające.
Mężczyzna zaczął bardzo mocno się w nim poruszać. Philip nigdy by nie przypuszczał, ale to, że jego wróg go przedmioto traktował, go podniecało.
Jego przyrodzenie zaczęło uderzać w czuły punkt młodszego. Czuł wielką przyjemność, całe jego ciało wręcz pulsowało, a serce biło z całych sił.
Już się nie martwił o swoją godność, chciał więcej i więcej. Miał ochotę to wyśpiewać całemu światu.
Ten strach, poczucie niebezpieczeństwa, złe traktowanie, ból. Wszystko zbierało się w jedno i powodowało chorą euforię.
Nie wiedział, ile dokładnie czasu minęło odkąd zaczął to czuć. Dwie, może trzy minuty? Mniejsza o to. Trwało jak wieczność, więc i tak mógł to nazwać.
Wieczność. To uczucie, gdy dzieje się coś tak cholernie przyjemnego. Wtedy czas dosłownie spowalnia.
Rzecz tajemnicza, czemu tak.
Ale i wspaniała.
Philip czuł się coraz lepiej. Ciepło zbierało się w jego brzuchu, podbrzuszu i tam trochę niżej też. Czuł, że coś zaraz nastąpi.
I nastąpiło. Zadrżał, gdy wiadomy płyn z niego wypłynął. Miał dziewiętnąście lat i z tego powodu wstyd to było przyznać, ale nigdy przedtem nie doszedł. Masturbacja też mu nie wychodziła, bo po prostu nic go nie mogło podniecić.
Teraz już wiedział co mogło.
Nie mógł się ruszyć, ruch ten przez Eackera był ograniczony. Ten się już pewnie domyślił co się stało, bo przerwał posuwanie go.
Co za wstyd.
— No proszę. Kto się tak sprzeciwiał, a ostatecznie doszedł pierwszy? — mężczyzna zapytał retorycznie.
Philip niemal sparaliżowany z podniecenia, patrzał bezmyślnie w nicość. Nie mógł też nic wydusić.
Eacker puścił jego ręcę i pozwolił im się rozluźnić. Tak przynajmniej myślał młodszy, bo po chwili został przewrócony z brzucha na plecy.
Teraz mężczyzna przed nim widział jak Philip okropnie wyglądał. Cały we łzach, w ślinie i innych śluzach. Krócej mówiąc - okropnie.
— Podoba ci się, gdy cię ostro pieprzę — George droczył się z nim dalej.
Nie doczekał się żadnej odpowiedzi.
— Ale poczekaj na moją kolej. — Wszedł w Philipa ponownie.
CZYTASZ
Fapacz Wieloręki [Hamilton]
FanficStatus: zakończone ¶¶ W dzień pojedynku, Philip i Eacker pojawiają się w jednym miejscu w celu zakończenia tego konfliktu raz, a dobrze. Dzień, w który obaj wiedzą, że któryś z nich straci życie. Sprawy przybierają niespodziewalny zwrot, gdy Eacker...