𝚌𝚑𝚊𝚙𝚝𝚎𝚛 𝟼

503 42 15
                                    


Leo okazał się jednak nie być psychopatą, mordercą, gwałcicielem czy kimkolwiek tam innym

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Leo okazał się jednak nie być psychopatą, mordercą, gwałcicielem czy kimkolwiek tam innym. A przynajmniej takie odniosłam wrażenie po kilku(nastu) minutach rozmowy z nim. Był tylko szesnastolatkiem, który spadł mi z nieba i miał w rękawie kilogramy durnych wtrąceń. I to wcale nie brzmi absurdalnie. Ani ironicznie. 

Jeśli zaś chodzi o udawanie spadającej gwiazdy... Oprócz krótkiego wspomnienia o tym na początku rozmowy, nie pytałam się o to więcej. Coś czułam, że wiedział, jak to się stało... Ale i tak by mi nie powiedział. Zresztą, sama nie byłam pewna, czy chciałam mieć tą wiedzę.

Wracając jednak do samego chłopaka. Po upewnieniu się, że nie ma w planach mojego morderstwa, zaproponowałam mu przeniesienie się do domu, a konkretniej salonu. Nie obyło się oczywiście bez głupich, niezbędnych - w jego mniemaniu - komentarzy.

( ❝ — Cóż, od zawsze wiedziałem, że kobiety wręcz pragną mieć mnie w swoim domu, rozłożonego na ich kanapie w salonie, ale nie wiedziałem, że jesteś jedną z nich, (y/n)! Ani tym bardziej, że ujawnisz tą interesującą stronę po pół godzinie znajomości! Musisz jednak wiedzieć — flirciarski uśmieszek — że niesamowicie mi się to podoba. ❞ )

Sama jestem w szoku, że mnie tym do siebie nie zniechęcił, i że nie wyrzuciłam go w krzaki. Wręcz przeciwnie! Pomogłam mu wstać i jeszcze zaprowadziłam łamagę na tą cholerną kanapę!

Valdez był cały w kurzu. Okazało się również, że ma zdecydowanie więcej zadrapań, niż pierwotnie mi się wydawało. No i niektóre były zdecydowanie poważniejsze. Przez chwilę żałowałam, że nie mam ambrozji albo innego leczącego ''eliksiru'', jak w tych wszystkich filmach, które uwielbia oglądać moja mama.

Rodzice zawsze uczyli mnie, że nie wolno zostawić poszkodowanych zwierząt na pastwę losu. Więc, chcąc-nie chcąc, musiałam pomóc Latynosowi. Ale najpierw, zanim zaczęłam bawić się w pielęgniarkę, kazałam mu się umyć. Jeszcze brakowało mi, żeby uwalił moją sofę swoją krwią. Gdy więc Leo poszedł zapoznać się z moją łazienką - a zajęło mu to dość sporo czasu - ja zabezpieczyłam kanapę (oraz swoje nerwy, tak przy okazji) i przyszykowałam mój zestaw pierwszej pomocy, a był on wyjątkowo obszerny...

--------------------------------------------------------

Zostańcie w domach, kochani! Bardzo was o to proszę. Sama jeszcze parę dni temu lekceważyłam tą całą sytuację, ale zaczęło robić się naprawdę poważnie. Błagam, uważajcie na siebie i trzymajcie się ciepło. 

𝙴𝚕𝚏  𝚙𝚛𝚘𝚜𝚝𝚘  𝚣  𝚗𝚒𝚎𝚋𝚊 || 𝐋𝐞𝐨 𝐕𝐚𝐥𝐝𝐞𝐳 𝐱 𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz