Ja naprawdę mam serce i bardzo często wykorzystuję je w relacjach międzyludzkich! Tym razem po prostu zbyt się bałam, że jak zaciągnę Latynosa do domu na noc, to nie skończy się to dla mnie najlepiej. Dlatego on spędził swoje, prawdopodobnie, najlepsze dwanaście nieprzytomnych godzin na moim krużganku wśród gruzów, a ja na kanapie w salonie, pogrążona w niespokojnym śnie.
Kiedy się obudziłam, nie za bardzo ogarniałam, co się dzieje. Odruchowo spojrzałam w stronę balkonu. Okna, tak samo, jak drzwi, były szczelnie pozamykane, jednak - jak można się z resztą domyślić - wykonane ze szkła, co dawało idealny pogląd na... Stan tarasu oraz jego obecnego lokatora. Wzdrygnęłam się mimowolnie, a obrazy z poprzedniego dnia zaczęły zalewać mój umysł, niczym fala tsunami.
Opadłam plecami na poduszki, przykrywając się ponownie kocem. Mój mózg nie wyłapał w ogóle momentu, kiedy podniosłam się do siadu. Zaczęłam rozmyślać, co powinnam dalej zrobić. Napisać do (b/f/n)? Nie, odpada. Zrozumiała by wszystko na opak i jeszcze pogratulowała przyprowadzenia faceta do domu. Zadzwonić do rodziców? Kategorycznie nie! Zaczęliby panikować, z góry obiecali szlaban, potem wygłosili kazanie, jaka ja to jestem nieodpowiedzialna, a na koniec oświadczyli, że już nigdy nie zostawią mnie samej w domu. Gra niewarta świeczki. A może zawiadomić policję..? Nie, nie i jeszcze raz nie! Wzięli by mnie za jakiegoś ćpuna i wysłali do wariatkowa.
Westchnęłam przeciągle, wplatając dłonie we włosy i delikatnie za nie ciągnąc. Pod palcami czułam, jak bardzo przetłuszczone były. Przydałoby się wykąpać. Ale wtedy musiałabym zostawić przybysza samego...
Szybko przekalkulowałam plusy i minusy. Ostatecznie, postanowiłam iść pod prysznic. W razie czego, naprawdę zadzwonię na policję, tylko przedstawię inną wersję. Włamanie z próbą kradzieży oraz gwałtu. Jego ubiór (a raczej jego brak) wytłumaczę tym, że już taki przyszedł, a nieduże rany na jego ciele (i ogólnie hstan chłopaka) - samoobroną. Brzmi rozsądnie, nie?
Szybko podniosłam się z kanapy. Poprawiłam (f/c) bluzkę, która niebezpiecznie podwinęła mi się podczas snu. Chwyciłam w dłonie telefon oraz patelnię, która leżała na ławie i stała się moją nieodłączną częścią. Żwawym krokiem, co jakiś czas odwracając się za siebie, pognałam do łazienki. Pośpiesznie weszłam do pomieszczenia i zakluczyłam za sobą drzwi.
Moja kąpiel nigdy nie była tak chłodna i ekspresowa zarazem. Kiedy opuściłam kabinę i zaczęłam się wycierać, uświadomiłam sobie, że nie mam ze sobą żadnych ubrań na zmianę. Gotowa się rozpłakać, przybiłam sobie piątkę z czołem. Zaczęłam gorączkowo rozmyślać: normalnie, owinęłabym się ręcznikiem i poszła do pokoju, ale teraz taka opcja od razu odpada na starcie! Co robić? Tępym spojrzeniem przemierzyłam całe pomieszczenie. Wreszcie, moje oczy spotkały się wysokim, białym słupkiem. Przez chwilę patrzyłam się na niego głupio. W pewnym momencie, podskoczyłam wysoko ze szczęścia, w duchu dziękując mojej kochanej mamusi. Uratowana, podbiegłam do mebla.
Często zdarzało mi się zapomnieć wziąć ze sobą piżamę, kiedy szłam pod prysznic. Dlatego, moja rodzicielka, namówiła mojego tatę na zakup tego właśnie schowka i kazała mi każdego ranka chować moje ubranie nocne do jednej z szuflad. Uratowało mi to tyłek już tyle razy, a w potrzebie pewnie będę jeszcze kolejne milion. I będzie to na pewno spowodowane moją głupotą, jak w tym przypadku.
Z szerokim uśmiechem wyjęłam ubranie. Były to zwykłe, szare dresy ze ściągaczami przy kostkach, figi oraz czarna bokserka. Biustonosz zgarnęłam z poprzedniego outfitu. Szybko się odziałam. Moje (h/c), (long/short), (straight/wavy/curly) włosy uczesałam i splotłam w dobieranego warkocza. Umyłam zęby i przepłukałam usta miętowym płynem do płukania. Nie chciało mi się malować. Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze, uśmiechnęłam się lekko i z nowym przypływem energii wyszłam z łazienki.
----------------------------------
Mało romantyczny ten rozdział, ale potraktujcie go jako prezent walentynkowy! Macie swoją Walentynkę? Ja osobiście świętuję 15 lutego.
Do następnego, Aleks.
CZYTASZ
𝙴𝚕𝚏 𝚙𝚛𝚘𝚜𝚝𝚘 𝚣 𝚗𝚒𝚎𝚋𝚊 || 𝐋𝐞𝐨 𝐕𝐚𝐥𝐝𝐞𝐳 𝐱 𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫
FanficTak czysto hipotetycznie... Zastanawialiście się kiedyś, jakbyś zareagowali, gdyby, pewnego pięknego, lipcowego wieczora, na wasz grill (na którym aktualnie smażyliście swoją ulubioną kiełbaskę) spadł elf niczym z orszaku latynoskiego Świętego Mikoł...