Rozdział 3

1.1K 53 0
                                    

Niebieskowłosa przechadzała się po Wieży. Przynajmniej miała taki zamiar. Gdy chłopak zostawił ją samą w kuchni ruszyła w pierwszy nieznany jej korytarz, aż trafiła przed szklane drzwi z czarnymi drzewami na białym tle, które natychmiast rozsunęła. Ukazała się jej sala treningowa. Różne drążki, nawet wspinaczka, były tam wszystkie potrzebne rzeczy do trenowania sztuk walki lub poprawy kondycji. Zachwycona wróciła do swojego pokoju, który był już otwarty i nie zamykając drzwi, przez obawe przed ponownym utknięciem tu, przeszukała szafę w celu znalezienia jakiś ubrań do ćwiczeń. I znalazła - sportowy stanik oraz leginsy. Po przebraniu się w nie w łazience, nałożyła jeszcze bluzę oraz maskę i wróciła na salę treningową. Zaczęła się rozciągać, choć musiała przyznać, że maska utrudniała jej trochę oddychanie. Po rozgrzewce postanowiła poćwiczyć na worku treningowym. Trenowała różne chwyty i uniki, pochłonęło ją to na tyle, że nie zauważyła, że Robin przygląda się jej, stojąc w drzwiach. Uśmiechał się widząc niedopracowane ataki niebieskowłosej. Po chwili wyszedł zrobić sobie i jej kawę. Zdyszana dziewczyna padła na podłogę, nawet nie zauważając przed chwilą spadającego z jej głowy kaptura. Musiała odpocząć, choć chwilę, aż unormuje oddech. Po pięciu minutach powoli wstała i narzuciła na siebie kaptur. Westchnęła zmęczona, wracając do pokoju. Przechodząc przez salon poczuła piękną woń kawy wydobywającą się z kuchni.

- Kawy? - zapytał szatyn unosząc do góry dwa kubki.

Chwilę się zastanawiała, ale pragnienie wygrało i zabrała mu z rąk jedną kawę. Powoli ją wypijała delektując się smakiem, prawie zapominając o wciąż aktywnej mocy. Na szczęście kofeina rozjaśniła jej umysł i postanowiła znaleść tabletki. Odstawiła niedopity napój na blat i ruszyła w głąb korytarza z pokojami. Niestety krok w krok, jak cień podążał za nią Robin.

- Oprowadzić cię po Wieży? - zapytał nagle zmieniając kierunek i czekając, aż niebieskowłosa dołączy do niego.

Zgodziła się na to tylko z uwagi na tabletki, które łatwiej będzie jej znaleść, gdy będzie znała całą Wieżę. Nie miała ochoty spędzać czasu z żadnym z Tytanów, a zwłaszcza z nim. Pieprzony pomocnik najlepszego jakiego zna  detektywa, pieprzonego Batmana. Dziwiła się, że jeszcze nie odkrył jej tożsamości. Chyba, że nie chciał, to było bardziej logiczne. Chłopak kolejno pokazał jej ich gablotki na stroje, centrum dowodzenia i inne pomieszczenia, które niebieskowłosa zwiedzała ze szczerym zaciekawieniem. Przez chwilę chciała nawet zapytać go o jego imię, ale szybko odepchnęła od siebie tą myśl, wiedząc, że i tak nic dla niej nie znaczą, niedługo ich opuści. Po wbrew pozorom dość długim oprowadzaniu i prowadzeniu przez Robina monologu, ponieważ niebieskowłosa w dalszym ciągu nie odzywała się, przeszli do kuchni, aby coś zjeść.

- Niech zgadnę - udał zamyślenie i uśmiechnął się rozbawiony.- Jesteś głodna. I zjesz ze mną sushi - powiedział udając, że analizuje ją.

Wpatrywał się w jej jasne, niebieskie oczy, które wydawały się rozbawione. Ciągle dręczyło go jedno pytanie - Jak ona ma na imię? Choć mógł bez problemu to sprawdzić w Batkomputerze, chciał dowiedzieć się tego od niej. Po chwili zamówił przez telefon wcześniej wspomniane sushi. Oparł się o blat i zamyślił się nad różnymi sprawami, które go dręczą. Niebieskowłosa zauważając to zostawiła go samego i poprostu usiadła na kanapie, wpatrując się w wyłączony ekran telewizora. Uznając to za głupie, wszczęła poszukiwania pilota, które nie trwały długo. Leżał na drugim końcu kanapy. Sięgnęła po niego i włączyła, lecz po chwili przeniknął przez jej rękę. Cicho przeklęła zirytowana brakiem kontroli. Szybko podniosła pilot z podłogi, tym razem ostrożniej i przełączyła na pierwszy lepszy kanał informacyjny. Młoda dziennikarka, z przejęciem relacjonowała obrabowanie banku przez niezidentyfikowanych złodziei. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Miała nadzieję, że to sushi, bo była głodna. Wstała i ruszyła do kuchni, gdzie Robin rozpakowywał już jedzenie. Wzięła od niego jedno pudełko i zaczęła jeść. Siedzieli obok siebie na blacie w ciszy zjadając sushi. Po posiłku wróciła do pokoju i przeszukała wszystkie szafki oraz pułki. W jednej z nich znalazła swój telefon, ale bez karty, więc nie mogła dzwonić.

- To jakieś żarty, na co mi telefon bez możliwości dzwonienia - szepnęła sama do siebie, chowając go do kieszeni.

Spojrzała na zegarek, który wskazywał 21. Rzuciła się na łóżko i zaczęła wpatrywać się w sufit. Myślała nad przyszłością, która była dla niej w tej chwili zagadką. Powoli zamykały jej się oczy. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, wzięła prysznic i poszła spać.

Density | TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz