Rozdział 25

619 43 6
                                    

Restauracja była dość zwyczajna. Przez szklane szyby można było dostrzec klientów i kelnerki. Cała trójka weszła do środka zajmując pusty stolik. Leila siedząca obok Dicka podniosła rękę wołając kelnerkę.

- Dwie kawy - zamówił Grayson, znacząco patrząc po chwili na Rachel - A ty co chcesz? Gorącą czekoladę?

Rachel zapatrzona w szybę, wyglądała na lekko oburzoną.

- Kawę. Czarną - zwróciła wzrok na towarzyszy.

- Nie jesteś za młoda...? - stwierdziła Leila, ale fioletowowłosa przerwała jej gniewnie.

- Nie jestem dzieckiem.

Niebieskowłosa kiwnęła do kelnerki, która z wyczekiwaniem czekała na zgodę, żeby nalać im napoju.
Byli Tytani z uwagą obserwowali poczynania Rachel. Nastolatka zaczęła sypać cukier do kawy. Było to ponad kilka łyżek. Leila miała ochotę przewrócić oczami i rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale palący wzrok Dicka powstrzymał ją. Miała wrażenie jakby dosłownie usłyszała jego głos w głowie mówiący „Daj spokój". Upiła łyk kawy.

- Czy wcześniej coś takiego już się zdarzało? - zapytał Dick trzymając w ręce gorący kubek.

- Nie takiego.

- To ty to zrobiłaś. Zabiłaś go - stwierdziła niebieskowłosa tracąc pierwszy raz w życiu ochotę na kawę.

- Nie chciałam.

- Jak go zabiłaś? - bez zastanowienia zapytał szatyn.

Teraz to Leila rzuciła mu znaczące spojrzenie. Te pytanie wydawało się być nie na miejscu skoro nie chciał jej denerwować. Fioletowowłosa przywarła ustami do kubka, jakby się zastanawiając. Po chwili patrząc w nieokreślonym kierunku, upiła kilka łyków.

- Ukryjemy się dopóki nie zdecydujemy co dalej. Wiem, że się boisz, ale teraz musimy się skupić na czymś innym. Nikt cię nie znajdzie. Obiecuje - Dick próbował trochę uspokoić nastolatkę.

Leila uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco, co oddała lekko unosząc końciki ust na chwilę.

- I tak nie mam dokąd pójść, a teraz utknęłam tutaj z wami - szepnęła ponuro Roth.

- Słuchaj, Rachel. Ja nie mam po co wracać. Jedyne co robiłam to się ukrywałam, ciągle zmieniając zamieszkanie. Dlatego w tej chwili nie mam nic ważniejszego niż rozwiązanie tej sprawy, więc proszę cię nie utrudniaj tego - zirytowana Leila powstrzymując się od wybuchu, powiedziała prawie sycząc.

Dopiła kawę i wstała od stolika kierując się na zewnątrz.

- Poczekaj - szepnął Dick do nastolatki, także wstając oraz idąc za Leila.

Niebieskowłosa oparła się o Porsche obserwując idącego do niej szatyna.

- Nie za ostro? - zapytał retorycznie.

- Dick, ona mówi, że nie jest dzieckiem, a właśnie tak się zachowuje - podniosła głos.

- Zabito jej matkę. Porwano ją i jeszcze ten demon czy cokolwiek to jest, który w niej siedzi. Widziałaś co stało się z tym człowiekiem.

- Zauważ, że dość dużo ryzykujemy dla niej - powiedziała bez przekonania.

- Poprosiła nas o pomoc. Nie możemy zostawić jej na śmierć. Wolisz dalej się ukrywać?

Westchnęła. Zalała ją fala wyrzutów sumienia. Może nie powinna tak się zachowywać. Mimo tego milczała zamyślona.

- Masz coś do stracenia? - zapytał, zaczynając już odwracać się w stronę restauracji.

Na język cisnęły jej się dwa słowa - „Tak, ciebie"

- Nie.

Chciał coś odpowiedzieć, ale tylko ruszył do Roth. Chwilę wpatrywała się w plecy odchodzącego Graysona. Wsiadła do auta. Po pięciu minutach Dick przyprowadził Rachel i ruszyli dalej w drogę.

- Przepraszam, troszkę przesadziłam - Leila odwróciła się do nastolatki.

- Nie tylko ty - uśmiechnęła się szczerze.

Niebieskowłosa odwzajemniła gest.
Kilka następnych kilometrów spędzili w ciszy, obserwując krajobraz. Leila oparła głowę na nadgarstku, ciesząc się chwilą spokoju i tym, że jak narazie wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku.

- Zatrzymamy się w motelu na noc - Dick zwrócił uwagę dziewczyn, nagle skręcając.

Zaparkowali pod znów niczym nie wyróżniającym się budynkiem. Niebieskowłosa bez słowa wyszła z auta jednocześnie sięgając po plecak.

- Załatwię nocleg - powiedział Dick znikając w środku motelu.

- Co się stało, wtedy gdy go zabiłaś? - zapytała Leila, korzystając z tego, że były same.

Fioletowowłosa spojrzała na nią lekko zdziwiona pytaniem.

- To coś przejęło kontrolę - stwierdziła oglądając swoje pomalowane czarnym lakierem paznokcie.

- Ale potrafisz nad tym zapanować?

- Nie wiem - odpowiedź zaniepokoiła niebieskowłosą.

Czy Rachel może być zagrożeniem? Zanim zaczęła rozmyślać nad tym głębiej, wrócił szatyn z kluczami.

- Numer 206 - wręczył je niebieskowłosej.

- Chodź - położyła rękę na plecach Rachel, lekko ją pchając w stronę schodów do pokoi na pierwszym piętrze.

- A ty? - Leila nagle się zatrzymała, odwracając się do Dicka stojącego obok samochodu.

- Muszę jeszcze gdzieś zadzwonić - odparł, odprowadzając je wzrokiem.

Weszły na górę po schodach. Chwilę idąc wzdłóż budynku, Leila otworzyła drzwi z numerem 206. Zapaliła światło. W środku wyglądał tak samo jak na zewnątrz, czyli nie za ciekawie wręcz łudząco normalnie. Odłożyła rzeczy na krzesło. Rachel stojąca krok za nią rzuciła się na łóżko. Nastolatka uśmiechnęła się sama do siebie. Oparła głowę na łokciach i włączyła telewizor stojący naprzeciwko łóżka.

- Obejrzymy coś? - zapytała, zapraszając skinieniem głowy Leile, aby usiadła obok niej.

- No dobra, ale co? - lekko zdziwiona przemianą fioletowowłosej z smutnej dziewczyny na zwyczajną nastolatkę, zrobiła to o co ją prosiła.

Oparła się o poduszki i sięgnęła po pilot.

- Nie wiem, może...Gra o tron? Zawsze chciałam to obejrzeć - Rachel spojrzała na nią proszącym wzrokiem.

Leila milcząc włączyła serial.

Density | TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz