Rozdział 21

651 57 15
                                    

Ponad 4 lata później...

W powietrzu unosił się zapach alkoholu. Bar był wyjątkowo zatłoczony. Niebieskowłosa dziewczyna siedziała w jednym z ciemnych kątów pomieszczenia, gdzie ludzie nie zwracali na nią uwagi. Podniosła szklankę z whisky i wypiła na raz. Lekko otumaniona przez alkohol płynący w jej żyłach, siedziała w wygodnym fotelu obserwując osoby przewijające się przez ten bar. Jakiś mężczyzna nieudolnie próbował poderwać kelnerkę, która przygotowywała drinki. Wyraźnie próbowała go spławić, ale on nie ustępował. Niebieskowłosa westchnęła znudzona. Leila była na tyle trzeźwa i przytomna, że mogłaby prowadzić auto, jedynie co się zmieniło to jej śmiałość oraz predyspozycje do podejmowania pochopnych decyzji. Wstała podchodząc do natrętnego mężczyzny. Bez zastanowienia zbiła swoją szklankę o tył jego głowy, przez co mało co nie upadł na ziemie gdyby nie krzesło stojące w pobliżu. Odłamki szkła zostawiły krwawy ślad na jego głowie i rękach Leili. Kelnerka zaskoczona rozwojem wydarzeń cofnęła się kilka kroków w głąb zaplecza. Wszyscy w barze nagle odwrócili się otaczając ich. Kilku wysokich mężczyzn z tatuażami pomogło ustać na nogach zaatakowanemu szklanką. Poważnie wkurzeni rzucili się w stronę Leili, po tym jak wskazano ją jako sprawczynie ataku na ich znajomego.

- Świetnie. Nie ma jak to podpaść gangowi motocyklowemu. Dzień jak co dzień - pomyśłała narzekając na swoje szczęście.

Dostała prawym sierpowym w twarz od jednego w skórzanej kurtce. Lekko zatoczyła się do tyłu. Tego było za wiele. Może i miała ochotę trochę się zabawić, ale nie spodziewała się tego. Ze zadowolonym uśmiechem, a nawet złośliwym natychmiastowo sięgnęła po butelkę z alkoholem stojącą obok na stoliku. Zamachnęła się rozbijając ją na głowie napastnika. Jeden nie zdążył się do końca przewrócić, a już dwóch następnych biegło do niej. Praktycznie bez zastanowienia zmieniła swoją gęstość. Ścisnęła atomy tak, że jej skóra wydawała się jakby była ze stali. Gdy dotarł do niej pierwszy cios usłyszała gruchot złamanej kości, na który lekko się skrzywiła. Brunet, który uderzył ją jęknął z bólu i łapiąc się za rękę zatoczył się do tyłu, prawie płacząc. Reszta zatrzymała się nagle widząc to co się z nim stało. Z przerażeniem w oczach zaczęli wycofywać się z baru. Zdezorientowani klienci rozglądali się wokół siebie. Barman krzyczał coś do Leili i ostatniego pozostałego członka gangu, a zarazem pierwszego z którym zadarła. Gdy zaczął mówić coś o odszkodowaniu i zapłaceniu za zniszczone butelki niebieskowłosa postanowiła wyjść z baru. Szybkim krokiem zaczęła przepychać się przez tłum ludzi na parkiecie, którzy jak gdyby nigdy nic tańczyli pijani bądź naćpani. Dużo osób odwracało wzrok w jej stronę zaciekawionych jej niebieskimi włosami lub bójką, którą zaczeła. Wychodząc na zewnątrz odetchnęła z ulgą świeżym powietrzem. Była noc, ale ulice Detroit wcale nie były opustoszałe. Wszędzie były kałuże i potoki po niedawnym deszczu. Wciąż padała mżawka na którą prawie nikt nie zwracał uwagi. Ruszyła chodnikiem w kierunku małego motelu znajdującego się niedaleko autostrady. Zmęczona spacerem uświadomiła sobie stojąc pod drzwiami swojego pokoju, że mogła zamówić taksówkę. Westchnęła i odrazu nie przebierając się padła na łóżko, błyskawicznie zasypiając.
Rano obudził ją blask słońca bezczelnie wdzierający się do jej pokoju przez niezasłonięte okna. Mruknęła niezadowolona, podnosząc się do siadu. Doskwierał jej lekki ból głowy, więc odrazu ruszyła do łazienki pod prysznic. Po odświeżeniu się włączyła telewizję, aby działa w tle. Zabrała się za robienie sobie kanapek na śniadanie. Kanał informacyjny, mówił coś o jakimś oszustwie podatkowym, ale Leila nie przysłuchiwała się dokładnie. Nagle słysząc jedno słowo jej cała uwaga została poświęcona telewizorowi. Mówili o Robinie.

- Jak widzimy na nagraniu, to już nie jest dawny Robin. To psychopata, nie cofnie się przed niczym. Tylko pytanie co robi w Detroit? Myśleliśmy, że nie żyje, bo nie pojawiał się przez jakiś rok. Rząd Detroit apeluje o opuszczenie miasta przez Robina - rzekł prezenter z powagą.

- To nie Dick. Napewno - uspokoiła się w myślach.

Z niepokojem wypisanym na twarzy obserwowała nagranie, które przedstawiało rzekomego Robina masakrującego przestępców. Było ciemno i mgliście, chociaż to drugie było wywołane przez granaty dymne. Można było dostrzec, że faktycznie to był ktoś w stroju Robina, ale na to żeby stwierdzić kto to, było za ciemno. Coś drgnęło w niej i poczuła uścisk w żołądku.

- To nie on - szepnęła, odwracając wzrok od telewizora.

Oparła się o blat dwiema rękami. Leila w ciszy, myślała nad tym co zobaczyła. Wmawiała sobie, że to nie on. Mimo cichego głosiku podpowiadającego, że to był Dick i niepokoju ogarniającego jej ciało, nie potrafiła myśleć inaczej. Po zaparzeniu taniej kawy, która smakowała jakby ktoś ją rozcieńczył na tyle, że prawie pozbawił ją smaku, wyszła z motelu. Niebieskowłosa idąc do chwilowej pracy nie potrafiła odgonić natrętnych myśli. Minęło ponad cztery lata, powoli zaczynała zapominać, gdy znowu coś musiało pobudzić wspomnienia. Dotarła pod ekskluzywną restauracje i nie oglądając się za siebie weszła do środka tylnimi drzwiami. Na wejściu usłyszała narzekanie swojego szefa. Często się spóźniała, ale nie przykładała do tego większej uwagi, ponieważ i tak za tydzień lub więcej znów pojedzie do innego miasta. Od tych czterech lat nie potrafiła być w jednym miejscu dłużej niż miesiąc. Wciąż było ryzyko tego, że ktoś ją rozpozna i zgłosi policji. Leila wolała nie ryzykować i wieść życie uciekinierki, które nie było takie złe. Zwiedziła wiele miejsc i poznała wielu ludzi, chociaż starała się ich unikać.
Pod koniec dnia umyła wszystkie stoliki i nie śpiesząc się zamknęła restauracje. Było już późno, a niebo spowite granatem, niestety nie ukazywało gwiazd. Ruszyła chodnikiem, wcale nie starając się unikać ciasnych uliczek. Skracała drogę jak tylko mogła. Narzuciła kaptur gdy wiatr zawiał mocniej rozwiewając jej włosy. Usłyszała dźwięk radiowozu. Chciała już się zawrócić, ale za nim to zrobiła, coś ją zatrzymało. Dosłownie kilka milimetrów przed jej twarzą przeleciała cegła. Wezbrała w niej adrenalina i strach. Odwróciła się w stronę sprawcy nieudanego ataku. W kierunku auta biegła nastolatka. Niewiele młodsza od Jericho, kiedy jeszcze żył. Miała ciemne włosy, ale gdy znalazła się w zasięgu lampy ulicznej dało się zauważyć fiolet. Była przerażona.

- Przepraszam - szybko rzuciła mijając niebieskowłosą.

Na pierwszy rzut oka wyglądała jak fanka jakiejś specyficznej muzyki. Czarne ubrania i te fioletowe włosy. Zaintrygowała strasznie Leile. To niecodzienne, że jakaś nastolatka rzuca cegłą w radiowóz po to, aby ją zabrał. Gdy fioletowowłosa już miała sięgnąć za klamkę od auta, nagle znieruchomiała. Odwróciła się szybko i spojrzała prosto w oczy niebieskowłosej.

- Skądś cię znam i mam wrażenie, że jeszcze się spotkamy - powiedziała niepewnie i bez zastanowienia wsiadła do samochodu, odjeżdżając na komisariat.

Leila stała na środku chodnika jeszcze pięć minut. Zaskoczyły ją słowa dziewczyny. Nigdy wcześniej jej nie widziała. Coś tu było nie tak. Zaczynając od Robina kończąc na tej nastolatce. Nie mogła tego tak zostawić, więc w pośpiechu ruszyła na komisariat.

Density | TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz