Rozdział 28

614 46 18
                                    

Po spokojnej rozmowie Hank i Dawn zgodzili się, aby zostali na parę dni. Rachel i Leila dostały pokój gościnny, a Dick kanapę w salonie. Niebieskowłosa rozłożyła się na już pościelonym łóżku. Sięgnęła do kieszeni po telefon i z zaskoczeniem stwierdziła, że to nie jedyna rzecz, która się tam znajduje. Wyciągnęła lekko zgięte zdjęcie. Przedstawiało ono Tytanów, szczęśliwych i jeszcze będących w dobrych relacjach. Nieświadomie uśmiechnęła na to wspomnienie. W jej oczach pojawiły się łzy, ale nie opuściły ich, tylko lekko zamglonym wzrokiem wpatrywała się w sylwetki sfotografowanych przyjaciół. Delikatnie przesunęła palcem po wszystkich zatrzymując się na Aqualadzie. Jej uśmiech zbladł, gdy przypomniała sobie tamte wydarzenia.

- Co robisz? - lekko podskoczyła na dźwięk głosu Rachel.

- Nic - odpowiedziała szybko chowając zdjęcie i przecierając oczy.

- Jutro mam iść z Dawn na zakupy - nastolatka uśmiechnęła się sama do siebie.

Leila tylko mruknęła w odpowiedzi, dalej będąc myślami przy miesiącach spędzonych w Wieży. Po chwili do pokoju wszedł Dick, aby pomóc Rachel zaścielić łóżko. W ciszy rozkładali rzeczy, a niebieskowłosa tylko im się przyglądała.

- A więc ty i Dawn - powiedziała nagle fioletowowłosa do Graysona.

Leila rzuciła jej pełne niezrozumienia spojrzenie. Skąd Rachel wiedziała takie rzeczy i co ważniejsze czemu poruszyła ten temat właśnie teraz? Nieświadomie wstrzymała oddech, spoglądając wyczekująco na szatyna.

- Nie - odpowiedział praktycznie odrazu.

- Wiesz, że mnie nie można okłamać?

W tamtym momencie Leila opuściła pokój. Ta rozmowa wydawała jej się dziwna tym bardziej, że zachowywali się jakby jej tam nie było. W głowie niebieskowłosej pojawiła się niepokojąca myśl, która wydawała się mieć zamiar dręczyć ją przez dłuższy czas.
- Czy Rachel sugerowała, że pomiędzy Dickiem i Dawn wciąż coś jest?

Jej obawy zwiększyły się gdy przypomniała sobie, że Rachel to nie jest zwykła nastolatka. Choć jeszcze nie wiedzieli do końca jak działają jej moce, mogli stwierdzić, że jej intuicja jest nadzwyczajna. Usiadła w powoli spowijającej się mrokiem kuchni. Mieszkanie było duże, ale Leila z każdą sekundą przekonywała się o tym, że nie oznacza to bogato urządzone. Westchnęła głośno i zabrała się za robienie herbaty, znów wracając myślami do tamtej rozmowy.

- Co mnie to w ogóle obchodzi - szepnęła sama do siebie.

Zawisnęła nad blatem lekko zaciskając pięści. W salonie słychać było głosy. Leila wyprostowała się, a jej cała uwaga została zwrócona na coś innego. Zaciekawiona niebieskowłosa podeszła bliżej, aby lepiej słyszeć. Idąc zaczepiła ręką o kubek, ale w porę go złapała. Puls nieznacznie jej przyśpieszył.

- Skoro już tu jest może mógłby nam pomóc - powiedziała łagodnie Dawn.

- Jakoś sobie poradzimy...jak zawsze - odpowiedział Hank.

Leila starała się oddychać jak najciszej. Miała wrażenie, że jakikolwiek dźwięk może ją zdradzić.

- Kiedyś dawaliśmy. Tym razem może nam się nie udać. We trójkę, a może i czwórkę jeśli Leila potrafi na tyle dobrze walczyć, damy radę. Odejdziemy zwycięsko jak chciałeś. Potem zajmiemy się twoim zdrowiem - mówiła pewna siebie.

- On nam nie pomoże. Dba tylko o siebie - zadrwił - Ludzie się nie zmieniają. A ona nigdy nie była z nami na misji, więc nie wiem jak sobie to wyobrażasz.

Niebieskowłosa miała ochotę w coś uderzyć. Nie rozumiała skąd te słowa Hanka. Jakby nie patrzeć to Dick przekonał ją, aby pomóc Rachel. Postanowiła przestać ich podsłuchiwać i poprostu porozmawiać. Gdy znalazła się w zasięgu ich wzroku umilkli.

- W czym pomóc? - zapytała, bez zbędnego ukrywania złości w głosie i tego, że większość słyszała.

- Ostatnia akcja. Handlarze bronią - białowłosa unikała wzroku Leili, patrząc się w stół.

- Ty naprawdę podsłuchiwałaś? - westchnął Hank próbując ukryć zirytowanie.

- Tak, bo macie zwyczaj nie rozmawiania ze sobą - niebieskowłosa rzekła pretensjonalnie i oparła się o ścianę.

Widziała jak Hank zaciska zęby.

- Nie wiem czy Dick wam pomoże, ale ja chętnie - uśmiechnęła się na myśl o walce z handlarzami.

- Tylko wiesz, że to nie będzie łatwe - oznajmił Hawk, spoglądając na nią pobłażliwie.

- Umiem się bić i unikać kul - na twarzy Leili wciąż widniał pewny siebie uśmiech.

•••

Leila od kilku godzin leżała bezczynnie w łóżku próbując zasnąć. Wszędzie panował mrok, a jedyną możliwość widzenia dawała lampa na ulicy, której światło przedzierało się przez okna. Jutro mieli omówić szczegóły akcji, która wydawała się ciekawą odskocznią od jej codziennego życia. Nigdy jeszcze nie brała udziału w zaplanowanej akcji superbohaterskiej. Zwykle raczej stała po tej drugiej stronie, więc jej podekscytowanie było czymś normalnym. Obróciła się spoglądając na śpiącą Rachel na drugim łóżku stojącym naprzeciwko. Ciągle patrząc na nastolatkę niebieskowłosa wstała z łóżka robiąc bardzo ostrożne ruchy, w obawie, że obudzi fioletowowłosą. Ruszyła do kuchni, aby napić się wody. Jedyny dźwięk jaki wtedy słyszała to swoje bose stopy stąpające po podłodze do czasu, aż ktoś nie podniósł się na kanapie. Zatrzymała się, wstrzymując oddech. Twarz Graysona oświetlało lekkie niebieskie światło z ekranu jego laptopa. Gdy upewniła się, że jej nie zauważył ruszyła dalej tym razem stąpając ostrożniej. Było na tyle ciemno, że aby się nie przewrócić musiała wyciągnąć ręce przed siebie. Po omacku znalazła szklankę, którą odrazu zapełniła wodą. Dick nagle wstał z kanapy zabierając kurtkę i kluczyki od auta. Był ubrany jak do wyjścia, więc nie zauważając stojącej Leili w ciemnym kącie kuchni wyszedł, cicho zamykając drzwi za sobą.

- Co ty ukrywasz, Dick? - pomyślała zaniepokojona, nieświadomie zaczynając siorbać wodę.

•••

Wstała dość późno jak na siebie, co było spowodowane niewyspaniem. Wszyscy byli już na nogach. Dick wrócił niedługo po świcie, więc nikt oprócz niej nie zauważył jego zniknięcia. Leila wątpiła, że wybrał się na nocną przejażdżkę autem lub spacer. To nie było w jego stylu, ale narazie postanowiła go o to nie pytać. Wiedziała, że Grayson jest świetnym kłamcą, tak samo jak posiada wiele tajemnic. Rachel i Dawn wyszły na większe zakupy wcześniej spisując listę, więc miało ich nie być ponad godzinę. Leila usiadła w salonie z wcześniej zaparzoną kawą. Dick siedział niedaleko niej na fotelu, szukając czegoś w swoim laptopie. Niespodziewanie przysiadł się do niej Hank. Od czasu ich przybycia wydawał się mieć zły humor. Ani razu się nie uśmiechnął, co było dziwnie dla jego zazwyczaj rozbawionego głosu.

- Wiesz minęło trochę czasu i... Co tam u ciebie? - zapytał tonem jakby ktoś mu kazał.

- Poza Rachel? Chyba nic ciekawego. Miałam normalną pracę, ciągłe przeprowadzki. Moc mam opanowaną już w dość wysokim stopniu - wzruszyła ramionami, przejeżdżając opuszkiem po wyszczerbieniu w kubku.

- To chyba dobrze.

- Ta. Co z dzisiejszą akcją?

- Nieduża dostawa broni. Nie powinno być sporo przeciwników - westchnął spoglądając na Leile.

- Dick? - poczekała, aż Grayson zwróci na nią uwagę - Pomożesz nam z handlarzami bronią?

Jego palce przestały stukać w klawiaturę. Widać było, że myślał nad odpowiedzią.
Jednak tak naprawdę w jego głowie toczyła się walka. Jednocześnie coś ciągnęło go do przemocy, jaki i to samo powodowało lęk.

- Przyjrzę się bliżej sprawię - postanowił nie odpowiadać konkretnie.

Często to robił. Dzięki temu wywijał się z wielu problemów.

Density | TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz