Prolog

274 19 0
                                    

- Nie obchodzi mnie to! Nic już nie zrobisz! - zeszłam powoli po schodach wsłuchując się w muzykę rozbrzmiewającą w moich słuchawkach.

- To jest moje dziecko! - przeszłam przez korytarz i rzuciłam ostatnie spojrzenie na moich rodziców.

- Tak samo jest to moje dziecko! Już postanowione Sinu, nie chce tego tyle przeciągać. - zgrabnie narzuciłam swoją kurtkę i zgarnęłam z szafki kluczyki do samochodu.

- Nie wiem, daj nam jeszcze trochę czasu.- zawiesiłam się lekko przy framudze drzwi i ściszyłam muzykę.

- Nie mogę, wiesz o tym. - odparł manipulacyjnie mój ojciec i objął opiekuńczo ramieniem moją rodzicielkę, która dopiero zdawała sobie sprawę z sytuacji. Zerknęłam na jego twarz nie wyrażającą jakichkolwiek emocji. Jego wyraz był surowy i opanowany, a w jego oczach natrafiłam na puste spojrzenie.

Odbiłam się od ściany i ruszyłam w kierunku mojego samochodu. Byłam odprężona i zbyt spokojna jak na tą sytuację, która miała miejsce kilka chwil wcześniej. Pojazd wydał przyjemne piknięcie, więc nie zastanawiając się dłużej przekręciłam kluczyki, przez co do moich uszu doszedł głośny warkot silnika.

Zdjęłam słuchawki, przy tym odkładając telefon na siedzenie obok. Nie przejmując się pasem i swoim bezpieczeństwem, ruszyłam z głośnym piskiem robiąc wielki hałas, dającym informację moim rodzicom, że opuszczam mieszkanie.

Jedną ręką prowadziłam samochód, a drugą starałam się wybrać numer do swojej przyjaciółki. Po chwili odpuściłam sobie, kiedy zorientowałam się, że musi być bardzo zajęta, skoro nie poświęca swojego wolnego czasu na przeglądaniu mediów.

Westchnęłam i przyspieszyłam na zakręcie, delikatnie wprawiając samochód w obrót, paląc przy tym trochę gumy z opon.

Zwolniłam dopiero kiedy z daleka oślepiło mnie czerwono-niebieskie światło reflektorów i głośne wycie syreny. W głowie powtarzałam sobie słowa mojego ojca.

Jeszcze jedno głupie wykroczenie i nie będę się nad nią litował.

Nie zastanawiając się dłużej dodałam gazu, przez co wbiłam się lekko w siedzenie. Wyciągnęłam ze schowka okulary przeciwsłoneczne i sprawnie zmieniłam bieg.

Lawirowałam pomiędzy samochodami robiąc nie małe widowisko. Policjanci jednak nie dawali za wygraną i już za chwilę dało się usłyszeć kolejne wycie. Przeklinałam siebie w myśli za moje głupie wybryki, ale wpadłam na pewien pomysł.

Zwolniłam prędkość i powoli zjechałam na bok. Teraz już nie ma odwrotu, wiele ryzykuje. Spuściłam szybę i oczekiwałam na funkcjonariusza.

- Dobrze się pani bawiła? - usłyszałam ostry głos mężczyzny. Poprawiłam się na siedzeniu i spojrzałam na niego. Średniego wzrostu facet, siwe włosy nadawały mu wieku, a jego oczy miały przyjemny miodowy odcień. Ujrzałam na jego dłoni złoty pierścionek. Zajebiście.

Zdjęłam swoje okulary i pochyliłam się w jego kierunku. Spojrzałam mu w oczy, które już teraz nie były takie pewne siebie.

- Moi ludzie wiedzą gdzie jestem i w każdej chwili mogą podjechać pod twój dom i zastrzelić tobie żonę. Jeśli mi wpiszesz mandat lub mnie aresztujesz, pożałujesz tego. - powiedziałam starą śpiewkę i posłałam mu złośliwy uśmieszek.

- S-skąd t-ty, to niemożliwe. - pokręcił głową na co ja tylko uniosłam brew.

- To jak będzie? - zapytałam i przybliżyłam się do niego.

- Proszę, n-nic jej nie rób, oczekujemy dziec-cka. - jego oczy się zaszkliły, a pięści się zacisnęły.

- Dobry wybór, interesy z tobą to czysta przyjemność, miłego dnia. - zamknęłam szybę i puściłam mu oczko.

Odjechałam z piskiem opon, nie przejmują się radiowozami stojącymi zaraz za mężczyzną. Telefon leżący obok mnie zaczął brzęczeć, a na ekranie pojawiło się zdjęcie mojej przyjaciółki. Odebrałam połączenie i jej głos rozbrzmiał w głośnikach
samochodu.

- Siema suko! - Dinah Jane Hansen. Nie trzeba jej nikomu przedstawiać. Znamy się już od początku liceum. To z nią przeżyłam swoją pierwszą imprezę, pierwsze jaranie, a nawet pierwszą bójkę. Mimo wszystko jest to bardzo ważna osoba w moim życiu i wiem, że mogę na niej polegać.

- Co jest, zawiesiłaś się? - wyobraziłam sobie jej rozbawioną twarz, przez co również ja się uśmiechnęłam.

- Nie, nie, dzwonie ci powiedzieć, że do ciebie jadę. - odparłam i wbiłam swoje spojrzenie w rozciągającą się przede mną drogę.

- Ciężko z tym będzie, tak jakby nie ma mnie w domu. - powiedziała powoli i jakby niepewnie.

- W takim razie gdzie jesteś? - zmarszczyłam brwi i wyminęłam dwa samochody wleczące się przede mną.

- Pamiętasz jak ci ostatnio opowiadałam o takiej dziewczynie? - zastanowiłam się przez chwilę i podrapałam się po policzku.

- Wspominałaś coś o jakiejś sekretarce. - szczerze powiedziawszy nie miałam pojęcia, o której z kolei dziewczynie mi Dinah wspominała.

- Nie ta - warknęła - wcześniej ci o niej mówiłam.

- Lisa? Olivia? Ta z imprezy? - za każdym razem dostawałam tylko ciche burknięcie.

- Tancerka, mówi ci to coś? - podpowiedziała mi. Zrezygnowana pokręciłam głową i sięgnęłam głębiej pamięcią.

- Wiem! Normani! Dobrze mówię? - uradowana przyśpieszyłam, kiedy światło zmieniło się na czerwone.

- Dokładnie, więc, tak jakby, zatrzymałam się u niej. - oparłam głowę i zaśmiałam się w duchu na dziecinne zachowanie przyjaciółki.

- Jaka jest? - zaciekawiona poprawiłam się w siedzeniu.

- Przestań, nie jestem tobą, żeby ruchać wszystko co popadnie. Tym razem jest inaczej. - pod koniec ściszyła lekko głos. Puściłam jej wcześniejszy komentarz mimo uszu.

- Czyżby nasza mała Dinah się zakochała? - zerknęłam na samochód jadący obok mnie, ale jedynie co zauważyłam to mocno przyciemnione szyby.

- Nie wiem, może, nie mam pojęcia co mam robić. - kiedy tylko Dinah robiła się poważna lub smutna to faktycznie musi być coś na rzeczy.

- Słuchaj, nie myśl na razie za dużo o tym. Zobaczysz z czasem. Jeśli faktycznie uznasz, że czujesz coś poważnego do niej, to wtedy się zastanowisz. A teraz, zbieraj swoje dupsko i idź jej zrobić śniadanie.

- Już się robi, dzięki Mila. - uśmiechnęłam się i wjechałam na podziemny parking.

- Ależ proszę, daj mi później znać co i jak. - rozłączyłam się i wyłączyłam silnik.

Oparłam głowę o kierownicę i zastanowiłam się przez chwilę co ja właściwie odpieprzam. Nie mam pojęcia co zrobię jak rodzice zdecydują się mnie wyrzucić. Jednym słowem mam przejebane.

Behind her backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz