Rozdział 5

181 15 2
                                    

*Lauren's POV*

- Do jutra Lu! - puściłam dziewczynie oczko i udałam się w kierunku parkingu. Z daleka widziałam mojego starego Forda, więc tylko podeszłam i pociągnęłam za klamkę.

Samochód ma trochę ponad dwadzieścia lat, a żeby otworzyć drzwi potrzeba tylko i wyłącznie mocnego szarpnięcia. Mimo swojego wieku służył mi i moim rodzicom długie lata, a na zakup nowego pojazdu muszę jeszcze nieco przyoszczędzić.

Wyjechałam z terenu uczelni i utrzymywałam stałe tempo. Byłam dzisiaj całkowicie wyczerpana, a przede mną jeszcze dwa egzaminy. Od paru tygodni prawie wcale nie sypiam, a o czasie wolnym lub chwili przerwy mogę całkowicie zapomnieć. Na jutro muszę oddać jeszcze kilka zaległych prac, także nie mam pojęcia jak się wyrobię.

Postawiłam samochód w garażu i czym prędzej udałam się w głąb domu. Słońce już powoli zachodziło, a zarys kobiety błąkał się po kuchni. Moja dziewczyna zapewne przygotowywała jakiś obiad dla mnie, ale nie mam czasu na to. Przeszłam przez framugę drzwi i zrzuciłam z ramion ciepłą kurtkę.

- Laur, wróciłaś! - drobna postać rzuciła mi się w ramiona, a ja objęłam dziewczynę w pasie.

Przymknęłam oczy i złożyłam kilka drobnych całusów na jej rozgrzanym karku. Rozkoszowałam się tą chwilą najdłużej jak tylko potrafiłam. Chciałam coś powiedzieć, ale dziewczyna pociągnęła mnie za rękę do kuchni.

- Nie jestem głodna Sof, nie mam czasu. - powtarzałam te słowa dzień w dzień.

- Zawsze mi to mówisz. Kiedy ostatnio miałyśmy chwilę dla siebie? - odsunęła się ode mnie i odwróciła  się ode mnie.

- Dobrze wiesz, że mam teraz dużo na głowie. - podeszłam do niej i położyłam dłoń na jej ramieniu. Zdziwiło mnie, jak dziewczyna strąciła moją rękę.

- Powtarzasz się Lauren, rozumiem to bardzo dobrze. Szkoda mi tylko, że nawet nie masz czasu na swoje własne potrzeby. - oparła dłonie o blat i westchnęła głośno.

- Obiecuje ci, że do końca tygodnia gdzieś ciebie zabiorę. Jak chcesz możemy gdzieś w weekend pojechać, tylko ty i ja. - objęłam ją od tyłu i wypuściłam ciepły oddech na jej skórze. Już po sekundzie pojawiła się na niej gęsia skórka, a jej oddech przyśpieszył.

- Nie mam teraz zbytnio czasu. - odsunęłam się od niej i nieco zdziwiłam.

- Jak to? - zapytałam na co dziewczyna znów spojrzała na mnie.

- Mówiłam ci o tym przez ostatnie parę dni. - podniosła brew i położyła ręce na swoich biodrach. Karcąco na mnie spoglądała, co wyglądało dość gorąco w jej wykonaniu.

- Dobrze wiesz jak moje ostatnie dnie wyglądały. - innymi słowy nie wychodziłam wręcz z mojego pokoju, a co dopiero gdzieś na świat.

- Z nosem w książkach i notatkach. Byłaś pochłonięta w swoim świecie, całkowicie przy tym o mnie zapominając. - posmutniała, ale wciąż utrzymywała swoją postawę.

- Przepraszam, naprawdę cholernie mi głupio Sof. Zależy mi na tym, aby zdać i przejąć firmę ojca. - głupio się do niej uśmiechnęłam.

- Wiem, łatwo się mówi. - odwzajemniła po chwili mój gest i wtuliła się w moją klatkę piersiową.

- Mogłabyś mi proszę powiedzieć tę nowinkę jeszcze raz? - dziewczyna uniosła brodę i spojrzała na mnie. Była niższa ode mnie co tylko czyniło ją bardziej uroczą.

Behind her backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz