Rozdział 10

156 16 1
                                    

*Lauren's POV*

Mimo tego, że czułam wczoraj obecność dziewczyny, to obudziłam się dzisiaj sama. Miejsce obok mnie było starannie przykryte pościelą. Można by uznać, że wcale jej tutaj nie było. Dobrze jednak wiem, że pilnowała mnie podczas tej szalejącej burzy. Wczorajsza sytuacja wystraszyła nas wszystkich, a w szczególności Sofię. Cholera jasna Sofia! Natychmiastowo wyparzyłam z łóżka, zaplatając się o kołdrę, ale nie powstrzymało mnie to przed dalszym biegiem.

Wbiegłam na schody i szybko pokonałam odległość dzielącą mnie od kuchni. Stanęłam w bezruchu, kiedy zobaczyłam dwie siedzące obok siebie postacie. Obie miały przed sobą postawione kubki i prowadziły luźną rozmowę. Kiedy tylko mnie zauważyła zaprzestały swoich czynności. Młodsza wpatrywała się przez chwilę we mnie i w przeciągu sekundy znalazła się w moich ramionach.

- Nie wyobrażasz sobie jak się o ciebie martwiłam. - wyszeptałam jej do ucha i mocniej przycisnęłam ją do siebie.

- Przepraszam że pojechałam z Keaną, ale sama widziałaś jak ta sytuacja wyglądała. - dodała ze skruchą.

- Cieszę się że już tu ze mną jesteś. - uśmiechnęłam się i szybko zamrugałam. Stałyśmy tak przez chwilę wtulone i usiadłyśmy przy stole.

Dziewczyna nalała mi do nowego kubka gorącej cieczy i postawiła go przede mną. Do mojego nosa dotarł znajomy zapach i od razu wiedziałam, że to nie ona wykonała napój. Zostałyśmy same w pomieszczeniu, ale nawet nie zauważyłam kiedy wyszła z niego druga z sióstr.

- Co tam się tak właściwie stało? - po chwili ciszy postanowiłam się odezwać.

- Nie za bardzo chce o tym rozmawiać. - podrapała się po karku, co już zdążyłam zauważyć, że zawsze robi, kiedy się stresuje.

- A jak się czujesz? - nie będę drążyć tematu, więc miałam nadzieje, że chociaż tyle mi zdradzi.

- Teraz jest już wszystko dobrze. Nie wiem co bym zrobiła bez Camili. - spuściła lekko wzrok i wzięła kilka większych łyków napoju.

- Nawet o tym nie myśl. Jesteś tu i nic ci już nie grozi. Nie przy mnie. - nachyliłam się nad stołem i złapałam za jej brodę. Uniosłam ją lekko w górę i uśmiechnęłam się pocieszająco do niej. Musnęłam delikatnie jej usta i pogłaskałam jej policzek.

- Wiem Lauren. Pójdę się już trochę ogarnąć. Później możemy gdzieś wyjść jak chcesz. - odłożyła pusty kubek do zlewu i wychodząc z pokoju, złożyła mi jeszcze drobny pocałunek na skroni. Zostałam sama, a jedynymi towarzyszami, były moje myśli.  
                                                                       
                    ------------------------   

Postanowiłyśmy wybrać się na mały spacer. Trzymałyśmy się za ręce i powolnym krokiem przemierzałyśmy okolice jednego z pobliskich parków. Słońce przyjemnie ocieplało moją twarz, a ja wsłuchiwałam się w kolejną z opowieści mojej dziewczyny z jej wczesnego dzieciństwa.

- Byłyśmy później całe pokryte w błocie! Nigdy nie zapomnę miny ojca, kiedy zobaczył w korytarzu dwie przesiąknięte w brązowej, kleistej ziemi i kapiące na czystą wykładzinę, córki. - głośno się zaśmiała, a w jej oczach błysnęła mała iskierka spowodowana zapewne przyjemnymi wspomnieniami.

- Rzadko kiedy opowiadałaś o Camili. Zazwyczaj tylko wspominałaś o jakiś drobnostkach związanymi z nią. - skręciłyśmy w małą alejkę i zajęłyśmy miejsca na naszej ulubionej, drewnianej ławce.

- Mało co pamiętam z okresu kiedy jeszcze mieszkałyśmy razem. Po naszej rozłące nie było o czym opowiadać. Wiodłyśmy osobne życia setki kilometrów od siebie. Można by powiedzieć, że zostały tylko te najsilniejsze wspomnienia. Właściwie to one nas ukształtowały. - oparła się o moje ramię i przymrużyła oczy.

Behind her backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz