Rozdział 2

169 15 0
                                    

Posiedziedziałam jeszcze jakiś czas u Scotta i zabrałam stamtąd moje rzeczy. Obiecałam sobie utrzymywać z nim stały kontakt. Jest i zawsze będzie dla mnie kimś bardzo ważnym, więc nie wyobrażam sobie innego rozwiązania.

Kiedy tylko zauważyłam, zachodzące słońce udałam się do mojego miejsca. Zjechałam z drogi na małą ścieżkę w lesie. Jest to teren z dala od wszelkich dróg, autostrad lub nawet mieszkań. Zabrałam z auta mój notes i weszłam w głąb lasu. Okolica nie jest niebezpieczna, więc nie muszę się przejmować tym, czy aby za chwilę mnie jakaś dzika zwierzyna nie zaatakowała.

Przedarłam się przez małą ścieżkę pomiędzy jednym większym głazem i już po chwili ujrzałam widok, który za każdym razem zapierał mi dech w piersi. Usiadłam na małej kłodzie, którą kiedyś tutaj przywlokłam.

To miejsce ma w sobie coś tajemniczego, jakiś sekret, który ciągnie mnie do siebie. Jest to niezwykle majestatyczna i opuszczona okolica, przez co wydaje mi się jakbym była w niej jedyną osobą. Księżyc dzisiaj był w pełni, a blask, który rzucał, pięknie oświetlał mi dalszą ścieżkę. Przymknęłam delikatnie powieki i rozkoszowałam się błogim uczuciem spokoju.

Ostatni raz tu przychodzę. Po raz ostatni siedzę w tym miejscu. Najprawdopodobniej już nigdy tu nie przyjdę. Chociaż kto wie co będzie w dalekiej przyszłości. Wstałam z miejsca i podeszłam do mojego ulubionego drzewa. Piękna i opuszczona płacząca wierzba delikatnie kołysała swoimi liśćmi w melodii jaką jej wskazywał wiatr. Na korze były wyryte moje inicjały, a w małej dziupli spoczywał sobie ołówek.

Usiadłam przed rośliną z notatnikiem w ręku i sięgnęłam po dobrze ukryty przedmiot. Otwarłam notes na pierwszej stronie i przypomniałam sobie mój pierwy wpis utworzony w tym miejscu.

12.08.2016
Cześć Pamiętniku,
dzisiaj w szkole rozlałam przez przypadek sok na jakąś dziewczynę. Najlepsze w tym jest to, że zamiast opieprzu, dziewczyna zaczęła się śmiać i żartować z tego. Przeprosiłam, ją i zaoferowałam jej kawę oraz przy okazji poznałam jej imię. Dinah Jane. Coś czuję, że ta osoba odegra dużą rolę w moim życiu.

Zaśmiałam się w duchu i przeskoczyłam do następnego wpisu.

29.03.2018
Drogi Przyjacielu,
ponownie pokłóciłam się z rodzicami. W zeszłym tygodniu przyznałam się im do mojej orientacji seksualnej i wciąż siniak na policzku mi się nie zagoił. Dinah już coś podejrzewała, ale boję się jej do tego przyznać. Jest już godzina 4.02, a ja wciąż nie potrafię zasnąć. Od paru dniu źle sypiam, albo i wcale tego nie robię. Nie wiem co się dzieje.

Otwarłam notatnik na pustej stronie i zapisałam wszystko co siedziało mi od paru dni w głowie. Ocknęłam się dopiero wtedy, kiedy mój telefon wydał z siebie piknięcie. Sprawdziłam wiadomości, ale jedynie co dostałam to informacje od mojego ojca odnośnie moich postępów z wyjazdem

Wstałam z miejsca i otrzepałam swoje spodnie z ziemi. Podeszłam do małego otworu w drzewie i wrzuciłam do niego notatnik razem z ołówkiem. Jeśli ja kiedyś zapomnę, to kartki będą pamiętać. Przeszłam pomiędzy skałami jak i ostatni raz spojrzałam na wierzbę.
Będziesz dla mnie zawsze najwierniejszą przyjaciółką.
Liście wydały z siebie ostatnie, pożegnalne szumy, a ja udałam się do mojego samochodu.

Do domu dotarłam dopiero godzinę później. Zahaczyłam po drodze jeszcze o całodobowy sklep, w którym sprzedają moje ulubione lody. Nigdzie indziej ich się nie da zdobyć, a za tą bananową ambrozję dałabym się zabić.

Zaparkowałam na podjeździe i wyskoczyłam ze samochodu. Mam nadzieję, że dostarczą mi go na miejsce jak najszybciej. Pracowałam cholernie ciężko, żeby sobie na niego zarobić, a kiedy tylko nazbierałam odpowiednią kwotę popedziłam do sprzedawcy.

Behind her backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz