Od wspólnego obiadu minęło parę dni. Dzisiaj rano odebrałam mój samochód i już zdążyłam lepiej zapoznać okolicę. Dnie mijały mi w bardzo podobnej rutynie. Z dnia na dzień relacja z moją siostrą stawała się coraz bardziej silniejsza, a my zaczęłyśmy się na nowo poznawać. Bardzo dużo rozmawiałyśmy i powspominałyśmy wydarzenia z wczesnego dzieciństwa. Można by uznać, że jako tak małe dzieci mało co mogłyśmy pamiętać, ale jednak zawsze były jakieś przebitki.
Co do Lauren to od incydentu w kuchni nic między nami szczególnego się nie zadziało. Wymieniałyśmy ze sobą krótkie powitania i na tym kończyła się jakakolwiek próba rozmowy. Było mi to na rękę, ponieważ i tak dobrze wiedziałam, że nie będę potrafiła się opanować przy niej - szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jest to dziewczyna mojej siostry. Ma wyraźne cele w życiu i nie będę jej w nich mieszała. Czasami lepiej jest mieć nudne i przeciętne życie, niż takie, które może nas w jakimś stopniu staczać.
Jedyne co mnie martwiło to sytuacja Dinah. Rozmawiałyśmy zaledwie dwa razy i przy każdym połączeniu zaznaczała, że "nie mam się nią przejmować" i "że sama sobie świetnie poradzi". Nie jestem do tego przekonana, ale dziewczyna zawsze była bardzo uparta i nigdy nie odpuszczała. Staram się jej pod tym względem zaufać, ale łatwiej by było jeśli bym osobiście znała tą całą Normani.
Stwierdziłam, że zrobię niespodziankę Sofii i odbiorę ją dzisiaj osobiście ze szkoły. Może to być miła alternatywa dla jej codziennego tułania się autobusami. Czasami odbiera ją Lauren, ale odkąd widziałam czym ona jeździ, to faktycznie zastanowiłam się nad bezpieczeństwem dziewczyny.
Okrążyłam budynek szkoły w celu poszukania parkingu, ale jak tylko zauważyłam jak bardzo zastawiony jest samochodami innych uczniów, to stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli odstawie samochód gdzieś blisko wejścia.
Tak też zrobiłam i już po chwili opierałam się o maskę mojego Mercedesa. Odkąd tylko upatrzyłam sobie odpowiedni model, to odkładałam na niego przez dosyć długi okres czasu.
Oczywiście mogłam pstryknąć palcami i wyciągnąć odpowiednią kwotę z konta bankowego mojego ojca, ale gdzie w tym wszystkim byłby sens. Pracowałam ciężko przez kilka lat i nawet nie potrafię przywołać sobie moją reakcję na ostateczny zakup pojazdu.
Minęło parę minut, a szkolny dzwonek zabrzmiał mi w uszach. Z głównego wejścia zaczęli wychodzić rozgadani uczniowie, ale już po chwili każdy skupiał wzrok na mnie. Przeczesałam palcami swoje włosy i rozejrzałam się po nich, wyglądając przez moje wąskie, czarne okulary przeciwsłoneczne.
Przypomniało mi się jak parę lat temu również byłam jedną z nich. Fala wspomnień zalała moje myśli, a ja jedynie przyglądałam się rówieśnikom mojej siostry. Widać było, że panuje u nich jakaś zdecydowana hierarchia oraz podział na klasy społeczne. Ale co się dziwić, odnoszę wrażenie, że takowe zachowanie przeszło już do normy.
- Hej skarbie, jesteś tu nowa? - z tłumu wyłonił się samiec alfa. Typowy młody przystojniaczek z zawyżonym ego i kompleksem Boga. Chciałam go zignorować, ale kiedy tylko zbliżył się do mojej dziecinki, natychmiast wzbudził we mnie gniew.
- Jeśli nie chcesz, żeby za chwilę wynosiła cię pielęgniarka, to radzę ci się odsunąć od mojego samochodu. - odpowiedziałam z nienaturalnym spokojem, jaki tylko w sobie zgromadziłam i zdecydowanym ruchem zdjęłam moje okulary z nosa.
- Ostra jesteś, to mi się podoba. Może miałabyś ochotę gdzieś... - złapałam za skrawek jego koszulki i zdecydowanym ruchem przyszpiliłam go do boku samochodu. Położyłam drugą dłoń obok jego głowy i nachyliłam się nad jego uchem.
- Powiedziałam ci to raz i nie mam zamiaru się powtarzać. Uwierz mi, nie chcesz poznawać mnie z mojej ostrej strony, skarbie. - wyszeptałam z jak największym jadem do jego ucha i odwróciłam ponownie jego ciało. Chłopak nieco się zatoczył, ale zdążył utrzymać równowagę.
CZYTASZ
Behind her back
FanfictionCamila niedawno wkroczyła w dorosłe życie. Niestety szybko zjechała na złą drogę, przez co musi ponosić konsekwencje za swoje decyzje. Zostaje więc zmuszona do wyprowadzki do swojej siostry i jej dziewczyny Lauren. Obie kobiety nie zdają sobie spraw...