Rozdział 8

165 16 3
                                    

Szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy, a oczy zabłysnęły w moim kierunku. Chłopak wyszedł zza lady i ciepło mnie powitał. Zaskoczył mnie jego ruch, ale chętnie oddałam uścisk.

- Cześć Camila! Nie spodziewałem się, że to ty będziesz nową barmanką. Bardzo się cieszę, że będziemy mogli razem pracować. - ponownie dzisiaj przyjacielsko się do mnie uśmiechnął i wskazał na małą ławeczkę stojącą obok baru.

- Jeszcze nie wiem czy mnie przyjmą. Też jestem zaskoczona faktem, że się znów widzimy Shawn. - odwróciłam się w jego stronę i kilkukrotnie zamrugałam z powodu ostrego błyśnięcia świateł.

- W takim razie witamy na pokładzie. Od dzisiaj jestem twoim nowym szefem. - chaotycznie wstał i wystawił rękę w moją stronę. Złapałam za nią i zostałam mocno pociągnięta do pozycji stojącej. Energicznie potrząsnął naszymi złączonymi dłońmi i wskazał na schody prowadzące na wyższe piętro.

Budynek z zewnątrz wydawał się być bardzo przestronny oraz dobrze zagospodarowany. Wszystkie elementy estetyczne dobrze ze sobą współgrają, tworząc nietypową atmosferę. Wygląda na bardzo modernistyczną budowlę i z pewnością wynajęty architekt poświęcił sporo czasu nad tym projektem.

Weszliśmy do jednego z pomieszczeń na górnym piętrze, a zaraz po naszym przekroczeniu mężczyzna zapalił światło. Pokój przypominał gustownie urządzone biuro. Przeważały ciepłe kolory i ciemne odcienie brązu. Shawn zajął miejsce za biurkiem i zajął się szukaniem formularzu.

- Przeczytaj sobie w spokoju umowę i przynieś mi ją do końca tygodnia. Proponuję ci abyś przyszła w sobotę godzinę wcześniej żebym ci pokazał wszystko co będzie ci potrzebne do pracy. - zakręcił się lekko na fotelu, a mi od razu przypomniał Scott, który zachowywał się bardzo podobnie do mężczyzny przede mną.

Obrócił się w kierunku szerokiej komody stojącej pod jedną z ścian. Zabrał z niej butelkę znanego whisky i nalał niewielką ilość do dwóch szklanek. Podał mi jedną z nich i stuknęliśmy się szkłem.

- Wiesz dlaczego ludzie stukają się szklankami przed wypiciem? - zadał pytanie na co ja jedynie pokręciłam głową - ponoć według legend odgania to złe demony. - nalał sobie jeszcze raz podobną ilość do szklanki i wystawił butelkę w moją stronę.

- Prowadzę, nie znałam dotąd takiego zwyczaju. - oparłam się bokiem o drewniane biurko i przyjrzałam się mężczyźnie.

- Mało kogo takie rzeczy interesują. W tym świecie ludzi interesuje głównie dobra impreza i czubek własnego nosa. - na jego twarzy pojawiła się mała zmarszczka, a jego dłoń przesunęła się wzdłuż ciemnego blatu.

Nic już mu nie odpowiadając, zabrałam przygotowaną umowę z biurka i skinięciem głowy się z nim pożegnałam. Zaraz po wyjściu uderzyła we mnie głośna muzyka, ale jestem pewna, że z czasem się do tego przyzwyczaję. Ludzi przybywało, a miejsce na parkiecie było wypełnione po same brzegi. Wychodząc z budynku pożegnałam się krótkim kiwnięciem z nowo poznanym ochroniarzem. Wsiadłam do samochodu i w szybkim tempie mijałam okolice Los Angeles.

Czas jaki spędziłam w tym miejscu wydaje się być niczym, w porównaniu do tego co odczułam na Kubie, bądź w Chicago, ale naprawdę dobrze się tu czuję. Będę wdzięczna do końca życia mojej siostrze za przyjęcie mnie w tej nieprzyjemnej sytuacji. Czuje, że właśnie tutaj jest moje miejsce. Całe życie szukałam swojej bezpiecznej przystani, ale mam wrażenie, że miałam ją cały czas przed nosem.

Wchodziłam do mieszkania najciszej jak potrafiłam, zważywszy na późną godzinę. Zapaliłam małe światełko w moim pokoju i wyszłam na balkon. Wytężyłam słuch i nasłuchiwałam szumu chłodnego wiatru, mijających samochodów i obserwowałam miasto tętniące życiem. Odpaliłam papierosa i nie odrywając się od widoku rozciągającego się przede mną, zaciągnęłam się trucizną. Pierwszego papierosa zapaliłam w wieku piętnastu lat na Kubie i bardzo dobrze wspominam swój pierwszy kontakt z nikotyną. Nie chciałam się uzależnić, ale było to silniejsze ode mnie. Był czas w moim życiu, gdzie paliłam jeden za drugim nie przejmując się konsekwencjami. Stopniowo udało mi się mój nałóg ograniczyć, ale w takich sytuacjach nie widzę innego rozwiązania.

Behind her backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz