ROZDZIAŁ 1

2.3K 47 6
                                    

„Każdy widział w niej demona, ja ujrzałem w niej anioła"~ Nieznany Carlo

Leżałam na plaży, patrząc na piękne błękitne niebo. Nie było na nim żadnej chmurki. Słońce delikatnie grzało moją twarz a zimne fale morza moczyły moje stopy. Wszystko wydawało się takie piękne jednak wiedziałam, że coś było nie tak. W moim życiu nigdy nie było czegoś takiego jak spokój. Podniosłam się lekko, opierając łokcie o piasek. Naprawdę, nigdzie nie było nikogo. Czyżbym wszystkich wystraszyła swoją osobą? Wstałam ze swojego miejsca i wyciągnęłam zza paska spodni broń. Jeśli jest tak cicho w miejscu w którym powinny być tłumy, to coś jest nie tak. Powoli uspokoiłam swój oddech i myśli by skupić się najlepiej jak mogłam. Wypuszczając powietrze wycelowałam broń w stronę starego stragana z napojami i strzeliłam w środek głowy mężczyźnie który mierzył we mnie. Gdy wyłączałam myślenie i czucie, wyostrzał się słuch. Dzięki temu słyszałam wszystko co było nienaturalne.

Płynnie odwróciłam się na stopach i strzeliłam pomiędzy dwie ogromne skały, powodując, że postrzelony mężczyzna wylądował twarzą w wodzie.

-Wiedziałem, że ciebie nie da się zastraszyć – tak dobrze znany głos pojawił się obok mnie i przyłożył mi ostrze do szyi. Jednym ruchem nadgarstka przesunął nożem głęboko, powalając mnie na plażę, na której wykrwawiałam się na śmierć.

~^*^~

Poderwałam się z łóżka oddychając szybko. Kurwa. Znowu te pierdolone sny. Patrzyłam na czerwoną narzutę, próbując skoncentrować swoje myśli.

-Signora Rosa, wszystko w porządku? -w drzwiach pojawił się mój kamerdyner. Widziałam jego zmartwienie na twarzy.

-Chyba tak. Czy było słychać cokolwiek z tego pokoju ? -wstałam z łóżka, zarzucając na siebie wełniany ciepły kardigan. Mimo tego, że byliśmy na Sycylii i pewnie już było z 30 stopni, ja czułam chłód.

-Nie Panienko. Przez wcześniejsze koszmary mam wyostrzony słuch i zostało mi to. Słyszę Pani szybszy oddech -przyznał się mężczyzna a ja uniosłam lekko prawy kącik ust. Podeszłam do niego i lekko go przytuliłam.

-Grazie Alessio -minęłam go i powoli ruszyłam w stronę schodów. Alessio był kamerdynerem w tym domu od prawie 25 lat. Służył mojemu ojcu i za moją prośbą został tu gdy ja przejęłam władzę. Potrzebowałam kogoś zaufanego. Kogoś, kto nie wbije mi noża w serce gdy będę spała. A on był najlepszym kandydatem. Westchnęłam cicho krzyżując ręce na piersiach i mijałam ochroniarzy nawet na nich nie patrząc. W końcu, po co? To byli ludzie zaprojektowani do zabijania i ochraniania. Nie do mówienia prostych słów jak „Dzień dobry". Zeszłam na dół, witając się kiwnięciem głowy z Clarą i Cateriną które już sprzątały dół. Nie wiem po co robiły to codziennie. W tym domu nie było dużo ludzi i nigdy nic się nie działo. Jednak dbały o wszystko. I byłam im za to wdzięczna. Usiadłam przy stole, patrząc na talerz pełny jedzenia. Pomimo głodu, ciągle myślałam o swoim śnie. Coś było mocno nie tak. Massimo nie żył już 5 lat. 5 lat odkąd ja zostałam Capo dei Capi. 5 lat odkąd brat nie mógł przeżyć tego, że ojciec wybrał mnie na to stanowisko. Pokręciłam głową zła i uderzyłam pięścią w stół. 5 pierdolonych lat odkąd został zabity przez ochroniarzy bo chciał pozbawić mnie życia. Więc dlaczego właśnie on mi się śni? Uderzyłam ponownie pięścią w stół zła. Za dużo się dzieje naraz. Nie mogę nawet odpocząć w domu bo mój mózg mnie zabija. Myślenie mnie zaczyna męczyć.

-Panienko, Signore Matteo przyjechał -kamerdyner wszedł do jadalni a ja dałam mu znać głową, że może wejść. Matteo był moim Consigliere. Prawą ręką. Osobą której ufałam i mogłabym oddać swoje życie w jego ręce. Wysoki mężczyzna, ubrany w czarny garnitur wszedł do jadalni witając się ze mną niskim ukłonem. Blond włosy zaczesane do tyłu, czerwony krawat i tatuaże na szyi jak i na ramionach. Był młody, bo tylko 28 lat,jednak najlepszy. Pokazałam mu ręką, że może usiąść przy stole a kamerdyner przyniósł mu talerz z jedzeniem oraz kubek kawy.

Pozwolenie na MiłośćWhere stories live. Discover now