ROZDZIAŁ 8

629 21 1
                                    

 „Miłość ma ostre zęby, a jej ukąszenia nie goją się nigdy"~ Stephen King

Siedziałam w ogrodzie, na wygodnym fotelu, obserwując jak wynajęta grupka ludzi szykuje wszystko na przyjęcie. Nie chciałam spotykać się z nikim. Wolałam odpocząć i zregenerować siły. Jednak nigdy nie można mieć tego czego pragniemy. Ślub miał być najszybciej jak się da. Ale najpierw musieliśmy wszystkim o tym powiedzieć. Ślub był formą połączenia tych wszystkich rodzin. Powoli podniosłam wzrok na wejście do ogrodu i uniosłam brew rozbawiona. W wejściu do ogrodu stał Salvatore. Miał na sobie spodnie od garnituru i koszulę rozpiętą pod szyją a rękawy podwinięte do łokci. Rozmawiał z kimś przez telefon, trzymając między wargami zapalony papieros. Dziewczyny pracujące w ogrodzie nie umiały się skupić. Patrzyły na niego rozmarzone i mogłam założyć się o całą swoją fortunę, że między nogami miały kisiel. Bo, naprawdę, jaka normalna kobieta nie zareagowałaby na takie ciacho? Prezentował się lepiej niż nie jeden model. Przewróciłam oczami, widząc jak najmłodsza z dziewczyn poprawia koszule tak, aby lepiej było widać jej małe brzoskwinki. Aj dziecinko.. W sumie, gdyby nie to, że ma zostać moim mężem, pewnie by się nimi zainteresował. A teraz, jako prawdziwa kobieta, udaję, że czuje się zagrożona i wstaje z fotela, idąc powoli w jego stronę. Rozmawiał po Hiszpańsku niskim głosem przez co aż sama poczułam lekkie przyspieszenie bicia serca. Brzmiał naprawdę seksownie. Ale musiałam pokazać im, że to mężczyzna już zajęty, dlatego stanęłam na palcach, zabrałam mu papierosa i pocałowałam w usta, urywając jego odpowiedź do telefonu. Czułam jak zaskoczony aż przestał oddychać i ściągnął okulary przeciwsłoneczne patrząc na mnie. Ja jedynie lekko się uśmiechnęłam i odwróciłam się by wejść do domu, wyrzucając na trawnik papieros. Jednak nie stało się tak. Salvatore pożegnał się i przyciągnął mnie do siebie pogłębiając pocałunek. Zarzuciłam zdrowe ramie na jego szyję oddając tą pieszczotę. Nie miałam żadnych zastrzeżeń. Czemu? Po pierwsze byłam kobietą i chciałam takie pieszczoty zaznać. A po drugie, mój przyszły mąż całował zabójczo dobrze.

-Zasłużyłem? -zapytał zadowolony, całując mnie w nos a ja przewróciłam oczami.

-Musiałam pokazać komuś, że jesteś zajęty -powiedziałam spokojnie wracając do domu i nalałam sobie soku do szklanki, wypijając całą jej zawartość. Kurwa, serce, uspokój swój rytm do cholery!

-Czyli jesteś zazdrosna. Jak uroczo -zaśmiał się głośno a ja rzuciłam w niego szklanką, którą oczywiście musiał złapać i nie zrobiła mu krzywdy.

-Słuchaj ty mnie. Jestem kobietą. Więc pokazuje innym kobietą, że to co moje to się nie tyka. Sorry memory ale będziesz moim mężem, więc mogą sobie schować te ich cycki -prychnęłam przewracając oczami -Co? -spytałam widząc jak dusi się ze śmiechu.

-Musisz pokazać innym, że to co twoje to się tego nie tyka.. Więc właśnie po raz pierwszy oficjalnie powiedziałaś, że jestem twój -uśmiechnął się szeroko przez co w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Nosz kurwa mać, czy on musi być tak idealny?

-Nic takiego nie powiedziałam i nawet nie próbuj mnie poprawiać! -powiedziałam szybko, gdy tylko chciał się już odezwać. Ja go kurwa nauczę, że kobieta zawsze ma racje!

-Za godzinę jadę ze swoimi ochroniarzami na miasto. Muszę kupić jakąś sukienkę i buty na to całe spotkanie. Muszę się prezentować idealnie gdy dowiedzą się, że jestem Rosa Carramuso. Nie mogę doczekać się ich zszokowany min.

-Dopiero teraz o tym pomyślałem, ale masz rację. Wiele z nich nawet nie wie o tym kim jesteś i, że tak naprawdę dzięki tobie nikt ich nie atakuje i wszystko jest spokojne. No to masz rację. Będzie bardzo ciekawie. I, wolałbym z tobą pojechać. Nie ufam twoim ludziom ostatnio. Zjebali sprawę i nie pojawili się szybko. Niech pilnują domu a ja zrobię z tobą zakupy. Będę miał cię na oku i spędzę trochę czasu ze swoją żoną -powiedział podchodząc do ekspresu i nastawił wszystko by zrobić dwa espresso. Nie chciałam mu się przyznawać ale sama zaczynałam myśleć o wymianie ludzi. Dalej męczyło mnie to, że nie zareagowali zbyt szybko. To do nich nie podobne, i miałam złe przeczucia. Niby dalej mnie ochraniali, ale, co jeśli oni są z moim bratem? Co jeśli teraz, gdy wiem, że on żyje i istnieje, będą chcieli mnie zabić? Najgorsze było to, że jeśli chciałam zmienić swoich ochroniarzy, tych obecnych musiałabym zabić. Nie mam z tym problemu, jednak ufałam im. Byli ze mną od samego początku. Kurwa mać.

Pozwolenie na MiłośćWhere stories live. Discover now