ROZDZIAŁ 11

627 24 6
                                    

 „Biorę do ręki pióro, tak jak swoją dłoń na Twoje ciało. Zaczynam pisać erotyk, to prawie to samo" ~ Nieznany Carlo

Od powrotu na Sycylię minęły równe pięć dni. Zdążyliśmy z Salvatore urządzić małe przyjęcie na którym ponownie oświadczyliśmy, że jesteśmy narzeczeństwem. Moi ludzie byli szczęśliwi i gratulowali nam, bawiąc się do białego rana. Każdy z nich był dumny z tego, że ich Capo w końcu się ustatkuje. Nie rozumiałam ich radości. Sama dalej nie czułam tego, że to będzie mój mąż. Nie czułam tego przywiązania, radości jak inne kobiety. Nie biegłam do sklepu by znaleźć odpowiednia kreację na ten wieczór. Nie planowałam wystroju ani potraw. Byłam zajęta czymś ważniejszym. Wraz z Salvatore przez te pięć dni zdołaliśmy zmienić miejsce przechowywania broni i kamieni szlachetnych. Poznałam go z odpowiednimi ludźmi i pokazałam miejsca, które musiał znać jako mój mąż. Najgorsze było dopiero przede mną. Dzisiaj miałam zobaczyć trumnę w której miał leżeć zabity mój brat. Musiałam zobaczyć to wszystko na własne oczy. Zobaczyć to, co okazało się kłamstwem.
Szóstego dnia sama, bez ochroniarzy pojechałam w góry do starego i zapomnianego budynku, który niegdyś służył jako składowisko do różnych części metalowych. Właśnie tam miałam spotkać się z naszym człowiekiem, który badał trumnę i ciało. Przed wejściem do budynku zapaliłam i ściągnęłam okulary przeciwsłoneczne. Budynek był ogromny. Zagospodarowaliśmy go odpowiednio. Można było tutaj operować, badać martwe ciała, spalać umarlaków. I nie tylko. Też w tym budynku moje kamienie szlachetne były pakowane w odpowiednie opakowania i wysyłane dalej lub przerabiane na biżuterię, dodatki do ubrań. Właśnie tutaj działy się rzeczy, o których nie wiedział nikt nie proszony.

-Signora Rosa. Miło Panią zobaczyć -Stefano ukłonił się nisko, poprawiając okulary na nosie. Gdy kiwnęłam głową, założył maskę na twarz i odsłonił starą i zgniłą trumnę. Zapach był obrzydliwy, ale nie odrzucał mnie. Raz wpadłam w takie bagno, że musiałam odkopać kilka trupów. Wtedy zapach był o wiele gorszy.
Podeszłam z doktorkiem bliżej i zaczęłam oglądać trumnę. Niby nic podejrzanego tutaj nie było. Ale, zawsze znajdzie się coś, co nie pasuje do reszty.

-Pracowałem nad nią kilka nocy. Trumna była przedziurawiona. Boczne ścianki mają małe dziurki które umożliwiały osobie leżącej w trumnie normalnie oddychać. Jednak, obawiam się, że coś poszło nie tak. Na wieku, w środku znajdują się liczne rysy pokazujące, że ofiara drapała drewno, chcąc się wydostać. Obawiam się, że mężczyzna który był tutaj znaleziony, musiał cierpieć przed śmiercią. Ah i znalazłem też karteczkę. Jest w bardzo złym stanie jednak można odczytać współrzędne -doktor podał mi rękawiczkę i karteczkę. Zmarszczyłam brwi z trudem rozczytując cyfry i litery.

-Rozumiem, że już rozszyfrowałeś co to za miejsce? -oddałam mu kartkę dalej myśląc o tym wszystkim.

-Tak. Na początku było ciężko. Niektóre cyfry są w tak złym stanie, że nie mogłem ich rozczytać. Jednak udało się ułożyć odpowiednio te współrzędne. Dokładnie to Catania, Basilica della Collegiata. Nie wiem co może się tam znajdować i czy w ogóle jest to aktualne.. -doktor mówił coś jeszcze jednak ja przestałam słuchać. Kurwa mać, ta jebana Basilica. To nie może być przypadek. Moi rodzice tam się pobierali i właśnie tam i ja i Massimo mieliśmy chrzest. Ta kartka była w trumnie przez pięć lat. A co jeśli już jest nieważna? Chociaż nie, wydaje mi się, że tam może być coś ukryte. Może wskazówka?

-Dziękuję doktorku. Zgłoś się po zapłatę do Matteo. Dobra robota, jak zawsze -zapaliłam papierosa i wyszłam z budynku, wybierając numer do Salvatore.

-Już się księżniczka stęskniła? -zaśmiał się, jednak słyszałam, że ma ciężki oddech. Zmęczył się a ja wiedziałam czym.

-Jak trzymają się moi ochroniarze? -zaciągnęłam się głęboko dymem tytoniowym, powoli wypuszczając go nosem, patrząc z góry na całe miasteczko.

Pozwolenie na MiłośćWhere stories live. Discover now