ROZDZIAŁ 7

583 18 3
                                    

 „Dopóki będziesz szukać miłości, jedyne co odnajdziesz to nicość i nic więcej.Gdy będziesz gotowy, ona sama Cię odnajdzie i zapuka do Twych drzwi. Wtedy otwórz i bądź uprzejmy."~ Nieznany_Carlo

Dlaczego przez pieprzone pięć lat nie odzywał się? Dlaczego nie pokazał się i nie ujawnił? I dlaczego musiał połączyć siły właśnie z tym kurwa człowiekiem?! Przez moje nerwy i myśli, nie mogłam skupić się na tym co miałam czytać. Trzymałam w dłoni raport o tym, kto znajduje się w grobie mojego brata. Jednak przez cały czas wracałam do pierwszego zdania, nie mogąc się skupić. To wszystko nie trzymało się całości. Zamknęłam oczy i powoli policzyłam do 10, uspokajając się. Dopiero po tym wróciłam do czytania. W trumnie, w której powinny leżeć kości mojego brata, leżały kości należące do nie jakiego Piero Badalamenti. 35 letni pijaczyna z Cinisi, dwójka dzieci i żona. Zgłosili jego zaginięcie dwa dni po pogrzebie mojego brata. Jednak przez to kim był, carabinieri jedynie sporządzili notatkę, nie martwiąc się kolejnym pijakiem który pewnie zapity leżał w jakimś rowie. Badania wykazały także, że mężczyzna został pochowany żywcem. Ślady na drewnie w wewnątrz pokazywały, że mężczyzna próbował otworzyć wieko i się wydostać. Drewno było pełne zadrapań. Wzdychając cicho, sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Matteo.

-Wyślij kogoś a najlepiej sam się zgłoś do pomocy i jedź do żony tego nieszczęśnika. Poinformuj ją, że znaleźliście resztki ciała jej męża. Chcę by ta kobieta była spokojna i nie szukała już męża.

-Capito. Ale, ta kobieta jest już w innym związku. Nie może wziąć ślubu bo według prawa, dalej ma męża. Dlatego pojadę do niej i poinformuję ją o wszystkim -słyszałam w tle jakieś rozmowy, ale nie przejmowałam się tym. Niech się bzyka z kim chcę. W końcu będę miała męża i wtedy skończy się posiadanie kochanków.

-Sprawdzałeś wszystkie nasze zbiory broni i amunicji? Wszystko jest? -zapytałam poprawiając się powoli w fotelu, uważając by nie zrzucić niczego na podłogę. Fotel nie był odpowiednim zastępstwem biura ale musiałam sobie jakoś radzić. Po powrocie do domu, z Salvatore wyszła osoba cholernie opiekuńcza i tak naprawdę tyko do toalety chodziłam sama. Jeśli chodziło już o mycie, to mi pomagał. I, Boże dopomóż, nie wiem jak ja się powstrzymuje przed dotknięciem jego ciała. Nigdy nie pokazuje więcej niż klatkę piersiową. Ale, cholera jasna, jak myje mnie, mając na sobie spodnie dresowe, mocno opuszczone, przez co idealnie widać jego mięśnie brzucha, z trudem powstrzymuje się przed polizaniem ust i pokazaniu mu, jak cholernie podoba mi się ten widok.

-Spokojnie Rosa. Wszystko jest na swoim miejscu. Czekamy na twój powrót i zaczniemy wszystko przenosić. Niektórzy pytali co się dzieje, że dalej nie wróciłaś a ja tak, więc będziesz im się tłumaczyć.

-Ja nie muszę się nikomu tłumaczyć. To oni pracują dla mnie a nie ja dla nich. Uspokajaj ich. Powiedz, że dalej szukam Salvatore i już -westchnęłam zamykając laptop i odłożyłam go na stolik wraz z raportami.

-Jesteś pewna, że wszystko w porządku?

-Matteo, nie płace ci za zadawanie pytań. Rusz dupę i zacznij załatwiać wszystkie sprawy tak jak ci kazałam -warknęłam i rozłączyłam się, powoli wstając z fotela. Poprawiłam bluzę i ruszyłam spokojnie schodami na dół. Jednak w połowie drogi zatrzymałam się słysząc podniesiony głos Salvatore w jego gabinecie.

-Jak wy to sobie kurwa wyobrażacie? Nie wyjeżdżam na kilka dni tylko na długi czas. Mam zostać mężem Rosy!

-Salvo, proszę uspokój się. Rozumiemy, że znowu myślisz kutasem. Przy takiej osobie każdy z nas myśli kutasem. Ale musisz się skupić na ważnych rzeczach. Narkotyki, broń, kluby z dziwkami, złoto.. Jak wyobrażasz sobie pilnowanie tego z Sycylii? I w ogóle kto ci powiedział, że masz się tam przenieść? -zaśmiał się głośno męski głos, którego nie znałam. Zaraz za nim zaczęło się śmiać kolejne kilka osób.

Pozwolenie na MiłośćWhere stories live. Discover now