Rozdział 2

443 26 12
                                    

Gdy 6 lat temu kupowałam swój pierwszy motocykl, nie wiedziałam, że sprawi on takie nieodwracalne skutki w moim życiu. Nie wiedziałam, że wraz z kupnem tej niebezpiecznej zabawki, odżyją stare uczucia skrywane przez wiele lat.

Kupując go marzyłam, żeby poczuć się trochę wolna. Wolna od wszystkich zmartwień i od mojego, można powiedzieć beznadziejnego życia.

Miałam 5 lat, gdy zmarł mój ojciec. Nie miałam rodzeństwa. Moją jedyną bliską rodziną była moja matka, która i tak zawsze miała mnie gdzieś. Dla niej liczyło się zawsze tylko to, żebym siedziała z nią w domu i robiła to co ona rozkazała. Nie ważne ile miałam lat 5, 15 czy 25, zawsze musiałam robić to co ona chciała.

Nie można mi było wyjść do znajomych, ani do rodziny, bo uważała, że każdy jest zły i każdy tylko knuje, oszukuje i zdradza.

Nie wiedziałam dlaczego miała takie podejście do życia, ale cieszyłam się, że w końcu zarobiłam trochę kasy i się od niej wyprowadziłam na odległość 50 kilometrów. Dla niej nawet 20 kilometrów było daleko, więc stwierdziłam, że te 50 będzie wystarczające by się od niej odciąć.

To toksyczna osoba i takie posunięcie było najlepsze. Szkoda tylko, że przez nią zmarnowałam sobie życie.

***

Teraz już wiedziałam co skrywało się w jego oczach. Ból. Przepełnione żalem, patrzyły na mnie smutno. Ale dlaczego? Czyżby z litości? Może aż tak bardzo byłam dla niego żałosna? Pomyślał sobie "Mogę mieć wszystkie. Wiedziałem, że ta idiotka się we mnie zakocha. Głupia. Niby ja z nią miałbym być? Żałosne."

Chciałam się odwrócić i iść jak najdalej, ale nie mogłam. Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Nie chciałam go tak zostawiać. Wiedziałam, że jak odejdę to już nigdy go nie zobaczę. Nie ważne, że uważał mnie za kretynkę, która tak jak wszystkie leciała na niego. Miałam gdzieś dumę. Byle by tylko być przy nim. Chciałam, aby wziął mnie w ramiona i nigdy nie puścił. Tak bardzo tego pragnęłam.

- Dlaczego dopiero teraz? - Wyrwał mnie z rozmyślań.

- Co?

- Dlaczego dopiero teraz mi to wszystko mówisz? Dlaczego nie powiedziałaś tego 5 lat temu, jak tu przyjeżdżałaś? Dlaczego nic nigdy nie powiedziałaś? - Opuścił ręce wzdłuż ciała, jakby i on się poddał.

- A co by to zmieniło? - Spytałam, chyba bardziej siebie niż jego.

- Wszystko. Wszystko by zmieniło. - Jego oczy rozszerzyły się. - Myślisz, że ja nic nie czuję? Że dla mnie było łatwe, gdy przyjeżdżałaś tutaj z tym swoim cudownym poczuciem humoru i słodkim uśmiechem, który nawet starych facetów rozbrajał? Myślisz, że czułem się wspaniale, kiedy usłyszałem od matki, że wychodzisz za mąż? Tak właśnie myślisz? - Podniósł głos.

- Nie wiem co myśleć. Nic już nie wiem. Poza tym, teraz to już nie ważne. Za późno. Ja mam męża, ty narzeczoną. Za tydzień bierzecie ślub. Nic już nie jest ważne. - Gdyby uczucia potrafiły się zmaterializować, to właśnie w tym momencie widziała bym, jak ostry ząbkowany nóż wbija się wprost w moje serce i przekręca zadając jeszcze większy ból.  

- Mylisz się. Jak mam się ożenić wiedząc to wszystko? Jak mam przysięgać jej, skoro to co czuję do niej, jest niczym w porównaniu do tego co czuję do ciebie. No jak? - Chwycił mnie za ramiona i potrząsnął lekko.

- Nie wiem - Odparłam.

Naprawdę nie wiedziałam. Może niech był  zrobił to tak jak ja? Ale ja miałam inny powód, żeby wyjść za mąż, a on nie. On się chce żenić bo ją kocha. Przecież skoro się zaręczył, to znaczy że ją kocha. Prawda...?

Marzenia to nie wszystko ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz