Miłego czytania ;)
****************
Lekko frunęłam przemieszczając się w nieznanym kierunku. Moje ręce i nogi swobodnie zwisały, a głowę podtrzymywała gorąca i twarda powierzchnia.
Nagle zaczęłam spadać. Próbowałam się ratować, jednak nic to nie dało. Moje wszystkie bezwładne kończyny, nie drgnęły nawet na milimetr.
- Ciiii. – Do uszu dobiegł przyjemny szept. Zmysłowe pomrukiwanie sprawiło, że zapadłam w błogi sen.
***
Ból rozsadzający moją czaszkę obudził mnie przed samym południem. Każdy szmer, powiew wiatru na dworze, nawet bzyczenie muchy w pokoju, było jak odgłos wiertarki udarowej.
- Kurde, jeszcze nigdy się tak nie czułam. – Wymamrotałam.
- Bo jeszcze nigdy się tak nie schlałyśmy. – Mruknęła przyjaciółka. Zdziwiłam się jej obecnością, bo przecież spałyśmy w oddzielnych pokojach.
Nie miałam siły otworzyć oczu. Czułam, że taka próba skończyłaby się niekontrolowanym pawiem w sedes. O ile dotarła bym do łazienki w co szczerze wątpiłam. Potrąciła bym wszystko na swojej drodze, tracąc przy tym zdrowie, a może nawet i życie. Nie. To zdecydowanie nie był dobry pomysł.
- Masakra. Jak my w ogóle znalazłyśmy się w łóżku? – Jęknęłam. Ciekawiło mnie jakim cudem dotarłam do sypialni, szczególnie, że ostatnie co pamiętałam, to trzecia butelka otwierana przez Anię. Oczywiście po tych dwóch otworzonych przeze mnie.
- Myślałam, że ty mnie tu przyniosłaś. – Zachichotała cichutko.
- Powaliło cię? Myślisz, że była bym w stanie przytaszczyć cię tutaj? – Zakpiłam i wcisnęłam głowę pod poduszkę słysząc niewiarygodnie głośny dzwonek do drzwi. - Weź to przycisz do cholery. Wwierca mi się w mózg. Błagam wyłącz to. – Jęczałam w materac.
Ktoś dzwonił i dzwonił.
- Idź otwórz.
- Ty idź. – Pisnęła stłumionym głosem.
- To twój dom, a ja jestem gościem więc mi nie wypada. – Próbowałam się bronić. Nie miałam siły na przechadzki.
- Pozwalam ci ten jeden raz czuć się jak u siebie. No idź. Ja będę rzygać. – Pognała do łazienki.
Chcąc nie chcą musiałam ruszyć swoje skacowane cztery litery.
- Czego? – Zawarczałam otwierając drzwi wejściowe i widząc w nich Dawida. W czarnej koszuli idealnie pasującej do jego czekoladowych oczu, kilkoma rozpiętymi górnym guzikami i idealnie skrojonym czarnym garniturze, był jeszcze przystojniejszy niż ostatnio.
W tej chwili pożałowałam, że przynajmniej nie spojrzałam w lustro sprawdzając jak wyglądam, ale zapewne nie było co oglądać. Po alkoholu zawsze był ze mnie obraz nędzy i rozpaczy.
- Ugh. Chyba było grubo. – Pomachał ostentacyjnie dłonią przed nosem, odganiając zapewne odór trawionego przez mój żołądek alkoholu.
- Wyostrzył ci się dowcip, jak jednorazowa żyletka po kilkukrotnym użyciu. – Zadrwiłam wracając do środka.
Podążył za mną.
- Udało się? – Napadła go Anka przy wejściu do salonu.
Wyglądała dużo lepiej niż ja. Nawet chyba zdążyła wziąć szybki prysznic. Podeszłam nalać sobie czegoś do picia, bo suszyło jak cholera.
- Tak. Załatwione.
- Jak to? – Głośno przełknęłam łyk wody spoglądając na mężczyznę opartego o wyspę kuchenną.
- Tak to. – Bąknął pod nosem.
- Może byś się wysłowił? – Zirytowałam się. – Ja tu czekam jak na szpilkach na wiadomości czy Karl da mi w końcu spokój, a ty przychodzisz i nawet nie raczysz nic powiedzieć? – Wrzasnęłam.
- Tak, czuć było jak czekałaś. Na dwa metry waliło od ciebie tanim winem.
- Ej koleś. Tylko nie tanim. – Odezwała się urażona Anka.
Ona kupowała to wino, więc wiedziałam, że było z wyższej półki. Ciągle powtarza „Jak się urżnąć, to na bogato."
- Dobra już niech wam będzie. A wracając do sprawy, kompletnym idiotą był twój były.
- Jak to był? Czy ty go? – Aż zrobiło mi się ciemno przed oczami.
- Spokojnie, na szczęście nie musiałem go zabijać. – Nieprawdopodobne z jaką łatwością to powiedział. Jakby twierdził, że pięknie świeci słońce.
- Dawid zlituj się. Nie widzisz, że dziewczyna zaraz mi tu zejdzie na zawał? – Jęknęła przyjaciółka chcąc ponaglić do mówienia.
- Już mówię. Pojechałem pod wasz adres.
- Nie nasz. – Syknęłam wściekle.
- Dobra. Pojechałem pod wskazany adres. Lepiej? – Spojrzał na mnie, uśmiechając się wrednie. – Zorientowałem się, że kolesia tam nie ma więc kolejnym celem był warsztat. Nie myliłem się. Zastałem go znęcającego się nad twoim ukochanym. – Moja panika rosła w zastraszającym tempie. – Musiałem się upewnić czy jest sam i na jego niekorzyść był. Wszedłem tam i delikatnie mówiąc, spuściłem mu wpierdol. – Uśmiechnął się tryumfalnie. – Powiem ci jedno piękna, pizda z niego. Wyżywał się na bezbronnym kolesiu, nękał i groził tobie, a z prawdziwym mężczyzną bał się nawet gadać. Gdy tylko mnie zobaczył zaczął uciekać, ale nie ze mną te numery. Wytłumaczyłem mu, że ma dać ci spokój i więcej cię nie nachodzić bo skończy w piachu.
- I myślisz, że to pomoże? – Prychnęłam spanikowana nie wierząc, że Karl po prostu odpuści.
Nie chciałam jego śmierci, ale chyba wolała bym, aby zniknął na zawsze. Wiedziałam, że tak łatwo nie odpuści. To nie w jego stylu.
- Myślę, że nie powinien robić więcej problemów. Znam takie typy i wiem, że się przestraszył i da ci spokój.
- Obyś miał rację. – Powiedziałam nie za bardzo przekonana jego słowami.
- Widzisz kochana. Nie ma się czym martwić. – Ania przytuliła się do mnie. – Jak możemy się odwdzięczyć za pomoc? – Zwróciła się do Dawida.
- Skoro już was uwolniłem od problemu, to może się czegoś napijemy? Trzeba oblać odzyskanie twojej wolności Oliwio. – Powiedział, lubieżnie akcentując moje imię. Aż mnie dreszcze przeszły.
- Nie, tylko nie alkohol. – Jęknęłyśmy jednocześnie z przyjaciółką, po czym wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać.
- W takim razie może być sama kawa. – Opanował się na tyle by powiedzieć.
- No dobra, a teraz na poważnie powiedz jaka będzie cena za twoją pomoc? Bo jakoś nie wierzę, że tylko kawa wystarczy. – Spojrzałam na niego siadając na kanapie. Zajął miejsce naprzeciw w fotelu.
- Powiedzmy, że nie lubię takich dupków. Więc to była dla mnie czysta przyjemność. Jesteśmy kwita. – Rozpostarł się wygodnie spoglądając na mnie tańczącymi ognikami w oczach.
Facet powoli i zmysłowo taksował mnie wzrokiem od góry do dołu. Rozum podpowiadał, że nic z tego dobrego nie będzie, ale mój zdradziecki organizm miał inne zdanie. Poczułam gorąco rozlewające się po całym ciele i cichy głosik z tyłu głowy, który podpowiadał mi różne ogniste scenariusze.
Tak, to byłam cała ja. Wszystko żyło swoim życiem: rozum, serce i ciało. Nic nie szło w parze. Co często wpędzało mnie w kłopoty.
I zapewne nigdy się to nie skończy...
CZYTASZ
Marzenia to nie wszystko ✔️
ActionCzy może być coś gorszego, od nieudanego małżeństwa? Tak. Były mąż psychopata. Olivia chciała od życia tylko jednego - szczęścia. Otrzymała: ból, rozczarowanie, zdradę i prześladowcę, którego kiedyś uważała za idealnego człowieka. Książka zajęła II...