Rozdział 3

326 23 11
                                    

Miłego czytania kochani ;) Dołączam moją ulubioną piosenkę <3 

*********

Sobota. Kilka dni później.

- To nie ma sensu. – Powiedział Karl, gdy siedzieliśmy przy stole jedząc śniadanie.

- Ale, że co nie ma sensu? – Spytałam zdezorientowana, bo szczerze mówiąc, nie wiedziałam o co mu chodzi.

- My Liw. – Powiedział i utkwił smutny wzrok we mnie – Czy my jeszcze istniejemy? Czy nasze małżeństwo jeszcze istnieje? – Spytał nakrywając swoją ręką moją dłoń. Poczułam ukłucie w sercu. – Ostatnio nie odzywasz się do mnie prawie w ogóle. Widzę, że nie obchodzi cię co robię, gdzie jestem, co się ze mną dzieje. Kiedyś jak gdzieś wychodziłem, pytałaś gdzie idę, z kim, po co, a teraz? Masz wszystko gdzieś. Mnie masz gdzieś. Czy ty mnie jeszcze kochasz? – Wpatrywał się we mnie z żalem i gdy nie odpowiedziałam, spuścił głowę wzdychając ciężko i utkwił wzrok w naszych dłoniach.

Poczułam się jakby ktoś dał mi w twarz. Właśnie tego się zawsze bałam. Takich pytań i takiego obrotu sytuacji.

- Przecież wiesz, że cię kocham. – Szepnęłam nawet na niego nie spoglądając.

Bo przecież go kochałam. Na swój popieprzony sposób, ale tak było. Zawsze się o mnie troszczył. Nigdy mi nic nie brakowało. Zawsze przy mnie był, gdy tego potrzebowałam. Czasem nawet nie musiałam nic mówić, a on jakby znał moje myśli, jakby wiedział czego pragnę, kiedy jestem smutna, kiedy jest mi źle. Zawsze starał się mnie pocieszać, gdy moja matka do mnie dzwoniła próbując wpędzić mnie w poczucie winy, że ją zostawiłam samą. Zawsze był przy mnie. Mimo to, czułam w sercu jakąś dziwną pustkę. Pustkę, którą mogła wypełnić tylko jedna osoba, Kris.

- Przepraszam. – Powiedziałam, a z oczu popłynęły mi łzy. Wiedziałam, że on wie. Zawsze wiedział. Wszystko. Nawet gdy nie mówiłam mu czegoś, on i tak prędzej czy później to wiedział. Teraz też tak było. Nie było sensu dalej okłamywać siebie i jego.

Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę, on ciągle trzymający i wpatrujący się w nasze dłonie, ja podpierająca drugą ręką czoło. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, czy jest sens cokolwiek mówić. Miał rację. NAS już nie było.

- Co z tym zrobimy? – Spytał zabierając dłoń i opierając się o stół łokciami.

Spojrzałam na niego.

- Nie wiem. – Rozpłakałam się widząc jaki zawód mu sprawiłam i jak bardzo go skrzywdziłam. – Nie chciałam żeby tak wyszło. Kocham cię, ale...

- ...ale nie kochasz mnie tak jak bym tego chciał.– Dokończył za mnie. - Nie kochasz mnie na tyle, żebyśmy mogli to dalej ciągnąć. – Dodał po chwili.

- Może masz rację. – Chlipnęłam i otarłam wierzchem dłoni łzy spływające po policzkach.

Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Wiedziałam, że to koniec między nami, ale nie chciałam mówić pierwsza o tym, że powinniśmy wziąć rozwód. Karl wstał, podszedł do mebli kuchennych i oparł się rękami o blat, stając do mnie tyłem.

- Powinniśmy wziąć rozwód. Jak najszybciej. Kocham cię i chcę żebyś była szczęśliwa, ale widzę, że tylko się męczysz. Może i mnie kochasz, ale nie na tyle żeby ze mną zostać. Nie chcę cię unieszczęśliwiać. Nie chcę, żebyś kiedykolwiek mi powiedziała, że przeze mnie zmarnowałaś sobie życie. Bardzo cię kocham i zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa, mimo że to nie ja będę w twoim życiu najważniejszy.

Odwrócił się, popatrzył na mnie i wyszedł z kuchni kierując się do naszej sypialni.

Podciągnęłam nogi pod brodę siedząc na krześle i oparłam głowę o kolana. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Jak zareagować. Pójść do niego? Przeprosić go? Zostawić, żeby trochę ochłonął i pomyślał? To wszystko co widziałam w jego oczach zraniło mnie tak bardzo, że nie miałam siły się ruszyć.

Miałam sobie za złe, że wyszłam za niego. Jednak nie żałowałam tych lat z nim, ale tego, że go skrzywdziłam. Jedyną osobę w moim życiu, która nigdy nie chciała mi źle i nigdy mnie nie zraniła. Nawet teraz, gdy to przeze mnie nasz związek się skończył. Wołała bym, żeby się rozzłościł, żeby na mnie nawrzeszczał że to moja wina. Żeby powiedział mi prosto w oczy, jak bardzo go zraniłam i że mnie nienawidzi. Ale nie. On nawet w takiej chwili zapewnia mnie o swojej miłości i obiecuje, że dopilnuje abym była szczęśliwa.

- Pięknie Oliwio. Zajebiście to rozegrałaś. Pogratulować ci tylko. – Warknęłam sama do siebie łykając kolejne łzy.

******** Miesiąc później

- Chodź Liw. Pora to skończyć. – Karl objął mnie w pasie i poprowadził na salę rozpraw.

Tak, dziś nasza rozprawa. Karl wszystko załatwił i powiedział, że nie zostawi mnie z niczym. Miałam otrzymać nasze mieszkanie na obrzeżach Warszawy i samochód, który kupiliśmy razem jakieś 2 miesiące temu, a także 20 % udziałów w firmie. Nie chciałam się zgodzić na udziały, bo to jego firma i on do wszystkiego doszedł sam zakładając ją 10 lat temu, kiedy nawet jeszcze się nie znaliśmy. Uparł się jednak i powiedział, że chce wiedzieć, że sobie poradzę i będę miała z czego żyć mimo, że przecież miałam pracę w której zarabiałam całkiem dobrze.

*********

Leżałam w łóżku zastanawiając się co dalej. Nie przypuszczałam, że rozwód może tak boleć, mimo że nie walczyliśmy o majątek. Karl jak obiecał tak zrobił. Otrzymałam mieszkanie, samochód i 20% udziałów. Właśnie dlatego, czułam się coraz bardziej winna tego co się stało.

- Muszę stąd wyjść. – Zerwałam się z pościeli czując, że w mieszkaniu za chwilę się uduszę. Wszystko mi przypominało o naszym wspólnym życiu i o tym jak bardzo skrzywdziłam tego wspaniałego człowieka.

Wychodząc z mieszkania skierowałam się do windy, która po chwili zawiozła mnie na parking podziemny. Podeszłam do mojej czarnej bestii, włożyłam kask i słysząc dźwięk odpalanego silnika, poczułam się trochę lepiej. Szybko wyjechałam na pustą ulicę. Jazda na motocyklu zawsze mi pomagała. Mknąc ulicami  czułam namiastkę wolności. Czułam, jakby problemy blakły wraz z coraz szybciej przesuwającymi się obrazami rzeczywistości. Dla mnie zawsze to było lepsze na smutki, niż jakikolwiek alkohol. 

Docisnęłam gaz mocniej. Droga przede mną stawała się coraz bardziej węższa.

Nagle poczułam uderzenie, wzbiłam się w powietrze, by za chwilę upaść na twardy asfalt. Dalej już nic nie było. Tylko ciemność...

Marzenia to nie wszystko ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz