Rozdział 1

585 30 16
                                    

- Coś się stało? - Spytał Kris wpatrując się we mnie.

- Nie. - Odburnknęłam mając nadzieję, że da mi spokój.

A może właśnie miałam nadzieję, że będzie drążył temat i w końcu będę mogła uwolnić się od wszystkiego? Może właśnie przyjeżdżając do tego warsztatu swoim motocyklem miałam nadzieję, że w końcu wszystko się wyda. Sama nie wiedziałam co by było dla mnie lepsze.

- Jak nic jak widzę, że coś się stało. No powiedz, może będę mógł Ci pomóc. - Powiedział przysuwając się do mnie i kładąc mi rękę na ramieniu.

Poczułam prąd przeszywający całe moje ciało. Stałam tyłem do niego, ale czułam jego ciepło. Pewnie wiecie jak to jest, gdy dotyka ktoś, kogo pragnie się od zawsze. Ciepło, które tak bardzo pragnęłam czuć każdego dnia od dawna, skumulowało się w moim sercu, aż zaczęło palić żywym ogniem.

- No powiedz co się dzieje. - Powoli odwrócił mnie przodem do siebie.

Boże jaki on przystojny. Pomyślałam, patrząc na jego twarz, usta i... oczy. Te oczy. Ciemne z delikatnie rozszerzonymi źrenicami ze zdenerwowania. Wiedziałam, kiedy był zdenerwowany. Było to widać po jego nienaturalnie granatowych źrenicach, a także po rytmicznie zaciskanej szczęce. Lecz co ja niby miałam mu powiedzieć? Że jestem w nim zakochana do szaleństwa od bardzo dawna? Że nie mogę bez niego żyć? A może to, że nie układa mi się w ogóle w małżeństwie, bo zawsze kochałam tylko jego? Przecież nie mogę mu tego powiedzieć. Co niby by zrobił? Szczególnie, że teraz ma już kogoś, no a ja mam męża. Nie! Nie mogę mu tego wyznać. Mam już dość tej sytuacji. Muszę stąd iść czym prędzej.

- Nie. - Powiedziałam stanowczo. - Nie mogę. Poprostu nie.

Odwróciłam się i powoli zaczęłam iść przed siebie. Nie ważne gdzie. Byle dalej od niego. Nie mogę mu tego wszystkiego wyznać. Nie teraz. Nie dziś i nie tu.

- Dlaczego? - Zaczął iść za mną. - Przecież może mógłbym Ci jakoś pomóc. Obiecuję, że zrobię wszystko co będzie trzeba. Nie musisz z tym być sama.

Dlaczego jest taki uparty do cholery? Niech da mi w końcu spokój, bo czuję, że w końcu nerwy mi puszczą i będę żałować tego co powiem.

- Liw powiedz co się dzieje. Pomogę Ci.

Nie wytrzymałam. Odwróciłam się i dalej już nie panowałam nad potokiem wypowiadanych słów.

- Daj mi spokój. - Krzyknęłam czując pieczenie pod powiekami. - Co mam Ci niby powiedzieć? Że co? Że jesteś jedyną osobą na której mi zależy? Że od zawsze pragnęłam, żeby być z tobą? Że nie mogę bez ciebie żyć? Że żałuję, że wyszłam za mąż, bo przez to skrzywdziłam nie tylko siebie ale i Karla? A może to, że cię kocham od 20 lat?! - Wypowiedziałam ostatnie zdanie i zdałam sobie sprawę, że już nie było odwrotu.

Już nigdy nie będzie tak samo. Pomyślałam z rozpaczą, widząc jak przez jego twarz przebiegło tysiące myśli.

Zamknęłam powieki i spuściłam głowę. Czułam piekący ból w sercu i pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Po dłuższej chwili zebrałam jednak w sobie resztki odwagi i podniosłam wzrok. Dostrzegłam w jego spojrzeniu coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam.

- Sam widzisz, nie możesz mi pomóc - Szepnęłam.

Całe zdenerwowanie odeszło gdzieś. Została dziwna pustka, która paliła od środka tak bardzo, że już nic nie czułam. Kompletnie nic. - Przepraszam, nie powinnam tego wszystkiego mówić. Nie powinnam w ogóle tu przychodzić. Muszę już iść.

*******
Ufff dodałam w końcu.
Tyle razy poprawiłam, dopieszczałam, że nie wiedziałam czy w ogóle dodam cokolwiek w tym tygodniu. Ale udało się.
Jak pisałam, to czułam emocje Oliwii. Jej smutek, żal, złość. Mam nadzieję, że Wy też poczujecie się częścią tej historii. Czekam na komentarze czy się podobało i porady jeśli coś źle wyszło.
Już mam dużo pomysłów na dalszy ciąg i wielkie zwroty akcji.
Także miłego czytania kolejnych części. Czekajcie na info.

Marzenia to nie wszystko ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz