Część 5

9.3K 129 47
                                    

Lekcje minęły mi zadziwiająco szybko, jednak ja byłam totalnie wykończona. Ciągły stres, hałas, sprawdzian z biologii, to nie są odpowiednie warunki do zdobywania wiedzy. Zjadłam drugie śniadanie przygotowane przez Harry'ego i muszę przyznać, że nie wiem jak, ale te mussli było naprawdę dobrę. Chyba się do niego przekonam, mimo że wcześniej nie za często je jadłam. Swoją drogą zastanawiałam się co robi mój opiekun i ogólnie myślałam o jego zachowaniu. Czułam, że różni się od innych ludzi, nie był zwyczajną nianią. Starał się, można powiedzieć, że nawet bardzo. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz, a mianowicie czasami traktował mnie jakbym miała mniej lat niż w rzeczywistości, jakbym była nieporadna. Z jednej strony powodowało to moje zdziwienie, a z drugiej było bardzo miłe. Moi rodzice w dzieciństwie dali mi dużo uwagi i miłości, jednak ich piorytetem zawsze była praca. Nie mam im jednak tego za złe. Atencja i zainteresowanie drugiego człowieka to coś cudownego i cieszę się, że Harry podchodzi w ten sposób do swojej roli. Z moich obserwacji wynika jednak, że decydując się na niego rodzice nie wiedzieli o jego "metodach opiekuńczych". Przedstawiali mi go jako człowieka bezkompromisowego, łatwo wyznaczającego granice, odpowiedzialnego, dlatego też zależało im, by był to mężczyzna przed którym czułabym respekt i któremu, w ich uznaniu, nie pyskowałabym i któremu nie buntowałabym się. Myśle, że chcieli mieć pewność, że nie wymknę się spod ich kontroli nawet mimo ich nieobecności w domu, a nawet w kraju.

Zadzwonił ostatni dzwonek dzisiejszego dnia. Szybkim krokiem skierowałam się do szatni, wzięłam kurtkę i zmieniłam buty, by w możliwie jak najkrótszym czasie opuścić budynek. Byłam wykończona psychicznie po całym weekendzie nauki i ponieważ nie miałam wyjątkowo nic zadane na jutro, podjęłam decyzję, że nie będę nic robić, odpocznę i poświęcę ten czas na zapoznanie się z Harrym. Może zagramy w jakąś grę planszową? Szczerze na to liczyłam, ponieważ byłam wielką fanką gier, jednak nie zawsze miałam z kim grać kiedy chciałam, ponieważ moja przyjaciółka mieszka na drugim końcu miasta, a rodzice nie zawsze mieli ochotę, nawet jak byli w domu.

Wyszłam przed szkołe i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu Harry'ego. Po chwili zauważyłam jego samochód. Gdy zbliżałam się do nigo wysiadł i otworzył mi drzwi z tyłu.

- Cześć, jak było w szkole? Jak poszedł Ci sprawdzian? - zapytał uśmiechnięty.

- Dobrze, ale jestem wykończona, muszę dzisiaj odpocząc- odpowiedziałam, wsiadając do auta.

- Zjadłaś wszystko co ci spakowałem?

- Mussli było obłedne, nie zjadłam jabłka, bo nie zdążyłam - powoedziałam.

- Dobrze, zaraz będziemy w domu, zrobiłem lasagnę ze szpinakiem, nie zapomnij tylko wyjąć go z torby.

Po kilku minutach dojechaliśmy pod mój blok. Harry szybko odwrócił się i jednym ruchem odpiął mi pas.

- Harry - zapytałam niepewnie - jak ty to robisz, bo wiesz jak mi pokarzesz to ja dam sama sobie radę i nie będziesz musiał tego robić?

- Dziecino, nie musisz się tym martwić - rzucił, wysiadając z samochody, by pomóc mi opuścić pojazd. Byłam lekko skonsternowana jego zachowaniem.

Od razu po przekroczeniu progu poczułam na swych ramionach łapy stojącego na dwuch łapach Maksa. Przywitałam się z nim i przeszłam do kuchni. Gdy Harry podgrzewał lasagnę zauważyłam, że na blacie stoi oparta o ścianę ogromna biała tablica na mazaki.

- Harry, co to jest? - zapytałam.

- Zaczekaj, wyjaśnię ci jak zjesz, dobrze skarbie? A teraz usiądź. Smacznego.

Postawił przedemną talerz parującego jedzenia i uśmiechnął się do mnie serdecznie.

Gdy skończyłam przeszliśmy Harry wziął tablicę i przeszliśmy do dużego pokoju. Nie znałam jego zamiarów, więc stwierdziłam, że poczekam na to co zrobi. W tym czasie on oparł ją o ścianę nad ławą i gestem skazał mi bym usiadła. Szaybko zajęłam swe miejsce i dosłownie w tym samym momencie na kolana wskoczył mi Mercury, który tylko czekał, by się do mnie przytulić.

Daddy's baby - Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz