Część 15

1.4K 32 1
                                    

Jak to mówią - wiara czyni cuda - oto jestem!

Enjoy!

***

Moje życie z Harrym było bardzo harmonijne i usystematyzowane. Człowiek ten stał się moim prawdziwym przyjacielem, ale i opiekunem. Po prawie roku spędzonym z Harrym czułam jakbyśmy byli rodziną. Harry dbał o mnie, robił mi jedzenie, organizował mój czas, ale także pilnował. I o tym pilnowaniu Wam dziś opowiem.

***

Właśnie zaczęłam naukę w klasie maturalnej - po czasach home schoolingu, który miałam, (jak pamiętacie moją historię z uciekaniem z lekcji) zdecydowaliśmy się, że pójdę do liceum akademickiego na czas ostatniej klasy, by skupić się na rozszerzeniach. Z Harrym nastawialiśmy się na pracę głównie nad biologią i chemią, bo celowaliśmy w studia weterynaryjne. Na początku września, gdy zaczęłam nową szkołę trochę przerósł mnie jej odmienny system - wykłady zamiast podręczników, zajęcia po 90 minut i inny wygląd sali zajęciowych. Po czasie stresu adapcyjnego, który przeżywałam, a z którym pomógł mi się uporać Harry przyszedł czas odwilży. Zaczęłam dostawać dobre oceny, a arkusze maturalne szły mi co raz lepiej. Do listopada.

***

Siedziałam w siebie w pokoju nad książkami, a Harry pracował w salonie. Miałam uczyć  się na egzamin z genetyki, jednak tak jak od jakiegoś czasu czułam się dziwnie zmęczona i gdy próbowałam czytać zaczynała mnie boleć głowa. Stwierdzilam więc, że może czas poleżeć albo, że jest czas na drzemkę. Wzięłam więc książkę i położyłam się z nią na łóżku. Zgodnie z oczekiwaniami zasnęłam. Obudziłam się po 40 minutach i nic nie wskazywało na to, żeby mój opiekun dowiedział się o mojej drzemeczce. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, w końcu miałam się uczyć a czasu co raz miej - do sprawdzianu, powtórzenia materiału a w końcu do matury. Jednak, gdy myślałam biologii, czułam uczucie niemocy. Napisałam do Agaty mojej nowej koleżanki z klasy i tak minęło mi trochę czasu. Nagle do pokoju wszedł Harry:

- Jak tam kochanie, wszystko zrobione? - spytał z uśmiechem.

- Już prawie tatusiu, mam po prostu przerwę - odoowiedziałam niepewnie. Harry jednak nic nie wyczuł niepokojącego wiec jak gdyby nigdy nic powiedział, że zaraz przyniesie mi owocki. Wtedy pomyślałam sobie, że no sporo czasu minęło od kąd przestałam się uczyć, no i lekko się zesrptresowałam. Było już późno. Zjadłwszy w pośpiechu, usiadłam przy biurku i na lekkim speedzie zrobiłam resztę zadań. Trochę mi się przeciągnęło na porę do spania, ale Harry zrozumiał, przecież byłam w klasie maturalnej, a ja poczyniłam następującą obserwację, iż pomimo krótszego czasu poświęconego na pracę, mniejszej dokładności i większej ilości stresu, ostatecznie udało mi się skończyć zadanie.

Zdobytą wiedzę zaczynałam wykorzystywać do rozwiązania mojego problemu bólu głowy. Gdy tylko Harry zaczynał pracować, ja zamykałam się w swoim pokoju i prokastynowałam -  scrolowałam fb czy słuchałam na jedej słuchawce yt, tak, by na wypadek gryby Harry wszedł do pokoju - ukryć telefon. Potem intemsywnie pracowałam, by jakoś ukończyć wszystkie prace. Jednak ta metoda miała odbicie w rzeczywistości. Oceny spadły mniej więcej o 1, a ja musiałam wykorzystać bardzo dużo mojej mocy mózgowej by utrzymać tendencję wzrastającą wyników arkuszy. Nie uszło to jednak uwadze Harry'ego, jednak konsekwentnie utrzymywał on, że to przez nawał materiału w szkole, wspierał mnie i rozumiał, że nie o oceny chodzi. A ja czułam się co raz bardziej winna, jednak za nic w świecie nie mogłam inaczej. Z każdym sięgnięciem po telefon, z każdym włożeniem słuchawki, z każdym spojrzeniem za okno. Świat był taki piękny, tak kolorowy, tak ciekawy. W czasie moich "przerw" czytałam i słuchałam o różnych rzeczach: od psychologii i polityki po anatomię delfinów. Stałam się ciekawszym rozmówcą, przez poszerzone horyzonty, a grono moich znajomych poszerzyło się. W końcu stwierdziłam, że będę wracać sama do domu. Wracałam ze szkoły na pieszo, ruch i rozmowy z koleżankami miału pozytywny wpływ na moje samopoczucie. Była dość ciepła jesień, popołudniowe promienie słońca oświetlały ciepłym kolorem uschnięte liśce, a ja byłam co raz bardziej zainteresowana wszystkim po trochu, a mój sposób bycia stał się bardziej otwarty, zawsze mówiłam pełna werwy.

Tylko ten ciągły stres, że nie zdąże na czas i te ciągłe wyrzuty sumienia, gdy nie robiłam tego co powinnam.

Aż pewnego dnia...


***

Drodzy,

kolejna część już się tworzy, dajcie znać co sądzicie o tej części, bo wiecie, po tak długiej przerwie, potrzebuje trochę wsparcia (sekcja komentarzy jest Wasza). Obiecuję, że w następnej części przechodzimy już do konkretów, które tygryski lubią najbardziej, więc jest na co czekać 😏

Daddy's baby - Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz