Część 9

8.2K 106 29
                                    

Coś się zmieniło.

O 6.00 rano we wtorek zostałam obudzona przez Harry'ego. Ponieważ dobrze się czułam i w sumie moja wczorajsza nieobecność w szkole nie rzutowała na dzisiejsze lekcje, to zdecydowaliśmy z tatusiem, że pójdę dziś do szkoły. Harry zapakował mi drugie śniadanie do plecaka i podrzucił mnie do szkoły. Oczywiście siedziałam z tyłu.

- Gdyby coś się działo to dzwoń kochanie - powoedział Harry, odpinając mój tajemniczy pas.

- Dobrze, tatusiu, będę - odpowiedziałam, usmiechając się, gdy mężczyzna dał mi buziaka w czoło. Uśmiechnął się przyjaźnie, a ja opóściłam pojazd i weszłam do szkoły. Poszłam pod klasę do chemii i przywitałam się z moją przyjaciółką. Rozmawiałyśmy chwilę, cieszyłam się z hej obecności oraz kilku innych znajomych.

Jednak cały czas czułam, że coś nie jest w porządku, tylko nie wiedziałam, co. Analizowałam swoje teraźniejsze życie. Z Harrym wszystko jest w porządku, dzięcki niemu nie czuje braku rodziców, co więcej mam nawet dużo więcej uwagi, i opieki, jest w porządku. Jedziemy dalej znajomi, no malo ich jest, ale są szczerzy i ważni dla mnie, jest ok. Zwierzęta - dobrze. Pogoda - dobrze. Słońce świeci - jest pięknie. Ogólnie jest bardzo dobrze, więc, co jest źle?

Zadzwonił dzwonek na lekcje, a ja poczułam się strasznie źle. Ale nie fizycznie, poczułam się przyciśnięta do ziemi, jakby nagle grawitacja zaczęła na mnie mocniej działać. Weszłam do klasy. Ostatnio na lekcjach nie mogłam się skupić, najgorsze było to, że bardzo dużo się uczyłam, a gdy nadchodził sprawdzian, nie mogłam się skupić, a także nie mogłam wydobyć całego potęciału z moich wiadomości - nie wiem, dlaczego, wcześniej nigdy tak nie było. Było mi smutno. Poświęcam mojej edukacji tyle czasu a efekty, no dość średnie. Usiadłam do ławki i spojrzałam na mój zeszyt z Simbą. Przecież o to chodziło! Do było spełnienie moich marzeń, by być na biol-chemie w najlepszym liceum w mieście. Jeszcze do ferii wszystko było naprawdę w porządku, co więc teraz mi się stało. Wcześniej miałam głównie piątki, szóstki, czasem czwórki, a teraz różnie, a uczyć się nie przestałam, nawet nie uczę się mniej. 

- Nie interesuje mnie twoje zdanie, tak to sobie możesz pisać na korepetycjach jak ci pozwalają, jednak ja nie będę tego tolerować - spojrzałam w górę i zobaczyłam, jak pdzy tablicy stoi jedna z moich bliższych znajomych i próbuje cośpowiedzieć. Nauczycielka od chemii, była na prawdę dobra w tym, co robi, jednak ostatnio zaczęła przesadzać. Czepiala się innych poprawnych metod. Niestety ucznia nigdy nie szanowała. Nie akceotowała tego, co jest w podręczniku, tylko to, co ona chce. To było nagminne zachowanie. Mimo wszystko spotkałam wielu wspaniałych i mądrych ludzi na swej drodze, mam wrażenie, że cały system szkolnictwa opiera się na tym, by udowodnić komuś, że jest gorszy, bo młodszy, przez co głupszy, gorszy, niżej postawiony. 

Wtedy zrozumiałam, że to miejsce mnie unieszczęśliwia, szkoła jako instytucja. Ta szkoła, ta konlretna, jednak nie miałam do kąd iść. Nie mogłam się przenieść. Inne szkoły a  i owszem były, jednak miały znacząco niższy poziom, albo nie odpowiadał mi układ przedmiotów. Byłam na nią skazana, i nic nie mogłam z tym faktem zrobić.

Całą biologię przesiedziałam, patrząc w okno i wtedy podjęłam decyzję.

- Słuchaj - zaczęłam do przyjaciółki - średnio się jednak czuję, wracam do domu. Powiedz jak coś nauczycielom, dobrze?

- W porządku, tylko uważaj na siebie, zadzwoń jak wrócisz do domu.

- Jasne, cześć - pomachałam jej idąc w stronę wyjścia. Odebrałam kurtkę z szatni. Nikt mnie nie zatrzymał po drodze, bo hestem pełnoletnia.

Wyszłam ze szkoły jednak nie zamierzałam iść do domu, ani dzwonić po Harry'ego. Nie musi wiedzieć, a ja po prostu nie chcę być w szkole. 

Daddy's baby - Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz