Rozdział 32

615 43 9
                                    

Pov Lauren

-La..uren?-tak bardzo tęskniłam za jej głosem, jednak kiedy go usłyszałam, zdębiałam.

-Cześć- mój wzrok skierowałam na podłogę. Nie byłam im wstanie spojrzeć w oczy po tym wszystkim.

-To są chyba jakieś żarty co?-ciemnoskóra nagle oprzytomniała, jej zdziwienie zastąpiła złość. Wcale się nie dziwiłam.

-Wejdźcie do środka, tam wszystko wam wytłumaczymy, proszę- do rozmowy wtrąciła się Ally chcąca wszystko załagodzić. Usiadłyśmy w salonie i napotkała nas martwa cisza. Ja nie wiedziałam jak zacząć, a Ally sama miała mętlik w głowie. Właśnie teraz musiała im powiedzieć, że od początku ich okłamuje i mi pomaga. Ta sytuacja była nie tylko niezręczna, ale równocześnie chora. Nie powinno to wyjść w taki sposób na jaw. Wiedziałam, że kiedyś się dowiedzą, ale myślałam, że w łagodniejszy sposób. Wstałam z kanapy i nerwowo dreptałam po pokoju.

-Wiem, jesteście złe oraz macie mętlik w głowie, ale zanim cokolwiek zacznę tłumaczyć....pamiętajcie, że o nic nie możecie obwinić Ally, jasne?!- moją wypowiedź przerwała wspomniana dziewczyna.

-Laur ja tak samo.....- gdy tylko spojrzałam się na nią, ona wiedziała już, że ma milczeć.

-Sama wpadłam na ten pomysł wyjazdu. Dzień przed moim zniknięciem....- po moim policzku poleciała łza. To dalej bolało jak o tym myślałam, a teraz miałam to powiedzieć na głos.

-Stało się coś pięknego, ale zarazem złego....Kiedy pewne fakty wyszły na jaw, nie umiałam sobie z nimi poradzić. Jedynym wyjściem, było uciekniecie....musiałam się od was odciąć- na te ostatnie słowa Normani prychnęła.

-Od nas kurwa?! Co my ci do cholery zrobiłyśmy?! Zawsze byłam przy tobie, zawsze cię wspierałam. Wyjechałam z tobą po jebanej sprawie z Lucy, a ty teraz rozmawiasz sobie kurwa z siostrzyczką, braciszkiem, a ode mnie uciekasz.....Kurwa, Lauren!!!! Płakałam za tobą dzień i noc, co ja ci do cholery zrobiłam?!- widziałam jak zalewa się łzami i choć bardzo chciałam podejść, wiedziałam, że nie mogę.

-Nic-odwróciłam wzrok nie byłam w stanie patrzeć na jej zapłakaną twarz. To przeze mnie płakała, to ja ja zostawiłam.

-To czemu musiałaś się ode mnie odciąć?-ponowiła swoje pytanie.

-Bo gdybym ci powiedziała co się wydarzyło, ty wyjechała byś ze mną i zostawiła byś wszystko. Znam cię.- w dalszym ciągu nie byłam wstanie spojrzeć jej w oczy. Tak bardzo to bolało.

-Dlatego wybrałaś Ally?!- dziewczyna już nie miała siły, widziałam w niej tą bezsilność.

-To był przypadek, przyłapała mnie na pakowaniu się....zagroziła, że do was zadzwoni. Postawiła ultimatum i ka bum, wyszło jak wyszło- pierwszy raz od początku rozmowy spojrzałam się jej w oczy i widok mnie przeraził. Była załamana, widziałam w jej oczach tyle smutku i bólu. Nie wytrzymałam podeszłam do niej i szybko zamknęłam ją w uścisku. Z początku zaczęła się szarpać, ale z czasem się poddała, a ja gładziłam ją po plecach i szeptałam do ucha "przepraszam". Po moich policzkach również leciały łzy. Nagle się odsunęła i spojrzała mi w oczy, wiedziała, że wtedy jej nie okłamie.

-Czemu wyjechałaś, co lub kto z nas ci coś zrobił?! Chcę wiedzieć, rozumiesz?!- spuściłam wzrok, ale momentalnie ona podniosła mój podbródek i nie pozwalała mi spuścić z siebie wzroku.

-Ty uciekasz, kiedy coś cię bardzo mocno zrani. Uciekłaś od nas... co się stało- dalej milczałam, ale tym razem skierowałam swój wzrok na milczącą Camile. Ona wiedziała czemu wyjechałam, dlatego cały czas dzisiaj milczała. Nie chciała nawet na mnie spojrzeć, to bolało. Normani jakby czytając mi w myślach spojrzała się na dziewczynę.

-Camila?!- Dziewczyna nawet nie zareagowała, jak Mani powiedziała jej imię.

-Co się do cholery wtedy wydarzyło, jak my byłyśmy na imprezie. Słucham!!- dziewczyna patrzyła się raz na mnie raz na Camile, lecz żadna z nas nie powiedziała ani słowa. Nie wytrzymałam, to było dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Wzięłam bluzę i skierowałam się na balkon aby ochłonąć.

Pov Ally

Kiedy Lauren wyszła, zapanowała cisza, którą ja przerwałam.

-Lauren wyjechała, bo przespała się z Camila-każdy spojrzał się na mnie wzrokiem pełnym zdziwienia.

-Że co?!-Dinah wręcz to wykrzyczała

-My byłyśmy na imprezie, a one wylądowały w łóżku. Następnego dnia Mila ogłosiła cudowna nowinę, że ma chłopaka.-na moje słowa brązowo oka od razu podniosła wzrok.

-Z początku myślałam, że obu im przejdzie i będzie jak dawniej. Lecz nasza cudowna Camila zamiast zamartwiać się gdzie jest Lauren i czy w ogóle żyje, bawiła się w najlepsze.- z każdym wypowiedzianym słowem złość we mnie rosła. W końcu po tylu latach mogłam jej to powiedzieć w twarz.

-Kocham cię Cami, ale ty ją zniszczyłaś. Najpierw dałaś nadzieje, a potem ją zdeptałaś. Już raz Lauren straciła swoja miłość przez głupotę, ty byłaś drugim.- moją wypowiedź nagle przerwała ciemnoskóra.

-Lauren opowiadała ci o Lucy?- widać było, że tego się nie spodziewała.

-Było trudno, ale tak. Wiecie....ona po tym wszystkim była w rozsypce. Dzień w dzień trenowała i chodziła na walki. Może i nigdy nie tknęła alkoholu, ale sam widok, jak ból psychiczny zastępowała fizycznym, był nie do zniesienia. Nie widziała sensu życia, nie chciała jeść i pić więcej niż było trzeba. Wyjechałam, bo ona gasła z każdym dniem. Musiałam jej pomóc i wtedy zaczęłyśmy dużo rozmawiać, zanim się otworzyła minęło sporo czasu, ale się udało. Opowiedziała mi o Lucy, rodzicach, o tobie mówiła godzinami- na to wspomnienie obie się uśmiechnęłyśmy.

-Wiem, że fatalnie to wyszło z odnalezieniem Lauren i wyszło dużo na jaw, ale może tak miało być, żeby zacząć nowy start?- patrzyłam na każdą z dziewczyn niepewnie. Nie wiedziałam jaki ruch wykonują. Na razie dam im czas, ale może jakimś cudem uda mi się znowu połączyć naszą piątkę. Tęsknie za tamtymi czasami i dobrze wiem, że nie tylko ja. Minęło dobre pół godziny, kiedy Laur przyszła do nas. Od razu uśmiechnęła się i wesołym głosem zapytała.

-To co, świętujemy urodziny naszej Ally?!- uśmiech nie schodził jej z twarzy. Wiedziałam, że to zasłona dymna przed tym co naprawdę czuje, jednak mimo wszystko, może uda nam się spędzić miło czas? Długo nie czekała na odpowiedź, bo każdy szybko dał jej pozytywną odpowiedź i zaczęliśmy świętować. Niestety, życie lubi udowadniać jak szybko dobre rzeczy mogą się skończyć. Zapomniałam o jednym, bardzo ważnym gościu, który mocno spóźniony pojawił się w domu. W momencie, kiedy wzrok Camili natknął na Meredith, widziałam u obu, wściekłość i czystą nienawiść.Jak kiedyś błękitnooka kibicowała związkowi Camren, tak teraz szczerze nienawidziła niższej od siebie dziewczyny. A co do Camili, kiedyś jej złość jak i nienawiść można było uzasadnić zazdrością, ale teraz już sama nie wiem czemu reagowała i dalej reaguje na nią jak płachta na byka.

-Zajebiście, do nas nie raczyłaś się nawet odezwać, że żyjesz, a tą flądrę tu sprowadziłaś?! Pffff....zajebista z ciebie przyjaciółka- każde słowo, które Camila wypowiadała w stronę Lauren było przesiąknięte jadem, za to dziewczyna jedynie się uśmiechnęła i poszła uściskać Meredith na powitanie. Swoim zachowaniem jeszcze bardziej rozjuszyła i tak zdenerwowaną brunetkę, bo od razu zabrała kurtkę i wyszła. Mimo, że zachowania Camili nie umiałam wytłumaczyć, tak wiedziałam, że to co zrobiła Lauren było po złości i żeby pokazać, jak tamte 3 lata temu młoda dziewczyna skopała sprawę. Mogła ją mieć tylko dla siebie, no cóż wybrała innego. Oj coś czuje, że to nie koniec i będzie się działo.....


Ja was przepraszam za to, że wczoraj nie było wstawionie. Niestety jestem na tyle inteligentna, że wczoraj zamiast opublikuj kliknełam zapisz....
Gdyby nie fakt, dzisiaj sprawdzenia powiadomień i zastanowienia sie czemu nie mam nowych z opowiadania.....kolejny bym wystawiła w niedziele i to inny rozdział....serio przepraszam.

Secret of the moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz