Prolog

997 26 17
                                    

Ciemność była ostatnim, co pamiętam i pierwszym, co zobaczyłam. Pierwsze tygodnie były trudne, codziennie myślałam, że to moje ostatnie godziny. Ale z jakiegoś powodu nadal coś trzymało mnie na tym świecie. Ból i wściekłość, jakie płynęły w moich żyłach nie pozwalały mi umrzeć mimo kamieni przywiązanych do nóg i ciała, które odmawiało ruszenia się z miejsca. Jeszcze tylko chwila, wiem, że to nie koniec. Mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia.

Pewnego chłodnego popołudnia, na dnie oceanu, rozbłysło nowe światło. Światło oczu wściekłego stworzenia, które już nie jest człowiekiem, ale jeszcze nie jest martwe. Teraz Lucy Montgomery pozostała tylko wola zemsty która nie pozwalała jej przejść na drugą stronę.




Wiezienie to miejsce, w którym Chris nigdy nie miał się znaleźć. Popełniał zbrodnie latami, lecz miłość do złotowłosego osłabiła jego czujność. Przez czas pobytu w tym okropnym miejscu, starał się nie wchodzić w żadne interakcje z więźniami. Strach towarzyszył mu codziennie. Pod prysznicem kurczowo trzymał mydło. Był przystojnym i wysportowanym mężczyzną, więc tutejsze napalone małpy miały ochotę zapoznać się z jego odbytem.

- Siema pizdo - powiedział wysoki, gruby i śmierdzący łysy ogr - Słyszałem, że znasz moją siostrzyczkę.
Kiedy Chris usłyszał te słowa wiedział, że dzisiejszy prysznic nie będzie przyjemnym doświadczeniem.
- To jest Łysy, a to Frodo. - pokazał na dwóch równie groźnie wyglądających facetów. - Wiesz moja siostrzyczka i ja byliśmy bardzo blisko. Kochałem ją całym sercem. Chyba wiesz o co chodzi.

Chris chciał uciekać, ale nie miał możliwości. Gang przyszpilił go7 do ściany. Na zmianę gwałcili go, a następnie zostawili zakrwawionego na podłodze. Chris nawet nie zorientował się, kiedy stracił przytomność.



Od aresztowania Chrisa minęły już trzy tygodnie. Traumatyczne wspomnienia wracały do Michaela co noc. Stracił swoją miłość, a człowiek, któremu zaufał wykorzystał go i teraz siedzi w więzieniu. Życie Michaela zaczęło jednak wracać na właściwe tory. Dyrekcja wyznaczyła jego najlepszego przyjaciela do opiekowania się Michaelem, by na pewno nic sobie nie zrobil. Irytowało go to w pewnym stopniu, lecz cieszył się z odnowieniem kontaktu z przyjacielem, którego zaniedbał. Dni mijały dość szybko, chłopak w końcu zajął się nauką.

Piątek zapowiadał się bardzo zwyczajnie. Michael wrócił do domu dość szybko i miał w planie pouczyć się z notatek napisanych przez Simona. To co zastał w swoim pokoju przerosło jego wszelkie oczekiwania. Na jego łóżku siedział najpiękniejszy człowiek, jakiego kiedykolwiek widział. Ze czarnymi włosami, brązowymi oczami i perfekcyjną, oliwkową cerą. Na plecach miał duże, złożone skrzydła.
- K-k-kim jesteś? Przepraszam, a-ale kim jesteś? Możesz mi powiedzieć dlaczego tu i kim jesteś? - spytał Michael, a ktoś, a raczej coś, czego nie mógł nazwać inaczej, niż aniołem, szeroko się uśmiechnął.
- Nie ma znaczenia kim jestem, a kim TY jesteś, Michaelu.
- J-ja? Ale jak to... Jak to ja - chłopak zmarszczył brwi i odwrócił się, żeby zawołać mamę, która od czasu jego traumy pomagała mu w większości rozmów z obcymi.
- Spokojnie, nie chcę cię skrzywdzić. Zostałem wysłany, żeby wreszcie zdradzić ci całą prawdę... Jesteś aniołem, Michael - powiedział włamywacz, a chłopak otworzył szeroko usta.
- J-jestem czym? Przecież to tylko ja, tylko Michael...









W życiu Simona Stos-Klumpa nigdy nie działo się zbyt wiele ciekawych sytuacji. Do niedawna wydawało mu się, że dobrze zna swojego przyjaciela Michaela Spidera. Znali się oni od dziecka i gdyby ktoś powiedział mu rok temu, że jego przyjaciel wda się w romans z nauczycielem chemii Chrisem, uznał by go za idiotę. Spider uniknął wydalenia ze szkoły i teraz Simon miał dużo pracy z pilnowaniem go. Jednak ta sytuacja nie była punktem kulminacyjnym w jego życiu. Myślał o niej. Była jego marzeniem. Uważał tę kobietę za arcydzieło, lecz wiedział, że nigdy nie będą razem. Mahrie Violin była jego nauczycielką. Nie chciał podzielić losu kolegi, więc narazie tylko oglądał ją z ukrycia. Z każdym dniem pragnął szkarłatnowłosej jeszcze bardziej. Przeklinał się w duchu za lekkomyślność i pragnienie niemożliwego. Pilnowanie gapowatego kolegi nie pomagało mu w jego złym stanie psychicznym, szczególnie kiedy przez przypadek wyobraził sobie go z Chrisem w jednym łóżku.

AddictedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz