°× Rozdział 3 - Wróg czy przyjaciel? ×°

290 30 52
                                    

  Karol wraz z Lungą przemierzali las kierując się na wschód. Zastanawiało go to, czy Duch Lasu, najpotężniejszy dobry omen zechce zdjąć z niego klątwę. Słyszał o tym, że Duch daje i odbiera życie.
  Z jego rozmyślań wyrwało go czyjeś wołanie o pomoc. Pociągnął za lejce, a Lunga natychmiast zatrzymał się w miejscu. Chłopak z przymrużonymi oczami rozglądał się na wszystkie strony wytężając zmysł słuchu.
  Nawoływanie bylo wyraźne, więc musiało dobiegać z niedaleka i barwa głosu wskazywała na to, iż był to chłopak.

— Gdzie jesteś?! —krzyknął Karol wciąż się rozglądając. 

—Jestem w dole! 

,,W jakim dole do cholery? Tu jest chyba z kilkadziesiąt dołów!" —przeszło mu przez myśl, patrząc zdezorientowany na nierówną ziemię, w której było pełno dziur, tych głębokich i płytkich. Zazwyczaj mieszkały w nich duże pająki. 

— Ehm... Tu jest pełno dołów. 

  Usłyszał głośne westchnięcie. 

— Gdzie dokładnie stoisz? — zapytał głos. Karol szukał wzrokiem punktu, który mógłby wskazać mu jakoś położenie uwięzionego... Tego kogoś. Jego wzrok spoczął na bardzo grubym powalonym pniu drzewa, na którym rosło może z sześć gatunków kwiatów. 

— Stoję naprzeciwko takiego pnia, który leży na ziemi; rosną na nim jeszcze wielokolorowe kwiaty. 

— O! — uradował się ktoś. — Zaraz po prawej stronie tego pnia jest bardzo szeroka dziura i ja w niej jestem! 

 Książę zsiadł z jelenia i podszedł do dołu, w którym rzekomo był uwięziony "ten ktoś". I nie mylił się. W dole zobaczył siedzącego na ziemi młodego chłopaka (może około 16 lat) , którego wygląd był bardzo urzekający: blondwłosy roztrzepane na wszystkie strony, intensywnie szkarłatne oczy, okrągła twarz i rumiane policzki, był ubrany także w brązowe spodnie, na nogach miał kozaki do kolan, na tułowiu przywdziana była czarna koszula. Karol delikatnie się zarumienił, ale potem potrząsnął głową. 

— Wiem, że jestem uroczy, ale może mnie już stąd wyciągniesz? — odezwał się chłopak posyłając szatynowi cwany uśmiech. Karol tylko przewrócił oczami na bok i odszedł do Lungi, a z dołu usłyszał zakłopotany krzyk chłopaka:

— HEJ, NIE ZOSTAWIAJ MNIE TU! HALO?! 

 Karol zaśmiał się i wziął linę z torby, po czym wrócił do dziury i rzucił drugi koniec chłopakowi. 

— Złap się mocno jej, a ja cię wciągnę na górę. 

  Blondyn za jego poleceniem chwycił sznur i obwiązał go wokół pasa, po czym pociągnął na znak, że ten może go wyciągać. Karol przywiązał linę do szyi Lungi, aby ten mu pomógł; zwierzę cofnęło się i po kilku minutach chłopak został uratowany. 

  Okazało się jednak, że jest ranny: wyglądało na to, że miał zwichnięty nadgarstek. Blondyn kurczowo się za niego trzymał i pod nosem mamrotał niezrozumiałe słowa. Karol podszedł  do niego i ukucnął przed nim. 

— Jak ty się właściwie znalazłeś w tym dole? — zapytał zerkając raz to na rumianą twarz blondyna, a potem na siny nadgarstek. 

— Cóż... Uciekałem przed demonem i za bardzo nie patrzyłem gdzie biegłem i... Wpadłem do dziury w ziemi. 

— Ile tam mniej więcej siedziałeś? — spytał unosząc brew. 

— Sam nie wiem... Może kilka godzin? Może całą noc? Nie wiem, straciłem poczucie czasu! — wykrzyknął chłopak zaciskając powieki i nerwowo kiwając głową na boki. Karol westchnął i pomógł mu wstać. 

— Muszę przyznać, że jest z ciebie niezdara. Tak z innej beczki: Dlaczego uciekałeś przed demonem? 

  Od strony blondyna rozbrzmiał nerwowy, krótki śmiech. 

— Niech zgadnę: Zapewne na niego polowałeś i rozjuszyłeś go, nie mylę się? — zaśmiał się krótko Szatyn, na co blondyn zarumienił się ze wstydu. 

— N-nie mylisz... — wtedy urwał, bo przypomniał sobie, że się nie przedstawił. — Ach, niech to! Nie przedstawiłem się; jestem Hubert. Książę wampirów — mówiąc to, wystawił rękę w jego stronę. 

  Karol zastygł bez ruchu. Do tej pory nie zorientował się nawet, że on rozmawia z krwiopijcą! Zmarszczył brwi i dobył swojego miecza, którego trzon ostrza skierował na twarz chłopaka. 

— Nie spodziewałem się, że jesteś jednym z tych pijawek! — syknął. — Precz stąd, albo cię potnę na kawałki! 

  Hubert pobladł. Wyglądał na przerażonego i zagubionego, dlatego jego nogi praktycznie były jak z waty. Skulił się lekko i przymrużył oczy. 

— Błagam, nie zabijaj mnie! Nie mam zamiaru cię skrzywdzić! — bronił się, jego wzrok stał się płaczliwy. — Uratowałeś mnie, kiedy ja nie mogłem się wydostać! Błagam, nie krzywdź mnie, ja nie piję ludzkiej krwi, tylko zwierzęcą! 

  Karol nie schował miecza, tylko lekko przybliżył miecz do przodu, przez co wampir musiał się o krok cofnąć. 

— Nie zmanipulujesz mnie. Jakim prawem śmiałeś przekroczyć granicę? Ta część lasu należy do Doliny Słońca, a ty wtargnąłeś na mój teren! — warknął. — Jeżeli ci życie miłe, to wracaj tam, skąd przybyłeś; bo inaczej nic z ciebie nie zostanie. 

  Po tych słowach schował miecz do pochwy i gdy miał wskoczyć na grzbiet Lungi, wampir przemówił. 

—... Nie mam po co tam wracać. Wygnano mnie. 

  Szatyn zatrzymał się. Odwrócił się do tyłu i spojrzał na niego obojętnym wzrokiem. 

— Za co? 

  Blondyn uniósł głowę; okazało się, że poleciały mu łzy, ale nie wygląda jakby miał płakać. 

— Za to, że niby jestem po stronie śmiertelników. Wygnano mnie za szykanowanie wampirów... Choć to wcale nie jest prawdą! — krzyknął. 

  Karol uniósł z wrażenia brew do góry. Z jednej strony było mu szkoda tego chłopaka, ale z drugiej strony mu nie ufał: W końcu wampiry są podstępnymi krętaczami i urodzonymi manipulantami. Lecz nie wiedział, czy mógł Huberta zaliczać do tych dwóch negatywnych cech; nie wygląda on na złego, wręcz przeciwnie, wygląda jak anioł! 

  Tyle, że pozory mogą mylić. 

  Karol westchnął i pogładził Lungę po grzbiecie. 

— Eh, dobra: Powiedzmy, że ci wierzę — mruknął. — Wybieram się na wschód. Jeśli chcesz, chodź ze mną, ALE masz zachować ode mnie odległość przynajmniej na trzy metry, zrozumiano? 

 Hubert natychmiast się ożywił. Najchętniej uściskałby Karola, ale wiedząc, że ten mu nie ufa, postawił sobie blokadę; nie może i koniec, bo zostanie z niego popiół. 

  Razem ruszyli na wschód... W odległości trzech metrów od siebie. 

°°°
✔- poprawione

Słów : 960

°°°





Dolina Wiatru i Słońca ×DxD×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz