Gorycz. Zawiść do samej siebie. Wyrzuty ją pożerają od środka jak sępy...
₪₪₪
Minęło kilka miesięcy od śmierci Karola. Życie powróciło do normy, lecz został on w pamięci wampirów i ludzi, a w sercach Huberta i Mileny. To dzięki chłopcom nastał pokój, a ceną było życie jednego z nich.
W Dolinie Słonca pogoda dopisywała pomimo chłodnego wiatru wczesnej wiosny; długa trawa kołysząca się na wietrze i cichy świst przemieszczający się pomiędzy źdźbłami dawała ukojenie, tak samo jak szelest liści na drzewach. Wszędzie było pełno kolorowych motyli, ptaków i innych małych zwierząt podążających wzdłuż nurtu rzeczki.Przed wejściem do doliny siedzieli nad brzegiem rzeki Milena i Hubert. Rozmawiali ze sobą pomimo że nie mieli żadnych tematów; po prsotu rozmawiali o głupotach i o tym co chcą zrobić w najbliższym czasie. Obok chłopaka leżały jego dwa wilki, których dwa duże łby spoczywały na jego udach.
-- Milena? -- odezwał się po kwadransowej ciszy. Dziewczyna spojrzała na przyjaciela pytająco. -- Co zamierzasz zrobić?
-- W sensie?
-- ...No, po śmierci twojego brata.
Chwila ciszy. Milena westchnęła ciężko.
-- To raczej ja ciebie powinnam o to spytać. Ja jeszcze mieszkam z tatą, ale wkrótce zamierzam zostać rycerką Doliny Słońca jak Karol -- uśmiechnęła się smutno.
-- Jesteś ambitna jak on. Pomimo, że znaliśmy się zaledwie tydzień, to zdążyliśmy się dobrze poznać; a co do tego co ja mam zamiar zrobić... Sam nie wiem -- wzruszył ramionami.
Dziewczyna podciągnęła nogi do klatki piersiowej i je objęła rękami, a podbródek oparła na kolanach. Wpatrywała się w kijanki pływające w rzece i żaby, które siedziały na kamieniach i rechotały, po czym wskakiwały z pluskiem do wody.
-- Nie wracasz do Doliny Wiatru? -- spytała w końcu.
-- Pogodziłem się z moją matką, ale nie wrócę tam. Tu też nie zostanę, więc wyruszę w szeroki świat. I tak nie mam konkretnego celu -- pogłaskał Abla za uchem, który wywiesił jęzor i pomachał ogonem. -- Mam jeszcze Abla i Saphira.
Milena się uśmiechnęła lekko, pogłaskała Saphira.
-- Jesteście jak rodzeństwo.
-- Tak, można tak to ująć -- zaśmiał się lekko.
Usłyszeli za sobą kroki. Oboje obrócili się do tyłu i ujrzeli Ivo zmierzającego w ich stronę z jakimś pakunkiem w rękach.
-- Wszędzie was szukam. Hubert, Wyrocznia się chce z tobą widzieć.
-- Ze mną? Po co?
-- Po prostu idź.
Chłopak nie dopytując już o szczegóły, poszedł do wioski. Przechodził obok rynku, małej szkoły, aż w końcu dotarł pod dom Wyroczni. Wspiął się na górę i zapukał do drzwi.
Po paru chwilach otworzyła mu właściwa osoba.
-- Wzywałaś mnie?
-- Tak, wejdź chłopcze -- usunęła się na bok by go wpuścić do środka.
Blondyn wszedł do wnętrza domu i usiadł przy stole. Babinka krzątała się szukając czegoś, coś tam jeszcze mamrotała pod nosem, aż w końcu znalazła to, czego szukała; podeszła kulawo do stołu i usiadła przy nim.
-- Chciałam się zapytać jak się trzymasz. Długo żeśmy się nie widzieli.
-- Wiem -- odparował. -- Jakoś leci, trzeba iść dalej.
-- A co masz zamiar zrobić dalej?
-- Nie wiem. Ale na pewno nie wrócę do Doliny Wiatru. Może kiedyś, ale na pewno nie teraz -- strzelił palcami. -- A tutaj też nie zostanę.
-- Rozumiem -- wyciągnęła z kieszeni naszyjnik Karola, który jej go dał tamtego dnia. Wsadziła go do ręki chłopaka i zgięła na przedmiocie jego palce. -- Karol chciał, bym ci go dała; powiedział, że przynosi szczęście i dobre wspomnienia.
Hubert spojrzał na obwiązany sznurkiem kamień szlachetny z mieszanymi uczuciami. Wie, że to ostatnia rzecz jaka mu pozostała po ukochanym, więc obwiązał go sobie na szyi i uśmiechnął się lekko.
-- Będę go miał cały czas przy sobie, żeby Karol mnie nie opuścił.
Wyrocznia uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu.
-- Będzie dobrze, wszystko się ułoży.
Rozmawiali tak do wieczora, aż w końcu Hubert musiał już opuścić dolinę. Kierował się właśnie w stronę głównej bramy z wilkami, które kroczyły przy nim.
-- Hubert.
-- Tak, Abel? -- spojrzał na wilka po swojej lewej stronie.
-- Dokąd będziemy szli?
-- Hmm... Daleko, w podróż -- uśmiechnął się łagodnie, a wilk przekręcił łeb w bok nie rozumiejąc jego zamiaru.
-- Jak to: W podróż?
-- Nie wracamy do domu. Znajdziemy nowy, lepszy, gdzie zaakceptują nas takimi, jacy jesteśmy -- pogłaskał ich za uchem.
-- Czy to ma w ogóle sens? -- odezwał się Saphir.
Blondyn lekko się zaśmiał, usiadł mu na grzbiecie.
-- Każdy cel ma swój sens, Saphir. Idźmy po prostu przed siebie.
ΩΩΩ
Zbliżamy się do epilogu, kochani 🌺✨
CZYTASZ
Dolina Wiatru i Słońca ×DxD×
FantasyDolina Słońca: Dobra kraina, w której pokojowo żyją ze sobą śmiertelnicy, nie martwiąc się o to, czy demony osłabione walkami sprzed kilkudziesięciu lat są w stanie zaatakować. Mieszka tam książę o imieniu Karol, który pełni rolę "rycerza" broniąc s...