Rozdział 5 "Dzisiaj było miło"

426 27 98
                                    

(Perspektywa Clementine)

(15 listopada 2018)

Uwielbiałam treningi. Granie w siatkówkę, naprawdę jest dla mnie czymś ważnym. Czymś co sprawia, że czuje się tak jakbym robiła to po co zostałam stworzona.

Cieszy mnie to, że w tej drużynie gra także Brody. Bardzo ją lubię i wydaje mi się, że ona mnie także. Mimo, że czasami wydaje się zbyt wścibska, to i tak myślę, że jest świetną dziewczyną. Mogę nawet stwierdzić, że zaczynamy się zaprzyjaźniać.

Jedynie osobą, której tak niezbyt polubiłam w ich grupie jest... Minerva. Wydaje mi się, że jest strasznie fałszywa. Jednak muszę ją znosić, przynajmniej dlatego, że jest dziewczyną Violet.

-Dobra dziewczyny, na dzisiaj koniec!

Głos pana Javiera wyrwał mnie z zamyślenia. Dostrzegłam jak wszystkie dziewczyny zaczynają schodzić z boiska i iść w stronę szatni.

-Brody i Clem, mogłybyście proszę odnieść piłki z dzisiejszego treningu do schowka?- zapytał pan Garciá

-Oczywiście, trenerze!- zgodziłam się, po czym razem z Brody zaczęłyśmy zbierać piłki

Sala była dość duża a nas także nie jest mało, więc musiałyśmy się trochę nachodzić. Jednak po paru minutach praca była skończona. Razem z Brody znajdowałyśmy się w schowku, gdzie odniosłyśmy ostatnie piłki.

-Jestem padnięta.- odparła Brody głośno wzdychając

- Nie przesadzaj, dzisiaj nie było, aż tak źle.- rzekłam - Musimy ćwiczyć, przecież za tydzień mamy pierwszy mecz.

-No wiem, ale nie zmienia to faktu, że strasznie z tym dużo zachodu.- kontynuowała

-Wiesz przecież, że to nie jest obowiązkowe.- odparłam

-Wiem, ale punkty za bycie w drużynie przydadzą się na studia.- odpowiedziała dziewczyna z cwanym uśmieszkiem

-No pewnie.- mówiąc to przewróciłam oczami i się delikatnie się uśmiechnęłam

-Dobra, chodźmy już. Jedyne o czym teraz marzę, to by wyjechać stąd najdalej jak to tylko możliwe. - mówiła rozmarzona Brody - Clem, jeśli miałabyś gdzieś teraz pojechać, to gdzie byś się udała?

-Myślę, że na plażę.- odpowiedziałam uśmiechając się - Byłam tam gdy byłam mała i naprawdę chciałabym znowu się tam udać. Uwielbiam pływanie

- To byłoby jak marzenie.- odparła dziewczyna - Możesz spędzić cały dzień w świetle słońca!

-No i umrzeć na raka skóry! Fajna zabawa!

Kiedy tylko usłyszałyśmy te słowa, od razu wiedziałyśmy kto je powiedział. Zwróciliśmy wzrok w kierunku wejścia i dostrzegłyśmy tak Violet. Blondwłosa stała tam oparta o framugę drzwi.

-Miło cię widzieć, Vi.- powiedziała zadziornie Brody - Wiesz, wolę umrzeć na raka skóry, niż na przykład podczas apokalipsy zombie.

-Pewnie.- odpowiedziała Vi przewracając oczami - Byłyśmy umówione, zapomniałyście? Miałyśmy wrócić razem do domu po zajęciach.

-Myślałam, że wrócisz z Minnie.- rzekłam

-Jest zajęta. Musi odebrać młodszego brata.- wyjaśniła - Idziemy już?

-Nadal dziwię się, że chodzisz na zajęcia śpiewu.- dogryzała jej Brody - Kto by pomyślał, że masz talent.

-W odróżnieniu od ciebie widocznie jakiś mam.- odparła Vi

Jesteś moim powodem | TWDG AU | CLOUIS FF | 1 CZĘŚĆ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz