Rozdział 12 "Wielka pomyłka"

250 18 134
                                    

(Perspektywa Clementine)

(13 stycznia 2019)

Zaczynałam już powoli się denerwować. Mecz dawno się rozpoczął i powinnam się skupić jedynie na grze. Zupełnie nie myślałam jednak o tym. Mój wzrok, ciągle kierował się w stronę widowni. Widziałam tam wszystkich naszych znajomych, którzy kibicowali nam. Był tam praktycznie każdy, no... z jednym wyjątkiem.

Pierwsza połowa meczu, skończyła się i nastąpiła przerwa. Słabo nam idzie, przegrywamy trzema punktami. Wiem, że powinnam się skupić i bardziej starać, ale zwyczajnie nie potrafię. Ciągle chodzi mi po głowie jedno pytanie. Gdzie podział się Louis? Zastanawiałam się nad tym, co spowodowało jego nieobecność. Może stało się coś poważnego? Mam nadzieję, że nie. Chociaż z drugiej strony, świadczyłoby to o tym, że olał moją prośbę. Dzień po tym, jak ja byłam wsparciem dla niego w bardzo ważnym dla niego dniu.

- Clementine, czy coś się stało? - zapytał nasz trener, gdy usiadłam na ławce

- Nie, trenerze. Mam chyba zły dzień. - odrzekłam, spoglądając na mężczyznę

- Cóż, miejmy nadzieję, że druga połowa będzie lepsza. - rzekł, po czym odszedł w stronę reszty drużyny

- Clem, co jest? Wydajesz się strasznie zamyślona. - powiedziała Brody, siadając przy mnie na ławce

- Nie mogę się skupić, Brody. Louis miał też dzisiaj przyjechać, ale nadal go tutaj nie ma. - wyjaśniłam - Boje się, że mogło mu się coś stać.

- Może do niego zadzwonisz? - zaproponowała rudowłosa

- Dzwoniłam tuż przed meczem, ale nie odbierał. - odparłam

Brody wydawała się być przejęta tym, że jest mi przykro. Dziwnie się czułam z myślą, że moje roztargnienie jest, aż tak widoczne. Nie chciałam być też powodem naszej przegranej. Przecież tak ciężko razem pracowałyśmy.

Mina dziewczyny wskazywała, że się nad czymś intensywnie zastanawiała.

- Przerwa będzie trwała jeszcze chwilę. Możemy pójść i zapytać Marlona o to, czy wie, gdzie podział się Louis. - powiedziała, kładąc przy tym dłoń na moim ramieniu

- No okej. - zgodziłam się, po czym wstałam z ławki

Wraz z Brody, udałyśmy się w stronę trybun, gdzie znajdowali się nasi znajomi. Byli tam James, Violet, Aasim, Omar, Minnie, Sophie oraz Mitch. Ku mojemu zdziwieniu, Marlona także nie mogłam nigdzie dostrzec. Gdy spojrzałam na Brody, dostrzegłam, że ona także wydaje się być co najmniej zaskoczona nieobecnością swojego chłopaka.

- Nie rozumiem, przecież rozmawiałam z nim przed meczem. - rzekła skołowana dziewczyna

Nic więcej nie mówiąc, Brody podeszła do najbliżej siedzącego Mitcha. Podążyłam jej śladem i po chwili, znalazłyśmy się przy chłopaku, który wydał się być zaskoczony naszym widokiem.

- A wy co tutaj robicie? - zapytał Mitch, spoglądając na nas - Lepiej obmyślajcie nową strategię. Cienko widzę ten mecz.

- Przymknij się, chociaż raz w swoim życiu, Mitch. - odparła Brody, przewracając przy tym oczami

- Miło słyszeć takie coś. - rzekł chłopak, jednak było po nim widać, że niezbyt ruszyły go słowa rudowłosej - O co chodzi?

- Widziałeś może gdzieś Marlona? - zapytała Brody - Chciałam zapytać się go, czy wie, gdzie podziewa się Louis. Jednak teraz widzę, że i on gdzieś przepadł.

- W sumie, to się minęliście. Marlon był tu jeszcze chwilę temu. Ktoś do niego zadzwonił i niewiele mówiąc, stwierdził, że musi gdzieś pojechać. - wyjaśnił ciemnowłosy - Powiedział mi jedynie, że Louis do niego zadzwonił, żeby ten przyjechał, ponieważ podobno wisi mu przysługę, czy coś takiego. Nie wiem dokładnie o co chodziło. Jednak znając ich, to pewnie znowu wymyślili coś głupiego.

Jesteś moim powodem | TWDG AU | CLOUIS FF | 1 CZĘŚĆ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz