Rozdział 14 "Odnalazłam mój powód" END

228 17 106
                                    

(Perspektywa Clementine)

(Parę dni później)

Minęło już parę dni od tego ostatniego, feralnego meczu. Nadal lekko przeżywam to, jak podczas niego grałam. Nie mogę sobie wybaczyć, że moje rozkojarzenie, prawie doprowadziło nas do przegranej. Prawdę mówiąc, nikt nic mi o tym nie mówił, ale ja sama czuję, że ich zawiodłam. Nie powinnam podczas gry myśleć o moich prywatnych sprawach. Najlepiej będzie, gdy w ogóle zapomnę o moich uczuciach do Louisa. On i tak nie czuję do mnie tego, co ja do niego. Przeprosił mnie za swoje ostatnie zachowanie. Jednak to i tak nic nie zmienia. Jeśli zależałoby mu na mnie w ten szczególny sposób. Nigdy nie zapomniałby o złożonej mi obietnicy i nawet jeśli nie mógłby jej dotrzymać, to by mnie o tym powiadomił. Nie zapomniałby. Muszę pogodzić się z myślą, że dla niego będę jedynie przyjaciółką. Nikim więcej.

Starałam nie zadręczać się dzisiaj tymi myślami. W końcu, gramy dziś kolejny mecz, a ja naprawdę nie chce pozwolić sobie ponownie na taki błąd jak ostatnio.

Ćwiczę od rana, by wypaść podczas gry jak najlepiej. Rano dostałam wiadomość od Brody, w której pisała, żebym nie martwiła się dzisiejszym meczem i tak jak zwykle pomyślała o tym, jak o rozgrywce z dobrymi znajomymi. Zaraz po niej, doszły do mnie również wiadomości od Violet, Ruby, oraz Marlona, Aasima i Mitcha, że również pojawią się podczas meczu, by nas wesprzeć. To bardzo miłe z ich strony i mam nadzieję, że dzięki temu, wszystko się jakoś ułoży.

Niestety, nie dostałam już żadnej wiadomości od Louisa. Jako ostatnie napisał do mnie przeprosiny. Nie odpisałam mu na to, bo w sumie sama nie wiedziałam co. Nie twierdzę jednak, że przez ten ostatni tydzień, tęskniłam za nim. Brakowało mi naszego wspólnego grania na pianinie, komponowania, wychodzenia razem do jakiejś kawiarni. Nawet tego, jak z zaskoczenia robił mi zdjęcia swoim aparatem. Nigdy nie chciał ich usuwać. Zawsze uważał, że lubi zachowywać ważne dla niego momenty na fotografii.

- Już dość długo ćwiczysz, słonko. - odezwał się nagle Lee, stając przy drzwiach prowadzących do ogrodu

Zerknęłam na niego, po czym przestałam trenować i złapałam piłkę w dłonie. Mężczyzna uśmiechał się do mnie serdecznie. Ja jednak widziałam w jego spojrzeniu troskę. Widział, że byłam ostatnio trochę przygnębiona, więc to pewnie dlatego. Nie chciałam go martwić. Zwyczajnie, czasami jest trudno udawać, że wszystko układa się jak powinno, gdy tak naprawdę, jest kompletnie na odwrót.

- Ćwiczysz od samego rana, może zachowasz jednak trochę energii, na mecz. - dodał, krzyżując przy tym ręce

- Wiem, ale po prostu nie chcę dzisiaj nikogo zawieść. - odpowiedziałam, drapiąc się po karku - Chce dzisiaj dać z siebie wszystko.

- I tak właśnie będzie, Clem. - stwierdził Lee - Teraz powinnaś jednak spróbować się trochę odstresować. Chodź do domu, zrobiłem naleśniki, twoje ulubione.

- Głupio będzie pozwolić na to, żeby się zmarnowały. - powiedziałam, delikatnie się przy tym uśmiechając

- Dokładnie tak. - dodał mężczyzna, gdy odkładałam piłkę na ziemię

Podeszłam do domu i stanęłam przy nim. Lee uśmiechnął się do mnie, co ja odwzajemniłam. Położył dłoń na moim ramieniu, po czym lekko popchnął mnie w stronę kuchni, gdzie czekało na mnie przepyszne śniadanie...


(Perspektywa Louisa)

(...)

Ostatnie dni, spędziłem głównie na pisaniu piosenki, którą chcę podarować Clem. Nie mogę myśleć o niczym innym. Myśl, że przez ten jeden, głupi błąd, mogę ją stracić, dobija mnie. Nie chcę tak łatwo dopuścić do tego, że ktoś tak ważny dla mnie jak ona, z taką łatwością zniknie z mojego życia. Nie wiem jak inaczej mógłbym ją jeszcze przeprosić. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to zrobienie czegoś, co sprawiło, że zbliżyliśmy się do siebie. Czyli stworzenie piosenki.

Jesteś moim powodem | TWDG AU | CLOUIS FF | 1 CZĘŚĆ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz