Zaczęłyśmy się całować. Brzuch robił fikołki o tysiąc stopni na sekundę. Jej chyba też bo bicie serca mi o tym mówiło.
Już miałyśmy się pozbywać koszulek gdy nagle zadzwonił telefon. Mój.Spojrzałyśmy na siebie nieprzytomne.
-Psychiatra. Halo?- spytałam po odebraniu.- Rozumiem, dziękuje.
Rozłączyłam się.
-Mamy cały dzień do siedemnastej.
-Szkoła.
-Sprawdizan z matmy.
-Chce zaliczyć dziś...- powiedziała Malia.
-Jest druga ranooo...- jęcze.
Ta przygryza swoją wargę...
Pov. Malia
Przygryzlam swoją wargę. Po czym znowu ją pocałowałam. Oddała pocałunek od razu. Przekazałam w nim wszystkie swoje emocje po czym wylądowałyśmy na łóżku. Ja nad nią. Zrobiłyśmy sobie kilka malinek.
Zdjęłam jej koszulkę a po chwili ona pozbyła się mojej bluzy. Potem koszulki. Robiłam jej malinki na całym brzuchu, Leslie nie pozostawała mi dłużna. Przy spodniach spojrzlam w jej oczy prosząc o pozwolenie. Bez chwili zastanowienia. Zgodzila się. Ja też.Po chwili byłyśmy w samej bieliźnie. Lesie pocałowała moje prawe udo, przygryzła płatek ucha, pocałowała w usta i zrobiła malinkę na szyi. Jękłam cicho w jej usta.
Mówię wam. Uśmiechnęła się.Pov. Leslie
Po kilku chwilach z nowu byłam pod dziewczyną co mi odpowiadało. Zrobiła mi kilka pocałunków na brzuchu po czym pocałowała moje uda. Bardzo blisko...koleżanki na dole. Jękłam i wygięłam się w łuk.
Kilka chwil później byłyśmy bez bielizny.
-Cytując Qbik "Taka dama": prowokujesz ciałem, gdy leżysz całkiem naga...
Zasmiałyśmy się lekko chociaż obydwie wiedziałyśmy, że to prawda.
Pov. Malia
Jękłam widząc te boskie ciało. Oparłam ręce między jej głową i pocałowałam.
I w tym momencie zadzownił telefon. Tym razem mój.
Jękłyśmy po czym odebrałam.-Hayden? Jak to? Nie! Nie może! Nie ma ciała!
Rozłączyłam się.
-Scott chce zabić twojego ojca.
Pov. Leslie
Jeszcze nigdy nie byłam tak wsciekła.
Po kilku minutach obie byłyśmy w aucie, a to Mals prowadziła bo ja nie wiedziałam gdzie skręcić. Po kilku minutach byłyśmy na miejscu.
-Leslie!- powiedizała dziewczyna.- Coś przeraża wszystkich. Możemy nie wiedzieć co robimy.
-Rozumiem.
Po kilku następnych minutach byłyśmy na jakieś łące w lesie.
Scott stał naprzeciw mojego ojca. Cos mi mówiło, że mam nie dać mu zginąć. Za Scottem natomiast pojawił się mój "umarły ojczym". Zaryczalam jak tylko umiałam. Rzuciłam się na ojczyma, powalając jednocześnie McFalla. Ogłuszyłam mężczyznę po czym powiedizałam Alfie.-Scott!!!- a raczej wrzasnęłam jak opętana.
Minęła chwila zanim chłopak się opamiętał.
-Co jest? Czemu tu jesteś? I czemu on żyje?
-Scott już dobrze. To mój ojciec, mój ojczym stał za tobą z tojadem. Tato. Mama nie żyje.
W tym momencie to do mnie dotarło. Już nic nie będzie takie samo. Scott dał rękę na moje kolano dodając mi otuchy, Malia i Garett mnie przytulili.

CZYTASZ
Daughter of Garett Douglas
Fanfiction(EDIT) W szkole pojawia się nowa dziewczyna, nauczycielem fizyki zostaje Garett Douglas. Stado Scotta żyje w pewności że Garett nie żyje, pojawia się Anuk-Ite. Kim jest nowa dziewczyna i co będzie znaczyła dla stada Scotta? Jakie ma moce? #2scottmc...