R.2

465 22 1
                                    


Po skończonych lekcjach przyszedł czas na wf. Ulubiona lekcja. Nie wiem jak ale udało mi się podsłuchać kawałek rozmowy.

-Jak to nie został zabrany! Widziałam jak ONI go zabierają!-. Ryknęła jakaś dziewczyna.-On powoduje zbyt wielkie zagrożenie. Trzeba się go pozbyć!

-On ma ponad siedemdziesiąt lat Malia!

I w tym momencie weszłam do szatni damskiej jak gdyby nigdy nic.

-A wam się szatnia nie pomyliła?- mówię do chłopaków.-Wasza jest...-teatralnie poszłam sprawdzić- ...obok.

Mówię dobitnie. Oni wychodzą a ja zdejmując koszulkę musiałam odwrócić się twarzą do ściany żeby się uspokoić. O czym oni mówią? I czemu czuje las od jednej z nich?
Jestem löwenmench, ale nie zwykłą. Jestem trybrydą. Potrafię jeszcze zmieniać się w czarną panterę.

To mój dar. Ale i przekleństwo. Chyba zauważyły bliznę na moich plecach. Po mojej kuzynce wilkołaczce alfa Katherine. Ale już nie żyje. Zabiłam ją w napadzie gniewu.
Ale wracając. Szybko ubrałam koszulkę i wychodząc z szatni napotkałam spojrzenie rudej.

-Co.- mówię sucho i opieram się o framugę.

-Nie nnic, dzisiaj siatka.

Zrobiłam zeza i wyszłam. Poszłam na boisko i stanęłam w szeregu. Ale coś mi nie pasowało. Aaaaa to ten sam kolo co od fizy. To nie jest źle.

-Zapewne wiecie, że dziś będzie siatka?

Klasa kiwa głową twierdząco.

-Chłopaki trzydzieści kółek i biegacie a dziewczyny rozgrzewka i gracie.

Ruda i "lasek" spojrzały po sobie przerażone. Po chwili wpadła jakas skośnooka.

-Pani Yukimura za spóźnienie dziesięć kółek.- mówi siada i wpisuje coś w dziennik by po chwili podciągać się na drążku.

Po wf

Przebrałam się i wymigrowałam z szatni jak najszybciej. Ale pech chciał że jakaś dziewczyna mnie goniła.

-Ppoczekaj!- powiedziała zdyszana.

Postanowiłam się zlitować.

-Co.- przystaje i czekam aż mnie dogoni.

-Organizuje dziś im...imprezę i może byś wpadła?

-Nie lubię imprez.

-Taka z moją paczka przyjaciół.

-Jak widać w niej nie jestem.- banan na buzi.- i dobrze mi z tym.

Ta chyba się zamyśliła.

-Podaj chociaż imię i adres bym mogła cię nawiedzać.

Przyznam po raz pierwszy uśmiechnęłam się przy obcej osobie.
Westchnęłam i podałam jej adres. Czułam, że jeśli tego nie zrobię, będę nękana.

 Czułam, że jeśli tego nie zrobię, będę nękana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po wymianie numerów poszłam do domu. Po chwili dostałam smsa:

-Przyjadę po ciebie o 19.15 kochana, tylko błagam ubierz się jakoś.

Zaśmiałam się cicho i odpisałam:

-Yyyy...OKE😂

Imprezo nadchodzę.

Time skip

Weszłam do domu i poszłam szybko odrobić lekcje. To "szybko" zeszło mi do 18.50. Trzy godziny! Ale przynajmniej fizykę zaczynam rozumieć.
Ktoś zapukał. Do domu.
Mama otworzyła.
Było słychać szybka rozmowę dwóch kobiet. Po chwili mama weszła do pokoju.

-Kochana ja idę na kawę z Lucy.

-Łoke ja o 19.15 wychodzę, koleżanka i idziemy na imprezę. Będzie... Około 10 osób.

Wyszła z pokoju i po chwili usłyszałam zamykanie drzwi. Po dwóch minutach klakson. Zeszłam na doł.

Daughter of Garett DouglasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz