R.12

98 4 0
                                    

-Tak, to...Theo

Po kolejnych kilku godzinach poszukiwań stwierdziłam, że muszę coś zjeść.
Dowiedzieliśmy się, że ten idiota ukrywa się w jakimś domku w środku lasu, a las był tak wielki, że po trzech godzinach nie przeszliśmy raptem jednej trzeciej.

Usiadłam na kamieniu popsikałam się psik psikiem na komary i podałam Lydii. (Chodziliśmy w parach po tym lesie, w razie gdyby coś się miało komuś stać...).

-Chcesz kanapkę?- spytała ruda w którymś momencie. Jakby...nie zarejestrowałam nawet tego...

-Kobieto! Ratujesz mi życie!- wzięłam od niej bułkę z pomidorem szynką serem i szczepiorkiem.- Zostań moim kucharzem!

-Zależy, ile płacisz...- zaśmiała się, a ja po niej.

Wzięłam jakiś piąty kęs i zobaczyłam jaskinie...

-Um...Lydia?- zerknęłam w stronę ciemniejszego punktu.

-Zanim wezwiemy gwardię narodową i Stiles'a zróbmy mały obchód.

-Jesli kłopoty będą nas zbyt przerastać- wiejemy.

-Zgoda.

Wzięłam dwie latarki. Jedną podałam dziewczynie, drugą jednak miałam ja, gdyby mój wzrok zawiódł.

Po kwadransie doszłyśmy do końca korytarza. No nie zgadniecie. Był tam sprzęt szkolny. I coś jeszcze.

-To nie może być...- powiedizałam szeptem.

-Tak Lesie. To jest to co widać.

* * *

-JA DZIĘKUJĘ!- warknął już rozjuszony Derek.- Zabije gnoja!

-Mam ci przypomnieć czemu miałeś niebieskie oczy?- syknęłam w jego stronę, na co się zamknął.

Ogólnie to znalezisko przerosło nas wszystkich. Czekaliśmy jeszcze na Peter'a i mogliśmy zaczynać. Znaczy Lydia i ja mamy 98% pewności ale no...

-Co macie?- zapytał zadowolony... On coś knuje.

-Otóż chodź i zobacz.

Zeszliśmy do jaskini i pokazaliśmy mu...to co tam było. I drugie znalezisko też.

-Jesteście pewne?- zapytał po krótkiej rozmowie.- Bo to nie wygląda mi na małego huskiego...raczej na Bliźniacze Cerbery.

-Co się stanie jeśli wyjdą z lodu?

-Będzie tak dużo Piekielnych Psów jak szarańczy w Afryce.

Uwierzcie, w tej chwili wyglądałam gorzej niż "rybka". Znaczy otwierałam i zamykałam buzię ale podejrzewam, że ryby nie mają oczu jak 10 dolców...

-Ayayayayay dziam dziam...- podumowałam krótko.

-Po prostu to zniszczmy.- mruknął Liam. Całkiem niezły plan, jeśli nie z martwych wstaną.

-Jak z martwych wstaną to sam będziesz je zabijał.- syknęłam po czym podłożyłam ładunki wybuchowe.






Wyszliśmy z jaskini i odeszliśmy na odpowiednią odległość. Wzięłam ukryty przed resztą detonator do ręki i nacisnęłam odpowiednią sekwencję...po czym wcisnęłam czerwony guzik.

I tyle było z jaskini.

HUK

Dalej? Dalej było no cóż. Otóż dalej była zawiecha umysłu bo nic nie słyszeliśmy przez dobre pół minuty.

-DOBRA SPADAMY!- powiedział ktoś i rozbiegliśmy się w różnych kierunkach.

Daughter of Garett DouglasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz