12

131 10 0
                                    

Jakieś dwa dni temu Hunk znalazł na statku kuchnię. Dzięki niej mógł się rozwijać i dopracowywać swoje powołanie. Musiał wypróbować wszystkie składniki kosmiczne. Może uda mu się z nich zrobić nieziemskie burito? Ślinka zaczęła aż mu cieknąć na myśl o nieskończonych możliwościach łączenia smaków. W jednej z szafek znajdowało się pudełko z jakby dziwnymi kształtami płatków śniadaniowych. Do tego podobny owoc do mango i wiśni tylko, że białe.

Ugryzł, sprawdzając czy są dobre. Jego zmysły zaczęły wariować. Nigdy takiego coś w życiu nie jadł. A gdyby tak wymieszać wszystkie rzeczy razem? Powstałaby bomba smakowa. To była myśl. Przygotował miskę. Wsypał do naczynia płatki, a potem na drobno pokrojone owoce. Wziął łyżkę i spróbował. Było to przepyszne! Dał trochę do spróbowania Pink. Najbardziej jej zasmakowała wiśnia. Zrobił więcej dla reszty.

Powtórzył te same czynności co wcześniej. Po paru chwilach wszystko było gotowe. Postawił kolacje na stole. Ale zrobi im smakową niespodziankę! Podszedł do komunikatora i zawołał wszystkich, by zeszli na kolacje. Pierwszy był Lance.

- W końcu! Umierałem z głodu.

Usiadł na środku niczym król. Potem przyszedł Shiro z Keithem, który miał kamienną twarz. Jakby był wyprany z wszelakich uczuć. Może jego jedzonko choć trochę go rozweseli. Na końcu przyszła ostatnia grupa Pidge, Allura i Coran przepuszczając białowłosą. Zachowywał się jak dżentelmen.

- Przed wami moje popisowe danie dnia! Płatki z kosmicznymi owocami.

- Emm... Hunk. Badziewna nazwa - rzekł beznamiętnie McClain.

Miał ochotę się teraz rozpłakać. Hybryda dziwnie popatrzył się na miskę przed sobą. Zatkał nos. Nie pasował mu zapach? Reszta bez problemu się delektowała. Gdy Kogane zobaczył, że inni normalnie jedzą, wziął wdech i spróbował. Widać dla niego zapach był zły, a smak dobry. Hunk nie zwracał na niego już uwagi. Zaczął jeść. Będzie to chyba jego słynny specjał.

- Jesteś świetnym kucharzem, Hunk.

- Cała przyjemność po mojej stronie, księżniczko - ukłonił się jej. Zachichotała.

Gdy wszyscy już zjedli, udali się do swoich przydzielonych pokoi. Czuli się dziwnie po kolacji. Każdego z nich zaczęła boleć głowa. Pink też to zjadła, ale u niej nie wystąpił żaden ból. Najgorzej czuł się Lance. Zrobił się cały zielony na twarzy. Szybko pobiegł do łazienki wyrzygać swoje wnętrzności. Po załatwieniu swoich potrzeb, położył się na swoim łóżku bez maseczki odmładzającej. Jutro miał zamiar ją nałożyć. Kiedy wszyscy zasnęli,rozpoczęły się dziać dziwne rzeczy.

_xXx_

Obecnych na statku obudziły krzyki Kubańczyka. Zakładał swoją maseczkę na twarz, a tu w lustrze widzie nie swoje odbicie. Wyglądał jak Coran. Drużyna Voltrona pobiegła do jego pokoju. Nie wiedzieli jednak co ich tam czekało. Gdy wszyscy się znajdowali w tym pomieszczeniu, zobaczył swoje ciało. Podszedł do niego i zaczął go szarpać.

- Oddawaj moje ciało! - krzyknął do Allury.

- O co ci chodzi? Jestem w swoim... - spojrzała się na osobę znajdującą się za Lancem.

- Co się dzieje? Czemu jesteś w moim ciele? I dlaczego mam takie krótki włosy?

- Widać nikt z nas nie wie jak to się stało? - rudy wąsik miał ciało księżniczki. Dotykał go w różnych miejscach. Dotknął piersi i zaczął się nimi bawić i miętolić - Przynajmniej głosy nam pozostały. Muszę przyznać, że są bardzo miękkie i sprężyste.

- Coran!

- Szkoda, że ja nie mogłem trafić jej ciała... -  szatyn przez przypadek powiedział to na głos. Wszyscy się na niego popatrzyli, a białowłosa wydłubiła oczy. Potem spojrzeli na swoje prawdziwe ciała.

Gwiazdy Wokół Nas // Voltron ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz