~☆~Rozdział XIII~☆~

311 16 8
                                    

-Entowie się nie przejmowali wojnami ludzi i Czarodziejów przez bardzo długie lata- zaczął mówić dzewiec- ale teraz ma się zdarzyć coś, co się nie zdarzało od wieków- w tym momencie weszliśmy na małą,leśną polanę- "Więc" entów.

-A co to?- zapytał Mary.

-Zebranie- odpowiedział drzewiec.

-Co się zbiera?- zadał kolejne pytanie hobbit i w tym momencie zaczęli z pomiędzy drzew wychodzić pozostali entowie.

-Buk... dąb... kasztan... jesion...- zaczął wymieniać ich nazwy- dobrze. Dobrze. Przybyli tłumnie. Musimy uradzić, czy entowie przystąpią do wojny- powiedział drzewiec, po czym nas odłożył na ziemię.

Stałam chwilę przypatrując się rozmawiającym strażnikom lasów. Po nidługiej chwili poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam głowę i ujrzałam twarz Boromira.

-Choć usiąść. Możliwe, że zajmie im to dużo więcej czasu- powiedział. Pokiwałam powoli głową i usiedliśmy pod jednym z drzew po czym położyłam głowę na ramieniu mężczyzny, wsłuchując się w dźwięki lasu.

Po jakimś czasie nastał wieczór. Prawie oddałam się snu gdyby nie głos Maryego.

-Minęło parę godzin- powiedział z wyczuwalną w głosie irytacją chodząc jednocześnie w kółko.

- Coś już na pewno postanowili- odezwał się Pippin po czym wstał i podszedł do swojego przyjaciela

-Postanowili?- zaczął mówic drzewic- Nie... Dopiero co skończyliśmy mówić sobie "Dzień dobry".

-Ale już zapadła noc!- powiedziałam- Nie ciągnijcie tego w nieskończoność!

-Nie bądź pochopna- odparł ent.

-Jest coraz mniej czasu!- tym razem odezwał się Boromir. Drzewiec na jego słowa się tylko odwrócił i zaczął dalej obradować z entami.

Westchnęłam i podniosłam kawałek drewna leżący na ziemi. Zaczęłam w nim strugać różne wzorki i słowa po elficku.

Po pewnym czasie drzewiec się odwrócił w naszym kierunku i powiedział:

-Właśnie doszliśmy do porozumienia- ucieszyłam się na tę słowa- przedstawiłem wasze imiona w Więcu i zgodzilismy się, co do tego, że nie jesteście orkami- po powiedzeniu tych słów miałam wrażenie, że zaraz wybuchne. Tyle czekania by się dowiedzieć, że nie jesteśmy orkami. No dzięki! No aż taka brzydka chyba nie jestem.

-Ale co postanowiliście w sprawie Sarumana- wyręczył mnie w zadaniu tego pytania Boromir.

-Nie bądź taki pochopny- powiedział dzewiec.

-Pochopny?- zapytał z sarkazmem jednocześnie wstając- nasi przyjaciele czekają na pomoc! Sami nie wygrają wojny!

-Wojna, tak...- powiedział spokojnie emt- wszystkich nas dotyka. Drzewo, konar, pęd. Ale musisz zrozumieć, że trzeba wiele czasu by coś powiedzieć w starym języku entów, a my nigdy nie mówimy rzeczy, które nie są warte tego by poświęcić długie chwile na ich wypowiedzenie.

Schowałam twarz w dłoniach. Możliwe, że nasi przyjaciele właśnie giną, a my już dawno poszlibyśmy im na pomoc gdyby nie ten głupi język entów. Boromir zrezygnowany usiadł obok mnie.

-To niedożeczne- powiedział zdenerwowany.

-Zgadzam się z tobą- odezwałam się i chwyciłam w dłoń kawałek drewna, w którym wcześniej rzeźbiłam. I zaczęłam robić to samo co poprzednio.

Po jakimś czasie drzewiec się odwrócił i powiedział.

-Entowie nie powtrzymają tej burzy. Musimy ją przetrzymać, tak jak zawsze.

-I to jest wasza decyzja?- zapytał wkurzony Mary.

-To nie jest nasza wojna.

-Jesteście częścią świata!- krzyknął hobbit. Spojrzał na entów- Czyż nie?

-Musicie pomóc! Błagam!- powiedziałam wstając- Zróbcie coś- powiedziałam już ciszej.

-Jesteś młoda i dzielna pani Cassandro- stwierdził ent- ale twoja rola w tej opowieści się skończyła. Wracaj do domu.

-Ale ja nie mam domu- powiedziałam i dopiero teraz sobie to uświadomiłam- Nie mam gdzie wrócić.

-Każdy ma gdzieś dom- stwierdził drzewiec.

-Ja nie- powiedziałam po czym skierowałam się w stronę gdzie wcześniej siedziałam. Gdy doszłam na miejsce to usiadłam obok Boromira. Mężczyzna objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego bok i poczułam jak odpływam krainę snu.

Obudziły mnie promienie jasnego słońca, które delikatnie muskały moją skórę. Leżałam w takiej samej pozycji w jakiej zasnęłam. Wstałam delikatnie tak, żeby nie obudzić śpiącego obok mężczyzny i skierowałam się w stronę strumyka płynącego obok polany. Przemyłam twarz dłonią i spojrzałam na swoje odbicie w wodzie. Usłyszałam z tyłu głos enta.

-Musimy ruszać!- wszyscy na jego donośny głos niemal od razu się obudzili podskakując w miejscu. Zaśmiałam się cicho i skierowałam w stronę drzewca. On nas wziął na swoje ramiona i zaczął iść. Po chwili powiedział.

-Zostawie was na zachodniej granicy lasu. Stamtąd ruszycie na północ- w tym momencie wpadłam na pewien pomysł.

-Zaraz! Stój!- powiedziałam podniesionym głosem. Drzewiec posłusznie się zatrzymał w miejscu- Zawróć!- wszyscy spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem- idź na południe.

-Co?- zapytał ze zdziwieniem w głosie drzewiec- będziecie musieli minąć Isengard.

-Tak. Właśnie- odpowiedziałam

-Jak chcecie- stwierdził drzewiec i zawrócił- no to na południe. Trzymajcie się. Bardzo lubię ten kierunek. Mam wrażenie, że schodzę z górki.

-Oszalałaś? Złapią nas!- szepnął w moim kierunku Boromir.

-Nie złapią- odpowiedziałam z przekonaniem- nie tym razem.

Drzewiec zaczął opowiadać:

-Rodzina polnych myszek biega czasem po mnie, strasznie mnie łaskocząc. Wiecznie włażą tam, gdzie ich...- drzewiec gwałtownie się zatrzymał, bo wyszliśmy z lasu, a naszym oczom ukazały się wykarczowane przez Sarumana lasy- wiele z nich było moimi przyjaciółmi- powiedział ze smutkiem w głosie- istotami, które znałem od orzeszka, od żołędzia.

-Współczuję- powiedział Pippin.

-Każde mówiło własnym głosem- kontynuował ent- Saruman! Czarodziej powinien mieć więcej rozumu!- stwierdził wściekły i zawył głośno z gniewu i rozpaczy- nie ma w języku elfów, entów czy ludzi przekleństw na potępienie tej zdrady.

-Patrz! Drzewa! Poruszają się!- powiedział Boromir w moim kierunku zaskoczony.

-Dokąd idą?- zapytał Mary.

-Mają sprawę do orków- odpowiedział ent- a ja wyruwnam dziś rachunki w Isengardzie. Głazem i kamieniem- powiedział nieco ciszej, a z lasu zaczęli wychodzić entowie. Było ich o wiele więcej niż na wczorajszym spotkaniu- chodźcie, przyjaciele. Entowie idą na wojnę. Bardzo możliwe, że kroczymy ku zagładzie. Ostatni przemarsz entów- powiedział i ruszył przed siebie.

✓ ROZWIŃ SKRZYDŁA • Władca Pierścieni | BoromirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz