Dziś postanowiłam pójść na spacer. Do mojego ulubionego parku. Usiadłam jak zwykle na ławce, na włożyłam słuchawki w uszy i zamknęłam oczy. Po kilku sekundach muzyki poczułam na swojej twarzy powiew oddechu
Otworzyłam oczy, obróciłam głowę w bok i zobaczyłam Jego, który siedzi obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego, ale dalej słuchałam muzyki. Stwierdziłam, że skoro przyszedł i to bez żadnej potrzeby to może poczekać, aż skończę słychać muzykę. Zamknęłam oczy i delektowałam się chwilą.
Gdy piosenka się skończyła, wyjęłam słuchawki, schowałam pomału i spojrzałam na niego.
-Czemu przyszedłeś? Przecież nic nie robię głupiego.
- Racja, to święto, że nic nie robisz.
-Więc czemu?
-Mam na imię Jimin- świetnie, chociaż powiedział jak, ma na imię - pomyślałam.
-Aha. I co dalej?
- Co chciałabyś wiedzieć?
- Czemu tu jesteś?
-Zaraz ci pokażę -wstał i poszedł.
***
Ja tylko patrzyłam, jak odchodzi i znika w ciemności. Z drugiej strony drogi szli jacyś ludzie.
-Hej mała, zostawił cię?
-Nie. Dajcie sobie spokój.
-Może my ci potowarzyszymy.
-Odwalcie się.
-No choć z nami - jednym ruchem pociągnął mnie za rękę i rzucił o ziemię.
Pojawił się Jimin i rzucił nimi o ziemię - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Jak śmiał mnie tak zostawić.
-Teraz już wiesz, czemu tu jestem? Ciągle ktoś na ciebie się czai.
- Fajnie, że mi tego nie umiałeś wprost powiedzieć - on tylko wzruszył ramionami.
-Super. Zajmij się sobą, a mi daj już spokój. Najwyżej zabiją mnie, zgwałcą, ale będziesz miał spokój ode mnie. - poszłam do domu, a on zniknął.
Weszłam do domu, a on znowu siedział na moim łóżku.
- Chyba Ci coś powiedziałam. -byłam już naprawdę wkurzona.
- Nie chcesz tego, żebym usuwał się w cień. Prawda- w mgnieniu oka był przy mnie.
- Nie chcę Cię, nie chcę Twojej opieki ani
Twojej łaski. Nic- kłamałam jak z nut.- Czemu kłamiesz? - Przybliżył się, jego czerwone oczy wierciły mi dziurę we mnie, jego ciało niemalże stykało się z moim. Chciałam się odsunąć, ale ściana za mną uniemożliwiała mi to.
-Nie kłamie.
- A więc Ci przypomnę. Krew napływa Ci do policzków w mgnieniu oka, robisz się cała zaczerwieniona, oddech przyspiesza razem z sercem. Czujesz motyki o tutaj - przejechał palcem po moim brzuchu, a moje ciało momentalnie się napięło.
-Widzisz. Lubisz to. - jego oddech czułam na swoich ustach, a mój wzrok był utkwiony w podłodze. Wszystko, co mówił- miał rację. Ale czemu się tak w to bawił we wszystko.
Tutaj nic nie miało sensu.-I co z tego? - postawiłam się, stanęłam bardziej wyprostowana, chciałam zdominować jego beznadzieja gadkę. Spojrzałam mu prosto w oczy.
-Lubisz mnie tak dręczyć? Frajdę ci to sprawia? - popchnęłam go, czego się kompletnie nie spodziewał i odsunął się ode mnie. Wypad stąd, znajdź sobie inną, która będzie w opałach.
Zaczęłam wymachiwać rękami, ale on złapał za nie i przycisnął mnie do ściany swoim ciałem, a ręce ułożył nad moją głową. Następnie pocałował mnie, mocno, namiętnie. Chciałam (i nie chciałam) się wyrwać. Nie pozwolić (i pozwolić) mu ulec, ale po kilku próbach wyjścia z jego uścisku zaprzestałam prób. Po prostu poddam się temu pocałunkowi. Gdy odsunął się ode mnie, spojrzałam w jego piękne oczy.
-Jimin....
A on zniknął. Znowu. Jak zwykle. Jak zawsze.
CZYTASZ
Sen
VampireCzłowiek i wampir, czy ta kombinacja może żyć razem i się nie pozabijać? Zapraszam na mocne fanfiction i sci-fi.