-Ufam Ci- powiedziałam, a następnie zbliżyłam się do niego.
-Wiem, że nic mi nie zrobisz. Pokażę Ci.- okrakiem usiadłam na jego kolanach, a potem go pocałowałam.
Najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej.
Czułam pod dłońmi, które miałam oparte na jego ramionach, jak jego ciało całe się spięło, ale chciałam go sprowokować i sprawdzić gdzie są jego granice, więc się tym nie przejmowałam.
-Przestań... -wyszeptał między naszymi pocałunkami.
Uśmiechnęłam, bo wiedziałam, że mu się podoba.-Czemu? -wyszeptałam.
-Nie chce zrobić Ci krzywdy....- zacisnął ręce na mojej talii, wbijając w ciało palce.
- Csiii - mocniej go całowałam, a on oddawał pocałunki również mocno.
-Ja naprawdę nie żartuję. - spojrzał na mnie, a jego zęby się ukazały.
-Przestań gadać - wpoiłam się w jego usta, zahaczając o jego zęby i rozcinając sobie wargę.
Ewidentnie poczuł smak mojej krwi, rzucił mnie na łóżko i zawisnął nade mną.
-Przestań mnie prowokować - schował głowę w zagłębienie mojej szyi, ciężko oddychając. -Gdybym chciał w 5 minut, mógłbym całą krew z Ciebie wypić.
- I tak nie masz najmniejszego pożytku ze mnie- również ciężko oddychałam, ale wciąż było mi mało jego ust.
-Nie mów tak.
-Taka prawda. Nawet normalnie nie możesz mnie pocałować, żeby nie bać się, że coś mi zrobisz.
-Nie o to chodzi... Proszę Cię, nie szukaj, wiadomo czego.
- Znajdź sobie dziewczynę z waszego środowiska, a nie wziąłeś się za zwykłego kruchego człowieka.
-O czym Ty mówisz?
- Bardzo dobrze wiesz o czym. -patrzyliśmy się w swoje oczy, ja czekałam na jego odpowiedź, a on szukał jej w moich oczach.
Jimin zszedł ze mnie i wstał.
-Czego ode mnie oczekujesz? - zapytałam. - Nie jestem silna i nie jestem taka jak Ty, nawet w 1% nie równam się z Tobą! - krzyknęłam do niego.- I nie musisz. Zajmę się Tobą, żeby nic Ci nie groziło.
-Nie chce wiecznego ochroniarza. Kiedyś się zestarzeje i nie będziesz zainteresowany.
-Gadasz głupoty. Jeżeli umrzesz, to pozwolę się wtedy zabić.
- Dlaczego?-Bo nie będę miał swojego sensu życia.
Po tym nie wiedziałam co zrobić. To wyznanie zszokowało mnie, automatycznie zrobiło mi się zimno. Objęłam się rękami i czekałam na to, co się dalej wydarzy.
- Umrę wraz z Tobą. To postanowione.
- Nie zgadzam się. Możesz kimś innym się opiekować, albo mieć fajne życie z kimś innym. Albo rzeczywiście z jakąś wampirzycą się związać.
W mgnieniu oka pojawił się naprzeciwko mnie.
-Nie rozumiesz tego, że tego nie chce!?- podniósł swój głos na mnie. - Albo Ty, albo nikt inny.
- Więc zmień mnie.
-Co? Nigdy do tego się nie posunę.
Chyba że nie będę gotowy na Twoją śmierć i zostanę egoistą patrzącym na siebie, wtedy to zrobię. Gdy desperacko będę chciał cię ratować.-Dobre wiedzieć.
-Czemu?
- Zobaczymy za jakiś czas.
-Co Ty chcesz zrobić, (t.i) ______?! - złapał mnie mocno za rękę.
-Spróbuję się zabić - uśmiechnęłam się.
-Zrób to albo spróbuj coś sobie zrobić, a więcej mnie nie zobaczysz. Zniknę z Twojego życia, żebyś nie ryzykowała. Ostrzegam.
Zniknął.
Byłam na siebie wściekła. Pokłóciliśmy się jak stare małżeństwo, a nawet razem nie jesteśmy. Czy naprawdę zostawi mnie samą, bez opieki? - dotknęłam swoich zranionych warg, wracając do wspomnienia sprzed kilkunastu minut. Nie mogę na to pozwolić.
CZYTASZ
Sen
VampireCzłowiek i wampir, czy ta kombinacja może żyć razem i się nie pozabijać? Zapraszam na mocne fanfiction i sci-fi.