-Aua- syknęła dziewczyna, kiedy odepchnąłem ją od siebie.
-Wyjdź- warknąłem, gdy zbierała się z podłogi . Nie miałem już na nic ochoty, wszystko minęło kiedy Olivia zamknęła za sobą drzwi. Ta dziewucha wszystko psuje, przez nią nie mogę sobie nawet poużywać. Przeklęta mała , ognistowłosa czarownica. Czy ja jej czegoś naobiecywałem? Sama nie miała ochoty rozłożyć przede mną nóg, ale nazywa mnie potworem, bo jakaś laska robi mi dobrze. Szlag mnie trafi!
Zapiąłem rozporek i wyszedłem na salę, gdzie Michele i Fabio lali rudą do gardeł w najlepsze. Podszedłem do nich rozglądając się wokół. Nigdzie nie widziałem burzy rudych włosów.
-Widzieliście dziewczynę? - zapytałem. Michele machnął głową w kierunku wyjścia, Gianna przysiadła się do nich i spojrzała na mnie pogardliwym wzrokiem. Wyszedłem czując na sobie ich wzrok- niech spieprzają! Nie mają prawa mnie oceniać, kiedy nic o mnie i o niej nie wiedzą. Olivia stała oparta plecami o budynek. Podniosła na mnie wzrok i otarła dłonią swoje zapłakane policzki.
-Czego tu chcesz? -syknęła gniewnie -tak szybko skończyła się dobra zabawa z przyjaciółką od loda?
-W co Ty kurwa grasz dziewczynko? -podszedłem do niej tak blisko jak się dało. Okryła piersi, poprawiając rozdartą przeze mnie bluzkę - jaki masz z tym problem? Sama nie jesteś skora do współpracy.
-Czy Ty się słyszysz? - parsknęła i odwróciła ode mnie wzrok - nie mogę na Ciebie patrzeć.
-To masz problem, bo musisz teraz znosić moją obecność.
-Właśnie , że nie muszę! - gdyby mogła zabić mnie wzrokiem, leżałbym martwy w kałuży krwi- daj mi numer do tego gościa i odstaw mnie do San Diego! Te problemy są przez Ciebie!
-Gdyby nie ja, kto inny by na Ciebie zapolował! - zacisnąłem pięści - a teraz żałuję, że nie zostawiłem Cię w tym Twoim rozbitym aucie!
-I trzeba było zostawić, miałabym święty spokój! - podszedłem do niej i złapałem ją za nadgarstki. Zacisnąłem na nich uścisk i oparłem nasze ręce na ścianie nad jej głową.Oddychała szybko z gniewem malującym się na jej twarzy. Bluzka rozchyliła się uwalniając przede mną widok jej krągłych piersi- nienawidzę Cię! -krzyknęła z zamkniętymi powiekami. Nie mogłem się oprzeć, pochyliłem się nad nią by skosztować tych pełnych ust.
Jak na kobietę, która pała do mnie nienawiścią, z dziką pasją oddawała mi pocałunek. Poprowadziłem jej rękę do mojego krocza. Chwyciła mojego kutasa przez spodnie, zaciskając na nim uścisk. Twardniałem w jej dłoni, ale nie dam jej tej satysfakcji. Teraz byłem pewien-pragnęła mnie- a ja jej tego nie dam. Za to, że rozpętała w moim życiu chaos. Odchyliłem się i uśmiechnąłem do niej chytrze.
-Skoro kłamiesz-puściłem jej dłonie-trzymaj się tych zeznań. To samo liczy się języka Twojego ciała.
Jej klatka unosiła się i opadała, jakby przepłynęła dziesięć basenów olimpijskich. Próbowała powstrzymać łzy, ale jej warga drżała niebezpiecznie. Obróciłem się i odszedłem, zostawiając ją samą. Wszedłem do klubu i poprosiłem Michele, aby ktoś odwiózł ją do hotelu. Ja musiałem wypić więcej, aby móc teraz spokojnie zasnąć. Choć w jej obecności spokój, to ostatnie czego można się spodziewać.
OLIVIA
-Pan Casella prosił, abym odwiózł Panią do hotelu-jeden z karków w czarnym garniturze miał mnie odstawić. Świetnie, to pewnie robota Tommaso. Byłam na siebie taka wściekła, ta cała sytuacja mnie przerasta. Miałam być niezależna, odpowiedzialna sama za siebie, miałam zacząć myśleć o swoich potrzebach, a teraz? Przed chwilą o mały włos nie bzyknęłam się za facetem, któremu chwilę przedtem jakaś ździra robiła loda-no pięknie Olivio, szanujesz siebie i swoje zasady. Nie ma co- rzuciłam do siebie kręcąc głową ze zrezygnowaniem.
CZYTASZ
Umowa o życie : Tommaso
RomanceTrzecia i ostatnia część serii Umowa o Życie. TOMMASO Wypuściłem dym z płuc i rzuciłem kiepa na ulicę. Ta rudowłosa musi zginąć, tylko kiedy mam to zrobić ? Patrzenie na nią sprawia mi cholerną przyjemność, a ja nie odmawia...