Cz. 17

3K 190 42
                                    

TOMMASO

-Wiszę Ci przysługę Serafino.

-Która to już? - usłyszałem śmiejącego się wuja.

-Wiesz, że ja zawsze spłacam długi.

-Wiem, będziemy w kontakcie- powiedział i rozłączył się. Serafino Gatto był bratem mojego ojca. Stary zerwał z nim relację z zazdrości. Wuj się dorobił, wyjechał, a ojciec gnił z butelką taniego bourbona w swojej rozpadającej się chacie z dwojgiem popychadeł- chodziło o mnie i matkę.

Otworzyłem szklane drzwi i wszedłem do sali w prywatnym szpitalu, w którym leżała teraz Olivia. Serafino znał właściciela i bez zbędnych pytań przyjęto ranną dziewczynę pod tutejszą opiekę. Przeszła skomplikowaną operację, kula przebiła płuco, które zapadło się od urazu. Lekarz zapewniał, że wszystko poszło dobrze, dlaczego więc była w śpiączce już drugą dobę?

-Jak ona? - zapytała wchodząca Sam.

-Bez zmian. Prince coś ma? - dziewczyna pokręciła przecząco głową. Pieprzony Nelson zdążył uciec, ale znajdę go. Tylko niech ona się obudzi do cholery! Zamknąłem oczy i zacisnąłem szczękę w gniewie. Zajebie go, zatłukę gołymi rękoma. Sam usiadła na krześle obok mojego i złapała kobietę za rękę.

-Olivio, wiem, że mnie słyszysz. Jak nie obudzisz się do końca tego dnia, to przysięgam, że skopię Ci to leniwe dupsko.

Nie mogłem tego słuchać. Będąc z nią sam, nie raz błagałem by otworzyła oczy, ale nie posłuchała. Nigdy tego nie robi, nigdy nie słucha moich pieprzonych poleceń! Właśnie dlatego tutaj leży, bo razem z tą drugą wariatką wpadły na pomysł, że mogłyby nam pomóc. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka, z niezbyt przyjaznym nastawieniem. Nie pytała o nic, ale widziałem jej osądzające spojrzenie.

-Nie możecie siedzieć tu razem- powiedziała, zaciskając usta w cienką linię. Podłączyła Olivii kolejną kroplówkę, chyba trzecią dzisiejszego ranka.

-Co to jest? - zapytałem podejrzliwie. Nikomu nie ufałem, Joshua mógł być wszędzie.

-Elektrolity.

-Ja już pójdę - powiedziała Sam wstając z krzesła. Złapałem ją za rękę i powstrzymałem ją.

-Zostań i pilnuj jej. Ja pojadę wspomóc Prince'a. Nikomu nie ufaj- powiedziałem cicho, a pielęgniarka rzuciła nam ukradkowe spojrzenie. Sam pokiwała twierdząco głową i znów chwyciła rękę dziewczyny. Pocałowałem Olivię w czoło i wyszedłem.

Pamiętam co powiedziała, kiedy uklęknąłem przy niej tamtego wieczoru-on wysłał nagranie- to były jej ostatnie słowa, zanim straciła przytomność, której nie odzyskała do dziś. Byłem pewien, że zobaczę swoją twarz w wiadomościach, ale cisza. Nic takiego się jeszcze nie wydarzyło. Może to i dobrze, dodatkowy problem w postaci zmiany imagu nie był mi teraz na rękę. Wsiadłem w samochód i pojechałem do mieszkania Sam, w którym Prince działał od dwóch dni. Uruchomił wszystkich swoich pewniaków, którzy pomagali nam dostać się do dupy Nelsona.

-Masz coś?

-Nic, ale chłopaki mają trop. Lada chwila, a powinniśmy wiedzieć gdzie się ukrywa.

-To trwa stanowczo za długo- nie tylko poszukiwania Nelsona miałem na myśli. Oparłem się rękoma o blat biurka i spojrzałem na ekran monitora. Prince i jego ludzie przeglądali monitoring całego miasta. Modliłem się, aby ten skurwiel popełnił jakiś błąd. Wystarczy, że wychyli się w nieodpowiednim momencie, a dotrzemy do niego-Jesteś pewien, że możesz ufać tym ludziom? Już raz Twój zespół Cię wydymał, teraz coś takiego nie może mieć miejsca.

Umowa o życie : Tommaso Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz