Przyleci. Zgodził się. Niedługo go zobaczę. Tylko on może go powstrzymać- ciągle słyszałam w myślach.
"Czekaj w mieszkaniu przyjaciółki. Niedługo będę."
Tak niewiele wystarczyło, aby serce zabiło mi szybciej. Opatrzyłam pękniętą wargę i starałam się ogarnąć ten cały rozgardiasz. Wszystko leciało mi z rąk, nie mogłam się na niczym skupić. Co się dzieje z Sam? Czy ten ktoś nie zrobi jej krzywdy? Nie wiem do czego zdolny jest ten człowiek, mój przyrodni brat.
W nocy nie mogłam spać, nie czułam się bezpieczna. Każdy szmer, dźwięki dochodzące z ulicy stawiały mnie na baczność.
-No serio? - westchnęłam kiedy kolejny raz przebudziłam się, na dźwięk przejeżdżających aut pod moim oknem.
Narzuciłam na głowę poduszkę i próbowałam zasnąć. Nic z tego, wstałam z łóżka i zerknęłam na zegarek. Czwarta rano, a ja nie zmrużę więcej oka. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze nad umywalką. Moja obita twarz nie wygląda najlepiej, warga nadal spuchnięta bolała przy każdym dotyku. I co ja mam teraz robić przez te godziny, zanim Tommaso do mnie dotrze? Zerknęłam na telefon. Żadnych wiadomości, nieodebranych połączeń. Nikt nie próbował się ze mną skontaktować. Czułam się samotna i skołowana. Powiedział, że wyjedzie i nie wróci, a mimo to, zareagował na wiadomość ode mnie. Wydawałoby się, że interesują go tylko jego sprawy i problemy, a teraz leciał by pomóc uratować moją Sam. Może robi to, bo jednak trochę mu na mnie zależy? -błagam Cię, ten skurczybyk kocha tylko siebie-podpowiedział cichy głos w mojej głowie, a ja nie wiedziałam, która z opcji jest prawdziwa. Przecież mógł martwić się o siebie, cały czas groźba tego człowieka wisiała w powietrzu. Miał nagranie, którego zapewne nie skasował. Trzeba było się tego spodziewać, jak mogliśmy mu zaufać?
O piętnastej drzemałam na kanapie. Dźwięk przychodzącej wiadomości postawił mnie na nogi. To było zdjęcie nieprzytomnej Sam, leżącej na jakimś starym, wysłużonym materacu. Przybliżyłam zdjęcie i przyjrzałam się jej twarzy - matko kochana- jęknęłam przez łzy, gdy z bliska zobaczyłam jej opuchnięte oko i pęknięty łuk brwiowy. Na szyi miała zasinione odciski palców, jakby ktoś ją podduszał.
"Pospiesz się, Twoja koleżanka może długo nie wytrzymać"-wiadomość przyszła zaraz po zdjęciu. Jak do cholerny mam to przyspieszyć?
"ile?" wysłałam zapytanie, by móc zacząć działać. Niech Daniel Davis zacznie płacić za swoje grzechy. Może i Tommaso jest już w drodze, ale ja mogę nie mieć tyle czasu.
"Nie będę z Ciebie zdzierał siostrzyczko. Wystarczy tyle co ostatnio" - chory skurczybyk! Robi mi się niedobrze, gdy czytam wiadomości raz po raz i przyglądam się zniewolonej przyjaciółce.
-Tak dziecko? - odebrał ojciec siląc się na ciepły ton głosu.
-Potrzebuję dwóch milionów dolarów-powiedziałam bez ogródek. Ojciec zaczął chrząkać, jakby się czymś zakrztusił.
-Olivio, to nie jest mała suma. Na co Ci tyle pieniędzy i skąd wiesz, że dysponuję taką gotówką? - pytania, pytania i jeszcze więcej pytań.
-Potrzebuję ich. Tu chodzi o czyjeś życie.
-W coś Ty się wpakowała dziewczyno?! - powiedział oskarżycielskim tonem. I mówi to facet, od którego to wszystko się zaczęło. Gdyby nie zapłodnił jakiejś przypadkowej babki, nic z tych rzeczy nie miałoby miejsca- muszę stwierdzić, że jestem bardzo rozczarowany. Nie poznaję własnej córki.
-I mówi to facet, które całe życie łże jak pies! - warknęłam i rozłączyłam się. Najwyraźniej nie mam co liczyć na jego pomoc. Muszę czekać na Tommaso-motyle w brzuchu trzepotały na każdą myśl o nim.
CZYTASZ
Umowa o życie : Tommaso
RomanceTrzecia i ostatnia część serii Umowa o Życie. TOMMASO Wypuściłem dym z płuc i rzuciłem kiepa na ulicę. Ta rudowłosa musi zginąć, tylko kiedy mam to zrobić ? Patrzenie na nią sprawia mi cholerną przyjemność, a ja nie odmawia...