Matka Nelsona była właścicielką nieruchomości na obrzeżach miasta w podłej dzielnicy. Wiedziałem, że właśnie tam trzeba szukać Joshuy. Z miasta przeniosłem się do slumsów, dosłownie. Małe ,odrapane, dotknięte nielitościwym czasem domki i śmieci- wszędzie było mnóstwo śmieci. Tak, tu ich znajdę. Chwyciłem teczkę z aktami mężczyzny i jego matki. Sprawdziłem adres i w ciągu pięciu minut byłem na miejscu. Dom wyglądał na opuszczony, okna były zabite dechami, a na jednej ze ścian widniał wilki, wyblakły napis ZNAJDA. Stawiam, że Joshua nie miał łatwego dzieciństwa. Wysiadłem z samochodu, przeszedłem przez furtkę i zakradłem się od tyłu. Szlag! Przez zabite okna ledwo widziałem wnętrze. Podszedłem do drugiego okna i zobaczyłem leżącą na materacu dziewczynę-bingo!
Uchyliłem po cichu drzwi i wszedłem do środka. Dziewczyna zerwała się, gdy dostrzegła jak wchodzę do pokoju, w którym ją przetrzymywano. Przyłożyłem palec do ust i nakazałem, żeby była cicho. Pokiwała głową ze zrozumieniem, więc podszedłem do niej i pochyliłem się nad nią, by mogła usłyszeć mój szept.
-Ilu ich jest? - zapytałem. Nie pierwszy raz widziałem ofiarę przemocy, ale Ci chorzy skurwiele musieli ją nieźle sponiewierać. Pęknięta warga, podbite i opuchnięte oczy, rozcięty łuk brwiowy. Myślę, że na ciele znalazłoby się więcej śladów.
-Było ich trzech, ale teraz zostało dwóch - warga drżała jej, powstrzymywała się od łez - ten brat Olivii pojechał się z nią spotkać, po tym jak do niego napisała.
-Co kurwa?!- syknąłem na te wieści. Wysłałem jej szybko wiadomość, że ma wrócić do mieszkania. Ta dziewczyna sama nie wie co robi. Kazałem jej siedzieć na tyłku, ale mogłem się spodziewać, że mnie nie posłucha. Chwyciłem dziewczynę pod boki i wywlokłem ją z pokoju. Usłyszałem dźwięk rozmów, które zaczęły się nasilać. Szli w naszym kierunku, cholera! Chwyciłem pistolet i nakazałem być dziewczynie cicho. W korytarzu przed nami stanął mężczyzna, patrzył wprost na nas. Dziewczyna spojrzała na niego wielkimi oczami. Słyszałem zbliżającego się drugiego z ludzi Joshuy.
-Wiesz co zgłodniałem- pierwszy z mężczyzn zmienił temat i wycofał się, odwracając uwagę tego drugiego. Tak, jakby nie chciał, aby jego koleżka zobaczył nas, wymykających się z tej speluny. Skierowałem pytający wzrok na dziewczynę.
-Później opowiem. Tommaso, tak? - powiedziała cicho, a ja jej przytaknąłem- jedźmy szukać Olivii.
Spojrzałem na telefon, ale nie miałem żadnej wiadomości zwrotnej. Wsadziłem dziewczynę do auta i usłyszałem dobiegające z domu krzyki. Odkryli, że Sam zniknęła. Odpaliłem silnik i odjechałem, a w tylnym oknie dostrzegłem wybiegających z domu mężczyzn. Na szczęście na podjeździe nie było auta, mieliśmy przewagę.
-Mówił gdzie się spotkają? -zapytałem szorstko przez zaciśnięte zęby. Byłem wściekły i czułem coś jeszcze, lęk.
-Wspomniał jednemu z tych facetów, że chce się spotkać w jakimś parku- zmarszczyła brwi - wspomniał też lodziarnię- czyli spotykali się tam, gdzie spotkał się z nami ostatnio. Przycisnąłem pedał gazu, nie wiedziałem tylko, czy nie jest już za późno.
OLIVIA
Czułam jak całe moje ciało drży z przerażenia- weź się w garść- powiedziałam do siebie i zacisnęłam dłoń na broni, którą trzymałam w kieszeni bluzy. Nie wiedziałam, czy przyjdzie sam, czy weźmie kogoś do pomocy. Pomyślałam o tym dopiero, gdy dotarłam na miejsce.
-To nie był dobry pomysł- westchnęłam do siebie i stwierdziłam, że powinnam stąd uciekać i to jak najszybciej.
-A Ty dokąd się wybierasz? - usłyszałam znajomy głos i stanęłam jak wryta. Odwróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz, był sam.
![](https://img.wattpad.com/cover/216948861-288-k338943.jpg)
CZYTASZ
Umowa o życie : Tommaso
RomanceTrzecia i ostatnia część serii Umowa o Życie. TOMMASO Wypuściłem dym z płuc i rzuciłem kiepa na ulicę. Ta rudowłosa musi zginąć, tylko kiedy mam to zrobić ? Patrzenie na nią sprawia mi cholerną przyjemność, a ja nie odmawia...